Choroba niewidziana w Polsce od 20 lat. Drugi przypadek błonicy?
Szef GIS Paweł Grzesiowski poinformował, że w Polsce został potwierdzony drugi przypadek podejrzenia błonicy. To osoba, która miała kontakt z dzieckiem, które znajduje się obecnie w szpitalu w stanie ciężkim.
W ubiegłym tygodniu lekarze we Wrocławiu potwierdzili zachorowanie sześcioletniego chłopca na błonicę, chorobę zakaźną gardła i krtani, która dzięki szczepieniom została populacyjnie wyeliminowana.
Chore dziecko nie było szczepione. Wróciło z wakacji w Afryce. Stan dziecka jest ciężki, ale stabilny.
Kolejna osoba z podejrzeniem błonicy
Jak potwierdził we wtorek na konferencji prasowej szef GIS Paweł Grzesiowski, w szpitalu jest też dorosły z podejrzeniem błonicy.
- Wystąpienie zakażenia u sześcioletniego dziecka zaowocowało drugim przypadkiem, o którym dowiedzieliśmy się w poniedziałek. Jest to na etapie podejrzenia błonicy, bo to osoba, która miała bezpośredni kontakt z chorym dzieckiem. To osoba dorosła, która również znajduje się w tej chwili pod obserwacją w jednym z wrocławskich szpitali - przekazał Grzesiowski.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kierował samochód stopami. Finał mógł być tylko jeden
Stan drugiego zakażonego
Szef GIS dodał, że drugi zakażony "wykazuje objawy umiarkowanie ciężkiego zakażenia, ograniczonego głównie do dróg oddechowych". - W dniu wczorajszym ta osoba otrzymała surowicę antybłoniczą, po akceptacji kierownictwa Ministerstwa Zdrowia i Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji - podał Grzesiowski.
- Stan tej drugiej osoby jest stabilny, dobry. Natomiast muszę uprzedzić, że choroba przebiega w sposób podstępny. Bakteria produkuje toksynę, która może uszkadzać z pewnym opóźnieniem mięsień sercowy, nerki czy mózg. O wyleczeniu możemy mówić dopiero po 7-10 dniach od momentu rozpoznania choroby - poinformował szef GIS.
Ustalanie listy pasażerów
Grzesiowski przekazał, że jest też ustalana tożsamość pasażerów trzech międzynarodowych lotów, którymi z Afryki do Polski podróżowało dziecko z błonicą. Dochodzenie dotyczy także polskich pasażerów.
- Przesłaliśmy informacje do dwóch krajów przesiadkowych i trwają ustalenia szczegółowe list pasażerów, kto, gdzie i jakie miejsca zajmował w samolocie - powiedział Grzesiowski.