Co robili policyjni psychologowie ws. pielęgniarek?
Biuro Kontroli Komendy Głównej Policji
analizuje informacje i ustala okoliczności zaangażowania
policyjnych psychologów w czasie protestu pielęgniarek w
kancelarii premiera - poinformował naczelnik wydziału
prasowego KGP Sławomir Weremiuk.
17.02.2008 | aktual.: 17.02.2008 15:39
Jak napisał sobotni "Dziennik", tysiące abonentów Plus GSM nie mogło rozmawiać przez komórki z powodu zagłuszania czterech pielęgniarek, które w czerwcu zeszłego roku protestowały w kancelarii premiera.
Według "Dziennika", do "opieki" nad protestującymi skierowano policjantki, które udawały pracownice kancelarii premiera. W rzeczywistości były psycholożkami z KGP. Miały za zadanie doprowadzić do sytuacji, że pielęgniarki same opuszczą budynek. W tym celu kazano im np. przerywać sen kobietom - napisała gazeta.
Jak powiedział Weremiuk, komendant główny policji Tadeusz Budzik zlecił wyjaśnienie sprawy jeszcze przed publikacją "Dziennika".
Sprawę zagłuszania pielęgniarek komentowali politycy w Radiu ZET. Według szefa klubu PO Zbigniewa Chlebowskiego, "sytuacja jest poważna, ponieważ gdy okazało się, że urządzenia BOR nie są wystarczające, ściągnięto specjalne urządzenia zagłuszające z Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i pole mogło mieć konsekwencje na zdrowie pielęgniarek".
Rzeczniczka ABW Katarzyna Koniecpolska-Wróblewska podkreśliła, że sprawą zagłuszania ma zająć się prokuratura. Gdy prokuratura zwróci się do nas, zajmiemy się wyjaśnieniem tej sprawy - zapowiedziała. Rzeczniczka warszawskiej prokuratury okręgowej Katarzyna Szeska nie chciała komentować sprawy.