Chory musi odczekać w kolejce do specjalisty
Pacjent chcący dostać zgodę NFZ na leczenie zagraniczne musi mieć skierowanie do zagranicznego szpitala od lekarza mającego kontrakt.
12.12.2014 | aktual.: 17.12.2014 11:18
Od kilku tygodni obowiązują w Polsce przepisy znowelizowanej ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej, która wprowadziła możliwość wyjazdu na zaplanowane leczenie za granicą. Oznacza to, że z refundowanej pomocy medycznej w innych państwach Unii Europejskiej polscy pacjenci mogą już korzystać nie tylko w razie nagłych zachorowań, na przykład po złamaniu nogi podczas wyjazdu na narty do Włoch. Mogą jeździć na planowane refundowane leczenie.
Refundowane leczenie za granicą jest obwarowane wieloma warunkami. Przede wszystkim w noweli ustawy o świadczeniach jest zaznaczone, że spod zaplanowanego i refundowanego leczenia wyłączone są szczepienia ochronne, leczenie długoterminowe i przydział narządów do przeszczepów.
Zawsze skierowanie
Na wszystkie pozostałe usługi pacjent ma szansę na refundację z NFZ, jeżeli są one także refundowane w Polsce. To drugi warunek. Trzecim jest to, że pacjent może pojechać za granicę na podstawie skierowania lekarza. Musi być to lekarz ubezpieczenia zdrowotnego, czyli leczący pacjentów na podstawie umowy z NFZ. I tu zaczynają się schody. Bo specjalistów przyjmujących w indywidualnych gabinetach na kontrakcie jest jak na lekarstwo, a np. do poradni przyszpitalnej na wizytę u ortopedy czy endokrynologa trzeba czekać tygodniami, a nawet miesiącami.
Oprócz skierowania w większości przypadków pacjent będzie też potrzebował dokumentu z NFZ. Ustawa rozróżnia bowiem dwie sytuacje. Są usługi medyczne, z których pacjent może skorzystać w innym kraju UE bez wcześniejszej zgody NFZ. Powinien bez problemu dostać refundację, jeśli tylko miał wcześniej skierowanie od lekarza. Są też świadczenia medyczne, na które musi się wcześniej zgodzić fundusz. Jeśli pacjent nie dostanie takiej aprobaty, będzie musiał pokryć koszty leczenia za granicą z własnej kieszeni.
Przepisy ustawy i rozporządzenia wykonawczego do niej wskazują, w jakich przypadkach pacjent tej zgody będzie potrzebował. Chodzi o usługi medyczne wymagające pozostania chociaż na jedną noc w szpitalu, a także o świadczenia, których wykonanie wymaga od personelu medycznego zastosowania specjalistycznej i drogiej aparatury, oraz o świadczenia ryzykowne. Dalej w rozporządzeniu w sprawie wykazu świadczeń opieki zdrowotnej minister zdrowia wymienia 12 usług wymagających wcześniejszej zgody, m.in.: rezonans magnetyczny, tomografia komputerowa, badania genetyczne czy terapia hiperbaryczna.
A nawet jeśli usługa medyczna nie będzie polegała na takim leczeniu, dyrektor NFZ będzie mógł odmówić pacjentowi, gdyby ten zechciał skorzystać z usługi, która nie jest refundowana w Polsce, lub ma do niej dostęp w kraju.
Jeśli pacjentowi uda się już dostać zgodę na zagraniczne leczenie, powinien bardzo uważać na terminy. Po powrocie ma sześć miesięcy na złożenie do oddziału wojewódzkiego NFZ wniosku o zwrot kosztów leczenia. Wniosek trzeba składać na urzędowym formularzu. Można go znaleźć w rozporządzeniu ministra zdrowia w sprawie wzoru wniosku o zwrot kosztów świadczeń opieki zdrowotnej udzielonych poza granicami kraju.
Pacjent nie zarobi
Trzeba także zaznaczyć, że fundusz nie zawsze zwróci choremu tyle pieniędzy, ile rzeczywiście wyłożył on z własnej kieszeni na leczenie zagraniczne. NFZ odda za nie kwotę, jaką płaci krajowym placówkom medycznym za takie same usługi.
Na swojej stronie internetowej fundusz podaje przykładowe kwoty za leczenie, na których zwrot mogą liczyć pacjenci. Na przykład za endoprotezoplastykę stawu biodrowego zapłaci ok. 20 tys. zł, za zabieg usunięcia zaćmy i jaskry ok. 5,6 tys zł, za badanie głowy ze środkiem kontrastowym i bez niego ok. 500 zł.
Fundusz powinien zwrócić pieniądze na wskazany przez pacjenta rachunek bankowy. W razie opóźnienia naliczane będą odsetki. Będzie zwolniony z terminowego zwrotu pieniędzy, tylko gdy w danym roku budżet NFZ przeznaczony na zagraniczne leczenie zostanie przekroczony.