Co Rosja zrobi z anektowanymi terenami Ukrainy? Wysiedlenia i nowe "władze"
Kolaboracyjne władze, masowe wysiedlenia, prześladowania, narzucanie rosyjskiej waluty, "plan odbudowy" zniszczonych, okupowanych ziem ukraińskich - takie hasła przewijają się w wypowiedziach rosyjskich dygnitarzy, którzy niedawno "wizytowali" regiony siłą wyrwane niepodległemu państwu.
23.05.2022 | aktual.: 23.05.2022 11:28
O tym, jakie plany ma Rosja wobec brutalnie zaanektowanych terenów należących do niepodległej Ukrainy, pisze "Gazeta Wyborcza". Dziennik powołuje się na wypowiedzi przedstawicieli władz Federacji Rosyjskiej. Najczęściej z ich ust padają hasła o tym, że odebrane siłą suwerennemu państwu terytoria "na zawsze pozostaną Rosją". Odmiennego zdania są lokalni mieszkańcy ukraińskich ziem, którzy nie zamierzają współpracować z okupantem.
Głośno zrobiło się na temat planu obecnego wicepremiera Federacji Rosyjskiej, Marata Chusnulina. W ubiegłym tygodniu "wizytował" on kontrolowane przez najeźdźców obwody: chersoński i zaporoski. Zapowiedział m.in. szeroko pojęty "plan odbudowy" zniszczonych i siłą zajętych przez Rosję terytoriów - sugerował, że zajmie się tym rosyjska armia, a z Rosji wysyłane są już maszyny budowlane, aby niezwłocznie podjąć prace. Miał również stwierdzić, że mieszkańcy okupowanych regionów już niedługo zaczną otrzymywać wynagrodzenia w rublach, wypierając tym samym ukraińską hrywnę.
Prześladowania, wysiedlenia i rubel zamiast hrywny
Na okupowanych przez wojsko terenach Rosja kontynuuje także: usuwanie wszelkich patriotycznych, kulturowych symboli ukraińskich, prześladowania i porwania osób w jakikolwiek sposób związanych z demokratyczną, ukraińską władzą lub armią, narzucanie rosyjskiej waluty oraz masowe wysiedlenia lokalnej ludności w głąb Rosji. Poza tym, oczywiście, w regionach zajętych przez Rosję powoływane są "władze" kolaboracyjne.
Ponadto - jak dodaje "GW" - Rosjanie chcą "oczyścić" zajęte terytoria ze wszystkich osób niepoprawnych politycznie, czyli otwarcie sprzeciwiających się rosyjskiej okupacji. Temu służą właśnie masowe wysiedlenia, w wyniku których całe rodziny wyrywane są ze swojego miejsca zamieszkania i trafiają do odległych zakątków Federacji Rosyjskiej, w tym nawet na wyspę niedaleko Japonii na Pacyfiku.
Zero demokracji, brak referendum. Plan rosyjskich okupantów dla podbitych obwodów Ukrainy
"Gazeta Wyborcza" cytuje również wypowiedzi wielu rosyjskich dygnitarzy, którzy potwierdzają zamiary wprowadzenia tzw. "planu odbudowy", wśród nich m.in. Andreja Turczaka - sekretarza Rady Generalnej proreżimowego ugrupowania "Jedna Rosja". - Rosja zostanie tu na zawsze i powrotu do przeszłości nie będzie - mówił podczas swojej "wizyty" w okupowanym Chersoniu.
Z kolei gubernator anektowanego w 2014 roku Krymu Siergiej Aksjonow "domaga się odtworzenia założonej jeszcze w początkach XIX wieku guberni taurydzkiej" - podaje "GW". Jak wytłumaczono, chodzi o stworzenie "nowego federalnego okręgu administracyjnego". Nowa jednostka administracyjna - nad którą władzę chciałby mieć właśnie Aksjonow - miałaby obejmować półwysep krymski, obwód chersoński i zaporoski.
Kiriłł Striemousow, który określa się mianem "zastępcy szefa administracji wojskowo-cywilnej obwodu chersońskiego" jest całkowicie przeciwny jakimkolwiek formom demokracji na terenach okupowanych przez Rosję. Uważa, że nie należy przeprowadzać w tych regionach referendum.
Inne podejście przedstawiać ma rzecznik Kremla, Dmitrij Pieskow. Przekazywał on, że o formie, jaka zostanie narzucona siłą odebranym Ukrainie terenom, będą decydować także lokalni mieszkańcy. Chodzi o to, czy okupowane regiony staną się "republikami ludowymi (jak separatystyczne, samozwańcze ługańska i doniecka) czy zostaną włączone administracyjne do Rosji. Warto jednak zaznaczyć, ze są to "zapewnienia" propagandystów Kremla, w związku z tym najprawdopodobniej nie mają wiele wspólnego z prawdą.
Kolaboracyjne władze i porażki Rosji
Kolejnym punktem, który Rosja wprowadza na podbitych terenach, jest tradycyjne dla Kremla szybkie powoływanie posłusznych sobie "władz". Taki scenariusz wdrożono właśnie w Chersoniu - powołano miejscowe "władze kolaboracyjne", jednak rozwiązanie to się nie sprawdza, ponieważ praktycznie nikt nie chce współpracować z Rosją. Tak więc Federacja usiłuje radzić sobie w inny sposób - "przywozi" na miejsce osoby, które tymczasowo mają stanąć na czele podbitych ziem.
Rosja oferuje również lokalnym mieszkańcom służbę w miejscowo powołanej milicji obywatelskiej, z rzekomo dobrym wynagrodzeniem. To również nie cieszy się popularnością.
Obywatele Ukrainy są nieugięci w swoim bohaterskim oporze i wierzą, że siły zbrojne kraju niedługo wyprą rosyjskich najeźdźców również z Zaporoża i Chersonia. Dlatego m.in., w zakresie "przystosowania" kontrolowanych terenów Ukrainy, Rosja ponosi same porażki. Przypomnijmy zresztą, że w kwietniu w Chersoniu zastrzelono prorosyjskiego kolaboranta, blogera Walerija Kuleszowa - który służył Rosji do wybielania jej zbrodni na terenie obwodu chersońskiego.
Źródło: Gazeta Wyborcza
Przeczytaj także: