Cień Romana Giertycha nad prawyborami Koalicji Obywatelskiej. "To było żenujące"
Wielu polityków Koalicji Obywatelskiej ma pretensje o to, że były twórca Ligi Polskich Rodzin miesza w prawyborach formacji, której nie jest nawet członkiem. "Dość" powiedział nawet Rafał Trzaskowski. - To, co robi Roman Giertych, jest żenujące - usłyszeliśmy w partii. Poseł ma tam jednak swoich obrońców.
22.11.2024 | aktual.: 22.11.2024 13:00
Czwartek, 21 listopada, ostatni dzień przed głosowaniem w prawyborach w Koalicji Obywatelskiej. Rafał Trzaskowski spotyka się z działaczami w Piasecznie. Długo opowiada o tym, jak bardzo chce wygrać w prawyborach prezydenckich i jak bardzo liczy na poparcie. W pewnym momencie skupia się na jednym wątku.
- Czasem widzę, że ludzie, którzy nie mają nic wspólnego z Koalicją Obywatelską, dzisiaj próbują organizować kampanię jednego z kandydatów. Ja się po prostu temu dziwię -przyznaje.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"To się zaczęło robić żenujące"
To odpowiedź na aktywność Romana Giertycha, członka klubu parlamentarnego Koalicji Obywatelskiej, który jednak nie należy do Platformy, ani do żadnej innej partii koalicyjnej. Nie może więc głosować w prawyborach, ale aktywnie od wielu tygodni wspiera Radosława Sikorskiego.
- Dziwię się, jak Roman Giertych przedstawia się dziś jako największy zwolennik praw kobiet. Jako osoba, która tak bardzo będzie dbała o prawa mniejszości, wszystkich atakowanych. A ja pamiętam, jak mnie atakowano i mówiono, że za to, że zajmuję się tymi sprawami, to nigdy nie będę wybrany prezydentem. Bo "nie powinienem dotykać rzeczy, które są kontrowersyjne" - tłumaczy Trzaskowski.
I wylicza: - Jak kobiety były atakowane, byłem z nimi. Jak nauczyciele, byłem z nimi. Jak mniejszości seksualne - byłem z nimi. Nie dla ideologii, tylko taka jest rola samorządowca. Taka jest rola polityka.
Trzaskowski - wbijając szpilę Giertychowi - podkreśla: - Ja w coś naprawdę wierzę. I nie zmieniam poglądów co dwa dni. Pamiętajcie o tym. Pomyślcie o wiarygodności. Na koniec stwierdza i apeluje: - Nie szukam dziś poparcia poza Koalicją Obywatelską. Niech nikt inny nie wybiera nam kandydata.
Zwolennicy Trzaskowskiego - również osoby z jego otoczenia - przekonują nas, że to był świadomy ruch. Jak słyszymy, na koniec prawyborczej kampanii miało wybrzmieć, że niezwykle aktywny w niej Roman Giertych przekroczył granice i nie powinien mieć wpływu na rywalizację.
- Roman miał znaczący wpływ na Radka. A to tylko psuło atmosferę, niszczyło zdrowe zasady rywalizacji - mówi nam jeden z polityków KO. Inny - dosadniej - stwierdza: - To się zaczęło robić już żenujące.
Najnowszy sondaż United Surveys dla Wirtualnej Polski wskazuje, który z polityków Koalicji Obywatelskiej ma większe szanse na zwycięstwo w wyborach prezydenckich - zarówno w pierwszej, jak i w drugiej turze. Szersze poparcie zbiera Rafał Trzaskowski.
"To nie przynosi chluby Giertychowi"
Roman Giertych faktycznie organizował poparcie dla Sikorskiego. I w klubie KO, i na platformie X (dawnym Twitter - red.).
Były lider Ligi Polskich Rodzin już od początku ogłoszenia prawyborów w KO starał się narzucać przekaz inny niż oficjalny. Gdy z propozycją prawyborów wyszedł Rafał Trzaskowski - co kilkukrotnie przyznał sam Donald Tusk - Giertych twierdził, że to wcale nie on, tylko jednak sam premier.
Gdy z kolei Donald Tusk opublikował sondaż zamówiony przez KO, który pokazał przewagę Rafała Trzaskowskiego nad Radosławem Sikorskim w każdym badanym obszarze, Giertych wiarygodność tego sondażu podważał.
- Sondaż jednoznacznie wskazał, kto jest najlepszym kandydatem na prezydenta. Jeśli ktoś próbował to podważać, to należy uczciwie przyznać, że to był faul - mówi Wirtualnej Polsce wiceminister obrony Cezary Tomczyk.
Polityk pokazuje nam w Sejmie nagranie z udziałem szefa KO, w którym ten mówi wprost, że to Trzaskowski był pomysłodawcą prawyborów.
Posłanka Agnieszka Pomaska - kolejna zwolenniczka Trzaskowskiego - także jest krytyczna wobec aktywności Giertycha. - Trzeba pamiętać o tym, do kogo i jak się mówi. Niektóre osoby mogą zniechęcać do pozytywnej kampanii - mówi.
