Ciosek: nie znam Dochnala
Nie znam Marka Dochnala i go nie widziałem, ale wiem, że był agresywny w poszukiwaniu wpływów - powiedział przed sejmowa komisja śledczą prezydencki doradca ds. międzynarodowych Stanisław Ciosek.
Podczas drugiej tury pytań, wiceprzewodniczący komisji Zbigniew Wassermann (PiS) pytał o promowanie przez prezydenta polskiego biznesu za granicą i o to, czy dotyczyło to Jana Kulczyka i Dochnala. Co zrobił pan prezydent dla pana Kulczyka w sensie wspierania biznesu? - pytał Wassermann.
Z panem prezydentem biznesmeni bardzo chętnie jeździli, bo to podnosiło ich image biznesowy i w ich kręgach. Na człowieka, który jest w ekipie prezydenckiej, zupełnie inaczej się patrzy niż na takiego, którego się nie zna(...). Ci ludzie po prostu na tym zarabiali i płacili państwu podatki. Jeśli jest inaczej, jest to oczywiście naganne - powiedział Ciosek.
Nie znam szefów J&S
Doradca prezydenta RP powiedział, że nie zna szefów J&S Wiaczesława Smołokowskiego i Grzegorza Jankilewicza. Dodał, że podczas rozmów z Łukoilem była mowa jedynie o wyeliminowaniu pośredników przy dostarczaniu ropy do Polski, a nie padła nazwa J&S. Antoni Macierewicz (RKN), który o to pytał, przytoczył wypowiedź Cioska z października ubiegłego roku, gdy w wywiadzie telewizyjnym mówił on, że chodziło o J&S. Ciosek podkreślił, że zweryfikował tę wypowiedź i nie było wtedy mowy o J&S. Ja wypraszam sobie takie amerykańskie przesłuchania - łapanie za słówka - powiedział do Macierewicza.
Jak dodał, nie wie, czy Łukoil nie wprowadziłby swoich pośredników przy handlu z Polską i czy cena ropy nie byłaby wyższa.
Strona rosyjska nie sygnalizowała mu ani gdy był ambasadorem, ani gdy jest doradcą prezydenta, że jest zainteresowana wykluczeniem J&S z tego pośrednictwa. Rosyjska dyplomacja nigdy tak tego by nie postawiła, by wystąpić przeciw legalnie działającej firmie. Gdyby były jakieś informacje o przestępstwie, to wtedy być może - powiedział Ciosek.
Ciosek poinformował, że ma certyfikat bezpieczeństwa dopuszczający do tajemnic państwowych i "z rzadka był informowany" przez służby "o różnych sprawach".
Mówił, że w rozmowie z jednym z byłych szefów CIECH-u pytał o utratę kontraktu na dostawy ropy do Polski na rzecz J&S. To można wytłumaczyć jedynie niedocenieniem przeciwnika, małej rybki, która stała się rekinem - tłumaczył.
Przekazał komisji informację z ministerstwa gospodarki dotyczącą Naftoportu, która otrzymał w lutym 2005 r.
Komisja śledcza zrobiła mi krzywdę
Komisja śledcza zrobiła mi krzywdę - oświadczył Stanisław Ciosek który uznał, że czuje się bezpodstawnie pomówiony o udział w rzekomej próbie sprzedaży Rosjanom sektora naftowego. Skierował w związku z tą sprawą specjalny list do Rzecznika Praw Obywatelskich. Prezydencki doradca do spraw międzynarodowych domaga się, by rzecznik chronił go przed pomówieniami.
Ciosek oświadczył, że nie ma żadnych związków z jakimikolwiek firmami sektora paliwowego. Stwierdził też, że nic nie wie o jakichkolwiek decyzjach prezydenta, które wykraczałyby poza jego obowiązki ani o jakichś powiązaniach jego kancelarii z biznesem.
Doradca prezydenta podkreślił, że w kwestii energetyki ma niewielką wiedzę, a jedyne co na ten temat mówił, dotyczyło konieczności ułożenia sobie przez Polskę dobrych stosunków z Rosją. Przyznał, że kontaktowali sie z nim wysłannicy koncernu Łukoil, prezentując swoje zamierzenia a on sam odrzucał ich sugestie, jakoby w Polsce byli niemile widziani. Zdaniem Cioska, jego rozmówcy mieli świadomość, że decyzje w ich sprawie nie zapadają w Pałacu Prezydenckim. Doradca prezydenta oświadczył, że żadne wiążące ustalenia na tych spotkaniach nie zapadały.