Co oznaczają słowa Putina? Analitycy są pewni

Władimir Putin skorzystał z okazji spotkania z węgierskim premierem Viktorem Orbanem, aby wyrazić swoje stanowisko w sprawie negocjacji dotyczących zawieszenia broni. Putin podkreślił swoje dążenie do "ostatecznego" zakończenia konfliktu, które, jak ocenili analitycy Instytutu Studiów nad Wojną, oznacza zniszczenie ukraińskiej państwowości.

Władimir Putin już tego nie kryje. Mówi o Ukrainie
Władimir Putin już tego nie kryje. Mówi o Ukrainie
Źródło zdjęć: © PAP | PAP/EPA/YURI KOCHETKOV
oprac. KBŃ

07.07.2024 02:40

Eksperci z Instytutu Studiów nad Wojną (ISW) dokonali analizy wypowiedzi Putina, które padły zarówno podczas wizyty Orbana, jak i w trakcie konferencji prasowej podczas rozmów w Szanghajskiej Organizacji Współpracy (SCO).

Zauważyli, że istnieje wyraźna sprzeczność między próbami zrzucenia odpowiedzialności za (nieistniejące) negocjacje na Zachód i Ukrainę a jednoczesnym odrzuceniem przez Putina jakiejkolwiek możliwości porozumienia o zawieszeniu broni.

Kuriozalne stanowisko Putina

Analitycy ISW zwrócili uwagę, że według Putina ewentualne porozumienie między Rosją a Ukrainą nie powinno prowadzić do zawieszenia broni, ponieważ pozwoliłoby to Ukrainie na przegrupowanie sił i dozbrojenie. Rosja zamiast tego dąży do "całkowitego" i "ostatecznego" zakończenia konfliktu.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Putin, jak wynika z jego wypowiedzi i żądań, pragnie zniszczenia ukraińskiej państwowości i tożsamości. Domaga się zarówno przyłączenia znacznej części terytorium i ludności Ukrainy do Rosji, jak i kapitulacji ukraińskich sił zbrojnych.

Czego jeszcze domaga się Putin?

Podczas konferencji prasowej z Orbanem, Putin wezwał do całkowitego wycofania się Ukrainy z "Donbasu i Noworosji" jako warunku zakończenia wojny. ISW jednak zwrócił uwagę, że granice wyimaginowanej "Noworosji" są niejasne, a Putin i Kreml wielokrotnie sugerowali, że ich celem jest podbój terytorialny, który wykracza poza granice czterech nielegalnie zaanektowanych obwodów.

Putin wezwał również do "nieodwracalnej" "demilitaryzacji" Ukrainy jako warunku wstępnego negocjacji. Oznacza to żądanie, aby Ukraina zrezygnowała ze zdolności do przeciwstawiania się rosyjskiej agresji. ISW ocenił, że Putin prawie na pewno wykorzystałby kapitulację Ukrainy do osiągnięcia swojego drugiego celu, jakim jest obalenie demokratycznie wybranego rządu Ukrainy i zastąpienie go prorosyjskim rządem i systemem politycznym.

Przejęli dokument Kremla

ISW uważa, że ukraińskie operacje kontrofensywne, które wyzwalają operacyjnie istotne terytorium, są najrozsądniejszym kierunkiem postępowania. Odrzucenie przez Putina idei jakiegokolwiek zawieszenia broni wskazuje, że jest on coraz bardziej pewny swojej oceny, że Rosja może dążyć do zwycięstwa, kontynuując powolne postępy w Ukrainie, trwając dłużej niż zachodnie wsparcie dla Ukrainy i wygrywając wojnę na wyniszczenie.

Putin jest przekonany o zdolności Rosji do wygrania przedłużającej się wojny na wyniszczenie, opierając się na ocenie, że Ukraina nie będzie w stanie przeprowadzić operacyjnie znaczących operacji kontrofensywnych.

5 lipca rosyjski portal opozycyjny Meduza poinformował, że przejął dokument Kremla, w którym nakazuje się prokremlowskim i rosyjskim mediom państwowym nagłośnienie oświadczeń Putina z 4 lipca.

W tych oświadczeniach Putin obwiniał Zachód i Ukrainę o utrudnianie negocjacji pokojowych i przedstawiał Rosję jako chętnego, działającego w dobrej wierze negocjatora. Rosyjskie media państwowe miały przedstawiać żądania Putina dotyczące kapitulacji Ukrainy jako logiczne i realistyczne, a Ukrainę i Zachód jako niewiarygodne i zwodnicze.

ISW stwierdził, że oświadczenia Putina podczas wizyty Orbana i spotkań w trakcie szczytu SCO prawdopodobnie skomplikują widoczne trwające wysiłki Kremla, aby przekonać wybrane audytorium, że Rosja nadal jest zainteresowana negocjacjami.

Wybrane dla Ciebie
Wyłączono komentarze

Sekcja komentarzy coraz częściej staje się celem farm trolli. Dlatego, w poczuciu odpowiedzialności za ochronę przed dezinformacją, zdecydowaliśmy się wyłączyć możliwość komentowania pod tym artykułem.

Redakcja Wirtualnej Polski