Cmentarne hieny kradną nagrobki na zamówienie
Na łódzkim cmentarzu przy ul. Ogrodowej złodzieje kradną nagrobki. W ostatnim czasie zniknęło stamtąd już kilka pomników!
Jak twierdzą świadkowie, na cmentarzu kilka dni przed kradzieżą pojawiają się mężczyźni, którzy fotografują pomniki. Dlaczego? Prawdopodobnie po to, by zdjęcia z nagrobkami prezentować później potencjalnym nabywcom. Na miejscu kradzieży złodzieje pozostawiają jedynie tablice z nazwiskami zmarłych.
- Przyszliśmy na cmentarz, by umyć pomnik. Zamiast granitowego nagrobka była kupka ziemi - oburza się Magdalena Doryń. - Po pomniku pozostała tylko płyta z napisem. Była oparta o sąsiedni grób.
Złodzieje na rozbiórkę grobu mieli sporo czasu. Nie naruszona została kostka dookoła grobu, szklany wazon z kwiatami postawili obok. Granitowy pomnik przetrwał trzy lata. Kosztował prawie 5 tys. zł.
- Jedna z pań, która opiekuje się sąsiednią mogiłą powiedziała nam, że kilka dni wcześniej widziała przy naszym grobie mężczyznę, który robił zdjęcia - mówi Tomasz Doryń. - Płyta była tak ciężka, że musiało ją nieść co najmniej trzech mężczyzn. Nie sposób wynieść jej bez pomocy jakiegoś wózka lub auta - mówi Tomasz Doryń. - Gdy stawialiśmy pomnik, musieliśmy uzyskać zezwolenie na wjazd.
Brama jest zamykana. Zastanawiam się, w jaki sposób ktoś mógł więc wywieźć nasz pomnik z cmentarza?! - Do tej pory ginęły raczej kwiaty i znicze, a nie całe groby - mówi zdumiony ks. mitrat Konstanty Marczyk, proboszcz katedry prawosławnej św. Aleksandra Newskiego. - Nie odpowiadamy za kradzieże. Właściciele grobów powinni je ubezpieczać.
Magdalena Doryń zgłosiła kradzież na policję. Sprawa jednak kilka dni temu została umorzona.
W tym roku z cmentarza przy ul. Ogrodowej zostały skradzione już cztery nagrobki. I prawdopodobnie stoją teraz na innych cmentarzach - poza Łodzią. - Kradzieże całych pomników to zupełnie nowe zjawisko - mówi Mirosław Micor, nadkomisarz Komendy Miejskiej Policji w Łodzi.
Mirosław Malinowski