Cimoszewicz: jak lewica się zjednoczy, wystartuję do PE
Włodzimierz Cimoszewicz uważa, że zjednoczenie lewicy przed wyborami do europarlamentu jest nie tylko możliwe, ale konieczne. Były premier mówi "Rzeczpospolitej", że wybory europejskie stwarzają okazję do szerszego współdziałania i szukania racjonalnych porozumień. Cimoszewicz dodaje, że jeśli lewicy uda się porozumieć, to zostanie jej kandydatem na eurodeputowanego.
04.11.2008 | aktual.: 04.11.2008 02:22
W rozmowie z dziennikiem Cimoszewicz nie kryje, że nie jest mu obojętne, iż lewicy kiepsko się wiedzie. - Nie mogę być akuszerem planu politycznego, który później odchodzi na bok. Wybory europejskie stwarzają okazję do szerszego współdziałania i szukania racjonalnych porozumień - zaznacza.
Były premier uważa, że proces wychodzenia lewicy z kłopotów będzie trwał długo. - Tego pacjenta nie postawi się na nogi w ciągu kilku dni - zauważa Włodzimierz Cimoszewicz. Podkreśla, że publiczna debata w Polsce nie może ograniczać się do tego, czy pilot jest chory i kto jakim samolotem poleci do Brukseli.
Zapytany o ocenę rządów Platformy Obywatelskiej, Cimoszewicz mówi: - W pierwszych tygodniach rząd PO robił dobre wrażenie. Zmiany, jakie wprowadził do sposobu uprawiania polityki, były słuszne i rozważne. Ale po roku widać, że poza dobrym wrażeniem niewiele się zmieniło. Nawet kwestie wizerunkowe się sypią, skoro Donald Tusk - przez większość swojej kariery pozujący na liberała - pozwala sobie na populistyczną demagogię, mówiąc o walce z pedofilami.
Cimoszewicz zarzuca też polskiemu rządowi, że w obliczu kryzysu finansowego na świecie zajmuje się zarządem PZPN. - Są pewne granice nieodpowiedzialności. Dwa kolejne rządy walczą z jakimiś ludźmi w PZPN, choć nic do tego nie mają - mówi były premier gazecie. Jego zdaniem w tej walce chodzi o "czystą propagandę".