Cimoszewicz: gdy będę musiał wybierać, poprę Tuska
Senator Włodzimierz Cimoszewicz (niezrzeszony) powiedział, że gdyby w finale kampanii prezydenckiej wybór sprowadzał się do dwóch kandydatów Donalda Tuska i Lecha Kaczyńskiego, to oddałby głos na obecnego premiera.
19.11.2009 | aktual.: 19.11.2009 10:51
Włodzimierz Cimoszewicz powiedział, że w tej chwili nie ma kandydata na prezydenta, który spełniałby wszystkie jego oczekiwania. Wybierając osobę, którą poprze, będzie kierował się tylko jednym kryterium - szansami kandydata na pokonanie Lecha Kaczyńskiego. Takim minimum wymagań to gwarancja, że nowy prezydent nie będzie popełniał tyle gaf co obecna głowa państwa, stwierdził Cimoszewicz.
- Jeżeliby finalny scenariusz sprowadzałby się do wyboru między Donaldem Tuskiem i Lechem Kaczyńskim, to dla mnie byłoby zupełnie oczywiste, że trzeba poprzeć Tuska - podkreślił Cimoszewicz w radiowej Trójce.
Zastrzegł jednocześnie, że to są na razie scenariusze pisane nie tyle na papierze, co na wodzie.
Pytany, czy w takim wypadku poparłby Tuska oficjalnie w jego kampanii wyborczej, odparł, że zrobiłby to. - Powtarzam, przy tym hipotetycznym założeniu, dosyć jednak ciągle kontrowersyjnym i sztucznym, że jest w ogóle tylko tych dwóch kandydatów, lub też w drugiej turze wyborów jest tylko tych dwóch kandydatów, ja nie będę miał wątpliwości na kogo oddać swój głos - zaznaczył.
"Nikt i nic nie zmieni mojej decyzji"
Cimoszewicz po raz kolejny podkreślił, że nie wystartuje w wyborach prezydenckich. Były premier powiedział, że na razie nie rozmawiał z kierownictwem SLD o swojej kandydaturze. Jednak podkreślił, że nawet rozmowa z Grzegorzem Napieralskim nie zmieni jego decyzji. Cimoszewicz przypomniał, że kampania wyborcza to ogromne przedsięwzięcie, więc nie ma co liczyć, że na start w wyborach zdecyduje się w ostatniej chwili.
Włodzimierz Cimoszewicz był już kandydatem lewicy na prezydenta w roku 2005. Wówczas jednak w ostatnich tygodniach kampanii zrezygnował ze startu w wyborach. Powodem były oskarżenia, które upubliczniła jego była asystentka Anna Jarucka. Po latach zarzuty, które formułowała okazały się nieprawdziwe, ale spowodowały wycofanie się Cimoszewicza z życia politycznego na dwa lata. W 2007 roku polityk SLD uzyskał mandat senatora jako kandydat niezależny.
"Nie tworzę nowej partii"
Cimoszewicz zaprzeczył ponadto doniesieniom medialnym, że ma plany stworzenia wraz z byłym prezydentem Aleksandrem Kwaśniewskim nowej lewicowej formacji politycznej. - Od szesnastu czy siedemnastu lat ciągle pojawia się taka teza, że ja chcę zniszczyć to, co istnieje na lewicy i tworzyć nową partię. Nigdy nie miałem najmniejszej ochoty tworzenia nowych partii - zaznaczył.