Co się stało z zaginioną w Szwecji Beatą Ratzman? To już pewne
Polka była poszukiwana od końca września. W sobotę dokonano dramatycznego odkrycia. Rodzina do ostatniej chwili miała nadzieję. Teraz dostali potwierdzenie od policji.
Od końca września trwały gorączkowe poszukiwania 32-letniej Polki, Beaty Ratzman. W sobotę, przeszukując las położonym w gminie Svedala, 20 km na południowy wschód od Malmö, w okolicach jeziora Yddingesjön policja dokonała dramatycznego odkrycia.
Znaleziono ciało młodej kobiety. Jak wówczas nieoficjalnie ustalił "Fakt", chodziło właśnie o zaginioną Polkę.
Rodzina jednak do końca łudziła się, że Beata odnajdzie się żywa. Teraz szwedzkie służby potwierdziły, że Beata Ratzman nie żyje. Jej siostra, Joanna potwierdziła te informacje w rozmowie z "Faktem".
Według nieoficjalnych informacji to obecny mąż Beaty wyjawił policji, gdzie policja powinna szukać.
Poszukiwania Beaty Ratzman
Przypomnijmy, że 32-letnią Polkę widziano ostatni raz 24 września, gdy jechała z mężem samochodem marki Suzuki Vitara z 2002 roku. Mieli się zatrzymać w Oxie, na obrzeżach Malmo i wysiąść z auta. Potem mąż Beaty miał wrócić sam, tłumacząc najpierw, że żona wróci z koleżanką, potem, że się pokłócili, zostawił ją i odjechał. 49-latka aresztowano.
W mediach zaczęły się pojawiać doniesienia na temat małżeństwa Polki. Była w trakcie rozwodu ze swoim mężem.
32-latka wystąpiła o rozwód w sierpniu. Wystąpiła również o wyłączną opiekę nad dziećmi i zakaz kontaktu ze strony męża ze względu na groźby i przemoc, do których miało dochodzić w 2016 roku. Sąd jednak odrzucił wniosek o ochronę.
Wcześniej matka 32-latki opowiedziała o życiu jej córki i problemach z mężem. "Od pewnego czasu córcia mi się żaliła na Cezarego. Była przemoc, on ją bił. Miał też jakąś obsesję na jej punkcie, był zaborczy" - mówiła.