PolskaCo potajemnie nagrał Klich po katastrofie smoleńskiej?

Co potajemnie nagrał Klich po katastrofie smoleńskiej?

„Trzeba podsłuchiwać”, „nad wszystkim trzeba mieć kontrolę”, „rację musimy mieć my” — tak mówi Edmund Klich w jednej z rozmów nagranych potajemnie po Smoleńsku. Z kim rozmawiał w ten sposób? „Newsweek” dotarł do zapisu kolejnych rozmów polskiego przedstawiciela przy rosyjskim Międzypaństwowym Komitecie Lotniczym, który zajmował się katastrofą smoleńską.

Co potajemnie nagrał Klich po katastrofie smoleńskiej?
Źródło zdjęć: © PAP | Radek Pietruszka

28.01.2012 | aktual.: 28.01.2012 15:17

Wcześniej „Gazeta Polska” ujawniła nagranie, na których kilka dni po katastrofie Edmund Klich nagrał ówczesnego szefa MON Bogdana Klicha oraz gen. Mieczysława Cieniucha, szefa sztabu generalnego. Zdaniem „GP” Edmund Klich przekonywał szefa MON, że to Rosjanie ponoszą odpowiedzialność za tragedię. A minister miał — wedle gazety — zakazać akredytowanemu wygłaszania takich wniosków.

„Gazeta Polska” nie dodała jednak, że po wyjściu ze spotkania Edmund Klich rzuca do siebie: „Ja was rozliczę” — co znalazło się na nagraniu. W dodatku — jak ustalił „Newsweek” — Edmund Klich nagrywał nie tylko ich. W nagraniach, do których dotarli dziennikarze "Newsweeka", znalazł się choćby taki dialog:

Klich pyta: - „Będziecie nas podsłuchiwać?"

Jego rozmówca odpowiada: - „Tak jest”.

- „No ja myślę, że trzeba. Teraz trzeba już. Ja bym proponował, żeby jednak nas...”

- „Niebezpieczna sytuacja i trzeba podsłuchiwać”.

- „Trzeba, trzeba. Ja wiem, że nad wszystkim trzeba mieć kontrolę. Nie może się wymknąć. Rację musimy mieć my”.

Z kim Klich rozmawiał? Kogo nagrywał? Czy komuś udostępniał te nagrania? Nie wiadomo, bo prokuratura odmówiła wszczęcia śledztwa w tej sprawie. „Newsweek” poznał jej uzasadnienie — to kuriozalny dokument. Prokuratura w ogóle nie badała tego, czy Klich nagrywał najważniejszych ludzi w państwie i gdzie są te pliki. Skupiła się wyłącznie na sprawdzeniu czy Klich miał prawo... zgrać nagrania na dysk służbowego komputera. I uznała, że tak. Zapytaliśmy Klicha, z kim rozmawiał o podsłuchiwaniu. — Nie wiem, o czym pan mówi — stwierdził.

Zapis rozmów Klicha, który znajduje się w posiadaniu „Newsweeka” wskazuje jeszcze na jedno — szef Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych ma wyraźne trudności z samodzielną obsługą sprzętu nagrywającego, nie potrafił go nawet wyłączyć. Sprzęt Klicha pracował bez przerwy po kilka godzin na kolejnych spotkaniach, podczas przejazdów samochodem, a nawet w... toalecie.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (742)