- Te różne, nieoficjalne działania zwolenników Radosława Sikorskiego, tych, którzy nie są członkami Platformy, przekraczają granice. I tak, niektórzy przekraczają granice, bo rozsiewają nieprawdziwe plotki i atakują Rafała Trzaskowskiego poniżej pasa. Używają bardzo często nieprawdziwych argumentów - wylicza posłanka.
Mówi też o podważaniu sondażu KO przez Giertycha. - Ten sondaż był oczekiwany również przez Sikorskiego. A jak wyniki nie były po jego myśli, to już mu się nie podobał. To jest mało eleganckie - przyznaje Pomaska.
Polityczka KO dodaje: - Wszyscy znamy Romana Giertycha. Na pewno jest sprawnym prawnikiem, ale dobrze byłoby, gdyby tej sprawności nie nadużywał albo nie używał jej w niewłaściwy i niekoleżeński sposób.
Posłanka Pomaska ma na myśli m.in. grupy na X, o których pisał ostatnio "Newsweek". - Jeśli doniesienia "Newsweeka" są prawdziwe, to działalność tych grup trolli, bo tak to trzeba nazwać, szkalujących Rafała czy prowokujących jego współpracowników, nie przynosi chluby Romanowi Giertychowi - przyznaje nasza rozmówczyni. Giertych twierdzi, że nie wiedział o tym, iż jest członkiem tych grup. Sam angażuje się w grupy na X w ramach tzw. "Sieci na wybory". Artykuł w "Newsweeku" krytykował. Tekst wciąż jest zamieszczony na portalu tygodnika.
Posła KO i zwolennika Sikorskiego kilkukrotnie upominali w mediach współpracownicy Trzaskowskiego. On sam jednak albo niewiele sobie z tego robił, albo szedł na konfrontację - jak w przepychankach z ministrem Sławomirem Nitrasem, jednym z najbliższych ludzi Trzaskowskiego. Nie wszyscy jednak w klubie KO dostrzegają tę - zdaniem zwolenników prezydenta Warszawy - nieczystą grę.
"Roman Giertych ma swoje emocje"
- Roman Giertych kandydował z list Koalicji Obywatelskiej i jest członkiem klubu parlamentarnego KO. Nie możemy komuś takiemu odmawiać prawa wypowiadania się o tym, kto będzie najlepszym kandydatem na prezydenta - mówi Wirtualnej Polsce posłanka Marta Golbik, zwolenniczka kandydatury Radosława Sikorskiego.
Joanna Kluzik-Rostkowska, która także głosuje na szefa MSZ, dodaje: - Nie rozumiem, dlaczego Roman Giertych nie miałby się angażować. Nie ma się co dziwić. Przecież Rafał też postawił na osoby spoza Platformy: Basię Nowacką, Adama Szłapkę, na Zielonych.
Tu trzeba dodać, że wymienione osoby są członkami partii należących do KO. Giertych -nie. - Ubolewam, że z tego powodu Roman nie może głosować. A wnioskowaliśmy o to -mówi WP Kluzik-Rostkowska.
Senator Stanisław Gawłowski zestawia posła-mecenasa z byłym prezydentem Aleksandrem Kwaśniewskim, który w opublikowanym przez szefa MSZ nagraniu chwali go.
- My wybieramy kandydata na kandydata, nie rozstrzygamy, kto będzie kandydatem na prezydenta RP. Osoby, które nie są członkami Platformy, ani żadnej z czterech partii tworzących Koalicję Obywatelską, takie jak Aleksander Kwaśniewski czy Roman Giertych, mówią: wybierzcie Radka Sikorskiego, bo to on ma większe szanse wygrać wybory prezydenckie. To jest bardzo ważny sygnał dla członków decydujących o wyborach - mówi WP Gawłowski.
Sam w mediach społecznościowych - co wychwyciła dziennikarka Dominika Długosz-Gierszewska - uderzał dzień przed głosowaniem w prawyborach w Rafała Trzaskowskiego.
Grzegorz Napieralski - kolejny senator KO (kiedyś w SLD) - mówi nam, że skoro "osoby z zewnątrz" popierają "jednego z kandydatów", to znaczy, że "emocje, które wzbudzają wybory prezydenckie, są bardzo duże". - Ale to dobrze - podkreśla Napieralski.
Czy Roman Giertych zasadnie wzmaga te emocje? - Trzeba pytać posła Giertycha - ucina pytana o to posłanka Klaudia Jachira z Zielonych (też zwolenniczka Sikorskiego).
Senator Gawłowski przekonuje nas: - Nawet podczas wyborów w kołach partyjnych są emocje.
Jak dodaje polityk - dobry znajomy Giertycha - "gdyby nie było tych emocji, to byśmy wszyscy zastanawiali się: o co chodzi?". - A dziennikarze by pisali, że to wszystko to "ustawka", teatr. A to nie teatr - twierdzi rozmówca WP. Czy emocje te nie wymknęły się spod kontroli? - Być może niektórzy w tych emocjach faktycznie mniej się kontrolują - przyznaje polityk.
Nie chodzi mu jednak o posła Giertycha. Wspierający Radosława Sikorskiego politycy KO twierdzą zresztą, że mecenas i poseł nie zachowuje się "nie fair". Przeciwnie.
