Co Platformę Obywatelską zaboli najbardziej?
Żądanie przeprosin i deklarowanie, że nie będzie się współpracowało (gdy druga strona i tak tej współpracy nie szuka, bo skumulowała dość władzy) jest zawsze znakiem bezradności. Szczególnie w polityce - pisze prof. Jadwiga Staniszkis w felietonie dla Wirtualnej Polski.
13.07.2010 | aktual.: 13.07.2010 12:34
A przecież jeżeli uważamy (słusznie), że PO w tej kampanii grało nie fair, a jej kandydat szermował cynicznie obietnicami, których nie zamierza dotrzymać, to na ową hipokryzję należy odpowiedzieć tym, co PO najbardziej zaboli. Energicznym przygotowaniem do kolejnej rundy - wyborów samorządowych. Jeżeli PiS da się wepchnąć przez ośrodek prezydencki w wojnę o krzyż - przegra. Ludzie i tak już sami widzą małość owej nieumiejętności wielu polityków rządzącej partii (wręcz obawie) przeżywania zbiorowych wzruszeń. Krzyż przeniesiony przez harcerzy w inne miejsce (mit prezydenta wypędzonego?!) też będzie gromadził tłumy.
A dziś trzeba wykorzystać kapitał zgromadzony przez Jarosława Kaczyńskiego. Przygotowując się do wyborów samorządowych skonkretyzować hasło zrównoważonego rozwoju: w każdym województwie co innego może stać się sprężyną wzrostu. Trzeba uruchomić lokalną wiedzę na ten temat i inicjatywę. Sięgać do fachowców, którzy dotychczas nie bawili się w politykę. I ludzi młodych. Odmłodzenie PiS, które tak zredukowało dystans wyborczy do PO trzeba nie tylko utrzymać, ale sprowadzić na niższe szczeble. Wybory samorządowe są świetną okazją do sprecyzowania programu PiS: wszystko dla rozwoju z większym wspomaganiem rynku przez państwo (bo tylko tak pogodzi się wolność i solidarność), ale bez zapominania o najsłabszych. Na Podlasiu, w Lubelskim i Świętokrzyskim, gdzie jest najgorzej (ubóstwo wiejskie) można by wykorzystać szykowane przez UE zmiany w polityce rolnej (zniesienie limitów, ekologia, więcej funduszy na rozwój terenów wiejskich - miejsca pracy i edukacja). Kluczem jest aktywizacja młodzieży (bony oświatowe,
stypendia, bursy, dopłaty do biletów): wtedy łatwiej będzie o lokalne pomysły, jak wyjść z biedy. W Polsce to nie tyle emeryci żyją w skrajnym ubóstwie (statystycznie 12 na 100), ale - co jest naszą specjalnością i wielkim wstydem transformacji - dzieci i młodzież (wg GUS aż 22% w tej kategorii).
Kolejne na liście terenów z wielkimi problemami są Małopolska, Podkarpacie i Śląsk. Tu trzeba zaktywizować małe miasta - miejsca pracy w usługach i wsparcie dla małych firm. Tylko indywidualizowana regionalnie (i zrównoważona w skali kraju) wizja rozwoju przyniesie rezultaty. Trzeba też zróżnicować regionalnie politykę społeczną i inwestycyjną. I - przede wszystkim - zająć się tym, co dotyczy władz lokalnych wszystkich szczebli. Chodzi o gordyjski węzeł przecinania się trzech kolidujących ze sobą logik finansowych: tradycyjnego budżetu rocznego - elementów budżetu zadaniowego (z wieloletnim planem finansowym)
i - bieżącego zarządzania kryzysowego, dezorganizującego oba te działania. Mechaniczne cięcia i związany z tym chaos i (tak!) marnotrawstwo, to codzienny chleb władz lokalnych. I - oczywiście - towarzysząca temu korupcja - i (lub) obawa przed podejmowaniem decyzji. Należy pod tym kątem - krytycznie - spojrzeć na proponowany przez rząd instrument tzw. reguły wydatkowej. Stosowana sztywno może
wyeliminować politykę rozwojową na szczeblu lokalnym.
Trzeba pamiętać o Tych, co zginęli pod Smoleńskiem. Dobrze, że powstał zespół w parlamencie: podobny od katastrofy działa w rosyjskiej Dumie (szefem jest Żyrinowski - wyobrażam sobie - i mówię to bez ironii - jego współpracę z Macierewiczem). Zespół rosyjski zebrał już informacje o fatalnym stanie lotniska - to do czego nie mogą dotrzeć polscy prokuratorzy. Ale oprócz żałoby jest to kontynuowanie walki o władzę. PiS jest to winny choćby swojemu Prezydentowi!
Prof. Jadwiga Staniszkis specjalnie dla Wirtualnej Polski