Clinton: USA walczą z Al‑Kaidą także w internecie
W walce z Al-Kaidą Departament Stanu USA sięgnął do internetu. Eksperci ingerują w strony bojowników w Jemenie, zamieszczając tam informacje o tragicznych skutkach działań siatki dla samych Jemeńczyków - poinformowała szefowa dyplomacji USA Hillary Clinton.
24.05.2012 | aktual.: 24.05.2012 15:15
- Nasi ludzie wklejali na tych stronach alternatywne wersje ogłoszeń, które informują o liczbie Jemeńczyków zabitych w następstwie ataków Al-Kaidy - powiedziała Clinton.
Na przykład w ubiegłym tygodniu Al-Kaida na Półwyspie Arabskim przeprowadziła w internecie kolejną kampanię na temat walki bojowników z Amerykanami. Opublikowane zdjęcia ukazywały przykryte amerykańską flagą trumny. W odpowiedzi Departament Stanu zamieścił na tej samej stronie materiał o jemeńskich ofiarach.
Według Clinton ekstremiści "publicznie ukazują frustrację", apelując do zwolenników, by nie wierzyli w nic, co znajdą w sieci.
Sekretarz stanu sprecyzowała, że taką działalność w internecie prowadzi grupa specjalistów, w tym dyplomaci i analitycy wywiadu z Departamentu Stanu. Eksperci z ośrodka ds. strategicznej komunikacji w walce z terroryzmem przeszukują internet i media społecznościowe, żeby udaremnić wszelkie próby rekrutacji nowych członków przez Al-Kaidę.
- Wspólnie pracują oni, by zapobiec czy zdyskredytować ekstremistyczną propagandę - wyjaśniła Clinton. Dodała, że zamiast atakować strony internetowe ekstremistów specjaliści wolą raczej wdawać się z nimi w polemiki na otwartych forach. Anonimowy przedstawiciel Departamentu Stanu powiedział, że amerykańscy specjaliści starają się ośmieszać terrorystów w sieci.
Jedną z obietnic wyborczych nowego prezydenta Jemenu Abd ar-Rabiego Mansura al-Hadiego była walka z Al-Kaidą w kraju. Wcześniej, korzystając z politycznej niestabilności w Jemenie, przez który w ubiegłym roku przetaczały się protesty przeciwko prezydentowi Alemu Abd Allahowi Salahowi, bojownicy Al-Kaidy przejęli kontrolę nad miastami na południu kraju. Salah został ostatecznie zmuszony do ustąpienia po 33 latach rządów.