Polityka"Co ta podkomisja robi". PO chce wiedzieć, czemu podkomisja smoleńska odwołała prezentację wyników swojej pracy

"Co ta podkomisja robi". PO chce wiedzieć, czemu podkomisja smoleńska odwołała prezentację wyników swojej pracy

- Cynizm, gra Smoleńskiem i cały czas uciekanie od tego, aby nie powiedzieć "nie zrobiliśmy nic; wszystko, co do tej pory mówił minister Macierewicz, to kłamstwa" - twierdzi poseł Marcin Kierwiński. To reakcja na odwołanie zaplanowanej na czwartek komisji obrony narodowej, podczas której miały zostać przedstawione wyniki badań podkomisji smoleńskiej.

"Co ta podkomisja robi". PO chce wiedzieć, czemu podkomisja smoleńska odwołała prezentację wyników swojej pracy
Źródło zdjęć: © PAP | Radek Pietruszka
Magdalena Nałęcz-Marczyk

07.06.2017 | aktual.: 30.03.2022 11:09

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

- Nie pierwszy raz PiS ucieka przez pytaniami o to, co ta podkomisja robi - podkreślał Marcin Kierwińki. Poseł, podając przykłady takich "ucieczek", wymienił z nazwiska Wacława Berczyńskiego oraz prof. Kazimierza Nowaczyka.

- Pan Berczyński uciekł do Stanów Zjednoczonych, a pan Nowaczyk ucieka od pytań. Cynizm, gra Smoleńskiem i cały czas uciekanie od tego, aby nie powiedzieć: "nie zrobiliśmy nic; wszystko, co do tej pory mówił minister Macierewicz, to kłamstwa - ironizował.

Były wiceszef MON Czesław Mroczek zwrócił uwagę, że rządowa podkomisja, kierowana obecnie przez prof. Kazimierza Nowaczyka (Wacław Berczyński w kwietniu złożył rezygnację z tej funkcji) pracuje już 15 miesięcy.

- To już więcej niż pracowała komisja państwowa Jerzego Millera. Komisja Jerzego Millera ustalała wszystko od początku, zgromadziła dokumentację liczącą tysiące stron, natomiast podkomisja smoleńska Antoniego Macierewicza, przepytywana kilka miesięcy temu, nie potrafiła pokazać kilku stron ustaleń poza mnożeniem w dalszym ciągu hipotez - mówił Mroczek.

20 hipotez bez pokrycia

Polityk sugerował że przyczyną odwołania czwartkowego posiedzenia sejmowej komisji obrony narodowej może być brak raportu, który podkomisja miałaby tam przedstawić. - Tego raportu po prostu nie ma. To dzisiaj trzeba wyraźnie powiedzieć, nie ma żadnego raportu z tej piętnastomiesięcznej pracy - podkreślił Mroczek.

"Najgorsze" jednak - według niego - jest to, że podkomisja nie jest w stanie udowodnić stawianych przez siebie hipotez. - Na przestrzeni ponad siedmiu lat Antoni Macierewicz sformułował około 20 różnego rodzaju hipotez. Żadnej nie potrafił udowodnić - dodał były wiceminister obrony narodowej.

Mroczek przekonywał, że posiedzenie sejmowej komisji obrony narodowej poświęcone wynikom prac podkomisji ds. katastrofy smoleńskiej musi się odbyć. - To jest niezwykle ważna instytucja parlamentarna, która pozwala opinii publicznej zapoznać się ze stanem spraw państwowych - zaznaczył.

Co z prezentacją na Wacie

Kierwiński przypomniał również o odwołaniu zaplanowanej na 17 maja konferencji poświęconej prezentacji wyników badań w sprawie katastrofy smoleńskiej prowadzonych w Wojskowej Akademii Technicznej. W dyskusji mieli wziąć udział także członkowie rządowej podkomisji ds. katastrofy. - Wszystko wskazuje na to, że dlatego, że wyniki badań wskazują na coś zupełnie innego, niż zostało zaprezentowane na filmie, który podkomisja pokazywała 10 kwietnia - uważa poseł PO.

Kilka dni temu Kierwiński wystosował też pismo do rektora WAT, płk. dr. hab. inż. Tadeusza Szczurka, w którym pyta o powody odwołania majowej konferencji.

Działająca przy MON rządowa podkomisja została powołana w lutym 2016 r. 10 kwietnia tego roku, w 7. rocznicę katastrofy smoleńskiej, podkomisja zaprezentowała film, w którym postawiła hipotezę, zgodnie z którą przyczyną tragedii była seria eksplozji ładunków termobarycznych w kadłubie, centropłacie i skrzydłach Tu-154M.

W latach 2010-11 katastrofę smoleńską zbadała Komisja Badania Wypadków Lotniczych, której przewodniczącym był ówczesny szef MSWiA Jerzy Miller. W opublikowanym w lipcu 2011 r. raporcie, komisja Millera stwierdziła, że przyczyną katastrofy było zejście poniżej minimalnej wysokości zniżania, a w konsekwencji zderzenie samolotu z drzewami, prowadzące do stopniowego niszczenia konstrukcji maszyny. Komisja podkreślała, że ani rejestratory dźwięku, ani parametry lotu nie dają podstaw do potwierdzenia tezy o wybuchu na pokładzie samolotu.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Zobacz także
Komentarze (20)