Co się stanie, gdy Platforma zbrzydnie Polakom
Ależ to wszystko stabilne! Kogo popierali, tego popierają, kogo odrzucali, tego odrzucają - to główny wniosek z sondażu polityczno-wyborczych preferencji. Trochę punktów gubi Platforma, ale - mówiąc językiem giełdy - wartość jej akcji była przecież przeszacowana. Jakaś grupa niegłosujących na PO Polaków dała się unieść medialnej fali entuzjazmu po wygranych przez tę formację wyborach. Kiedy ta sztuczna fala opadła, odpadli i sezonowi sympatycy.
29.05.2008 | aktual.: 30.05.2008 06:13
Potwierdza się, że ci, którzy tracą serce do Platformy, nie trafiają automatycznie w ramiona opozycji. Prawo i Sprawiedliwość nie pozbyło się piętna ugrupowania, które dumne jest z tego, że ma potężnych wrogów i jest nielubiane. Postępuje chyba zgodnie z maksymą - co mnie nie zabije, to mnie wzmocni - ładnie brzmi, ale jest takie nieprawdziwe... Dość, że przypływ poparcia dla PiS będzie możliwy tylko wtedy, kiedy Platforma stanie się dla Polaków wstrętna. Wciąż jednak ludzie Tuska wzbudzają raczej neutralną sympatię, niż niechęć.
Sojusz Lewicy Demokratycznej, PSL, czy okołoparlamentarna flora i fauna również nie zbierają nowych zwolenników. Trudno się dziwić. Sojusz nie przedstawi żadnego atrakcyjnego projektu, dopóki nie wybierze nowych władz i nie zdecyduje się wreszcie, czy chce być lewicą czy ruchem liberalnym (tą drogą radził iść Aleksander Kwaśniewski, ale sam szedł krokiem zbyt chwiejnym, by przekonać swoich kolegów). Czerwcowy kongres może okazać się przełomowy, chociaż gdybym się pokusił o prognozę, to myślę, że po prostu SLD jest nie do uratowania. Będzie próbował zachowywać się bardzo dynamicznie i walecznie, aby wyjść z poziomu jednocyfrowego poparcia i po prostu cała budowla, w której od dawna nie ma ducha, rozsypie się. Co potem? Zobaczymy.
PSL siedział pół roku cicho, bo jego liderzy bali się konfrontacji z koalicjantem, póki ten był potężny. Teraz PO zaczyna się nieco kurczyć, PSL od razu stał się bardziej widoczny - i za parę miesięcy jego notowania poprawią się. Z partii drobnych znowu chwile radości mają demokraci.pl. 4% to już nie margines błędu statystycznego. Szkoda tylko, że wyborcy demokratów nie są głupi i kiedy przyjdzie do wyborów, to przeproszą się z Platformą Obywatelską, bo ta w parlamencie będzie, a demokraci.pl - nie.
Lubimy demokrację, ale nie lubimy polskich sądów, Sejmu, Senatu, prezydenta, w ogóle polityków, nie przepadamy za samorządami, Narodowym Funduszem Zdrowia, demonstracjami, wizytami naszych głów w obcych państwach... Czy to się kiedykolwiek zmieni? Dosyć bezlitośni dziennikarze kronik politycznych oraz kronik towarzyskich strasznie utrudniają naszym politykom ukrycie swoich wad oraz wypowiadanych (czasem po cichu) głupot. Politycy w Polsce służą za tarczę strzelniczą. A ponieważ brakuje nam trochę prawdziwych celebrities, to przygody Jana z Krakowa albo Staszka z agencji towarzyskiej są jak znalazł. W sumie w polskim Sejmie - tak marnie znowu ocenionym przez ankietowane osoby - dzieje się sporo merytorycznej pracy, jednak sami posłowie uważają, że dopiero konferencja prasowa o jakimś "skandalu", o jakiejś "aferze" albo jakiejś "kompromitacji" stanowi ciekawą informację dla tak zwanej opinii publicznej.
Z sondażu nie wynika coś, co objawi się jesienią. Ofensywa polityczna lewicy, związków zawodowych, Polskiego stronnictwa Ludowego, nieunikniony ferment w PiS i pierwsze awanturki wewnętrzne w zaniepokojonej własną indolencją Platformie odmienią krajobraz polityczny. Znowu coś będzie się działo. Nawet coś ważniejszego od kształtu czapeczki zakładanej przez premiera Tuska.
Jan Wróbel specjalnie dla Wirtualnej Polski