Cimoszewicz: wystąpienie Chiraca to był incydent
Atak prezydenta Francji Jacques'a Chiraca na kraje kandydujące do Unii i popierające politykę USA wobec Iraku to "incydent" - uważa szef polskiej dyplomacji, Włodzimierz Cimoszewicz. Dla szefa sejmowej komisji europejskiej Józefa Oleksego (SLD) rodzaj reakcji na wypowiedź Chiraca zależy "od przyjętego założenia".
20.02.2003 17:13
"Sądzę, że to był incydent i że nie będzie to miało większego wpływu ani na sytuację Francji, ani Polski, ani Europy" - powiedział w czwartek Ciomoszewicz. Jego zdaniem "emocje opadną, wszyscy zrozumiemy, że nie należy mieszać różnych porządków - spraw naprawdę wielkich, takich jak historycznie ważne dla wszystkich, nie tylko dla Polski, rozszerzenie Unii, od ewentualnych, zawsze występujących różnic poglądów w doraźnych kwestiach".
"Nasi partnerzy w Europie powinni - zwłaszcza ci, którzy myślą o sobie jako o dumnych narodach - mieć świadomość, że my też jesteśmy dumnym narodem i że w związku z tym możemy silnie reagować na coś, co naszą dumę rani" - mówił minister.
Cimoszewicz ocenił, że "jednocześnie nie chcemy eskalować tego rodzaju retoryki, która jest drogą donikąd; mamy zbyt wiele wspólnych miejsc, spraw i zagrożeń, aby różnić się między sobą dlatego tylko, że ktoś ma większy temperament niż by należało".
"Oczywiście nie; my pamiętamy o setkach lat historii, nie tylko o kilku dniach" - mówił Cimoszewicz, odpowiadając na pytanie, czy nasz stosunek do Francji ulegnie zmianie.
Dla Oleksego rodzaj reakcji na słowa Chiraca zależy od tego, jakie przyjmiemy założenie: "Jeżeli przyjmiemy, że to jest incydentalna wypowiedź najwyższego przedstawiciela Francji, ale tylko jego, to nie ma co mnożyć słów, tylko trzeba to załagodzić i iść do przodu" - uważa były premier.
Według niego "ostrzejsze słowa byłyby potrzebne, gdybyśmy przyjęli założenie, że to jest wyraz tej linii Francji, który oznaczałby sygnał, że Francja byłaby gotowa podchodzić do nowych krajów bardziej protekcjonalnie i z góry, czego nie moglibyśmy akceptować, bo wchodzimy do wspólnoty, w której chcemy partnerskiego statusu wszystkich członków".
"Ponieważ przeważyła opinia, że to jest incydentalna, emocjonalna wypowiedź Jacques'a Chiraca, to oceniliśmy to jako wypowiedź bardzo niemiłą, niedobrą, wysyłającą zły sygnał, ale nie chcemy brnąć w wymianę słów, raczej w budowanie większej jasności między partnerami" - powiedział Oleksy.
Prezydent Francji Jacques Chirac ostro skrytykował w poniedziałek w Brukseli kraje kandydujące do Unii Europejskiej, w tym Polskę, za poparcie twardej polityki Stanów Zjednoczonych wobec Iraku. Zapytany na konferencji prasowej po szczycie Piętnastki w Brukseli ostrzegł, że może się to odbić na ratyfikacji Traktatu Akcesyjnego (o przystąpieniu do UE) w obecnych państwach członkowskich, czyli spowodować zablokowanie rozszerzenia.
Według prezydenta Francji zachowanie kandydatów było "niezbyt odpowiedzialne, a w każdym razie świadczące o niezbyt dobrym wychowaniu. Zmarnowali oni okazję, żeby siedzieć cicho" - powiedział. Bowiem "przystępowanie do Unii Europejskiej wymaga minimum uzgadniania (stanowisk)" - tłumaczył. Zarzucił kandydatom "infantylizm", "lekkomyślność" i niezdolność do przewidzenia konsekwencji.
Chirac odnosił się zarówno do listu ośmiu przywódców europejskich - Wielkiej Brytanii, Hiszpanii, Włoch, Danii, Portugalii, Polski, Czech i Węgier - solidaryzującego się z USA, jak i do utrzymanej w podobnym duchu deklaracji wileńskiej dziesiątki kandydatów do UE i NATO. (jask)