- Jeśli były przez te dwa tygodnie jakieś nieporozumienia, może czasem podniesiony głos, niektórych zwolenników jednej czy drugiej strony, to od soboty będziemy absolutnie zjednoczeni wokół wspólnego kandydata - zapewnia w rozmowie z Wirtualną Polską poseł Marcin Bosacki, zwolennik kandydatury Sikorskiego. Jego zdaniem w tych prawyborach nikt nie przekroczył granicy.
A jeśli była krytyka? - To była potrzebna - słyszymy. Dlaczego? Wyjaśnia poseł Bosacki: -Jedną z funkcji prawyborów jest to, żeby uodpornić kandydata na krytykę przeciwników już we właściwej kampanii. Tak, by nasz kandydat był wyposażony w cięższą zbroję niż w momencie, gdy przystępował do kampanii.
Samego Romana Giertycha i jego aktywności w prawyborach polityk nie chce oceniać.
"Szanownym dziennikarzom chcę powiedzieć, że z Rafałem Trzaskowskim jestem w życzliwym kontakcie i nic nas nie podzieli. Jeśli wygra on prawybory, może liczyć na moje lojalne poparcie. Jeśli nie wygra, to nadal pozostaniemy dobrymi kolegami, gdyż nikt na nikogo się nie zasadza" - napisał na platformie X sam zainteresowany.
- Polityka nie jest łatwą grą, to nie jest zabawa na podwórku, to jest twarda gra - mówi nam Grzegorz Napieralski, pytany o Romana Giertycha. - Jeśli ktoś decyduje się na kandydowanie w wyborach, to musi być na tę twardą grę przygotowany - dodaje.
Napieralski uważa, że nie wydaje mu się, by "ktokolwiek wyszedł z tego starcia poobijany". - Przeciwnie, ta rywalizacja wzmacnia Koalicję Obywatelską - twierdzi.
Ciosy na koniec kampanii
Nie sposób jednak nie zauważyć ciosów, które padły na koniec kampanii prawyborczej. Ręki nie cofał szef MSZ.
- Okazało się, że ludzie nie głosują na kandydatów sympatycznych, tylko na twardzieli. Na kandydatów sprawczych, tych, którzy walczą. Fight, fight, fight - w ten sposób Radosław Sikorski na ostatnim spotkaniu przed głosowaniem w prawyborach prezydenckich w Koalicji Obywatelskiej tłumaczył wyniki wyborów w Stanach Zjednoczonych.
Minister często odwołuje się do przykładu elekcji w USA, by uzasadnić, że "czasy się zmieniły", a w Polsce - w Pałacu Prezydenckim - potrzebny jest "twardziel", człowiek zdeterminowany.
To wprost narracja podbijana przez Romana Giertycha.
Niedługo po tym - w Piasecznie - wystąpił Rafał Trzaskowski. I mówił tak: - Jeśli ktoś pyta o twardość i determinację, to chyba spał przez te 8 lat. PiS mną rzucał po ścianach, zaatakował machiną propagandy, która oszukiwała społeczeństwo.
- Jeśli ktoś dzisiaj stawia pod znakiem zapytania to, czy ja jestem zdeterminowany, czy ja jestem twardy i gotowy, to stawia pod znakiem zapytania waszą determinację. Dlatego, że od ośmiu lat byliśmy razem. Ramię w ramię. Przeciwko złu, łamaniu praw człowieka, deptaniu demokracji. Byliśmy wtedy razem w najtrudniejszych momentach. Nie byliśmy w domu czy na konferencjach, byliśmy wśród ludzi - powtarzał Trzaskowski. I znów: to aluzja do m.in. Romana Giertycha.
Sikorski nie daje oczywiście za wygraną. - Donald Trump nigdy się nie gryzł w język, a wygrał z sympatyczną i gładką Kamalą Harris. Ja o Rafale Trzaskowskim będę mówił wyłącznie dobrze, ale jego ludzie, tacy jak Sławomir Nitras, mówiąc o opiłowywaniu katolików z przywilejów, też mogliby się ugryźć w język - mówił w czwartek w Polsat News.
Prowadząca Agnieszka Gozdyra zapytała: - Czy Rafał Trzaskowski jest Kamalą Harris tych wyborów, a pan trochę Donaldem Trumpem?
Sikorski przyznał: - Widzę tu pewne podobieństwa. Kamala Harris wygrywała w sondażach, w mainstreamowych, liberalnych mediach. A Trump… no, pamiętamy gest: "walcz, walcz, walcz". W tym sensie - takiej twardości, sprawczości - wydaje mi się, że ten kontrast między nami jest podobny.
Na koniec kontrkandydat prezydenta Warszawy stwierdził, że ma poparcie… samego szefa KO. - Wydaje mi się, że Donald Tusk zagłosuje na mnie. Gdyby chciał namaścić Rafała Trzaskowskiego, zrobiłby to wiele miesięcy temu - powiedział Sikorski.
Po tym jeden ze współpracowników włodarza Warszawy napisał nam: - Niech to się już skończy.
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski