"Chodziło mi tylko o wiewiórkę". Autor zdjęcia zdradza, dlaczego tak naprawdę sfotografował martwe zwierzę
Kamil Łapiński jest zdziwiony falą komentarzy, które pojawiły się w sieci po publikacji jego fotografii, którą tak naprawdę wrzucił znajomy jego kolegi, a nie on sam. „Chodziło mi tylko o wiewiórkę” – wyjaśnia w rozmowie z Wirtualną Polską. Mężczyzna opowiedział nam, o tym jak doszło do zrobienia zdjęcia, oraz dlaczego jakakolwiek wycinka drzew powinna być dobrze przemyślana.
WP:Jak to się stało, że ją zauważyłeś?
Kamil Łapiński: Szedłem do pracy przez Park Szczęśliwicki i zobaczyłem kawałek świeżo ściętego drzewa, wokół którego jeszcze leżały wióry. W zagłębieniu dostrzegłem śpiącą wiewiórkę, więc szybko wyjąłem telefon, żeby uwiecznić ten moment. Chciałem pstryknąć jedną fotkę i pójść dalej.
-Ale tego nie zrobiłeś.
- Nie, bo widząc, że ona nie ucieka zacząłem powoli podchodzić bliżej. Gdy udało mi się zrobić zdjęcie, stojąc tuż nad nią, to dopiero wtedy dotarło do mnie, że zwierzę nie żyje. Stałem i w duchu liczyłem na to, że zaraz się obudzi.
- Jak długo to mogło trwać?
- Szczerze mówiąc, to nie ma pojęcia, bo byłem w amoku. Ta sytuacja mocno mną poruszyła i było mi zwyczajnie przykro. Pamiętam jedynie, że słyszałem gdzieś w oddali piłę mechaniczną i przez to obudziły się we mnie jeszcze większe emocje. Nie liczyło się wtedy nic, tylko ta wiewiórka.
- Jesteś przekonany, że była martwa?
- Tak. Wiewiórki raczej nie śpią w odkrytych miejscach, tylko kryją się w dziuplach, a poza tym są bardzo płochliwe. Nie wiem dlaczego była martwa, ale myślę sobie, że może dostała zawału na dźwięk piły, która ścięła drzewo.
- Wiesz, że Twoje zdjęcie wywołało jeszcze większą falę oburzenia na ustawę dotyczącą wycinki drzew?
- Mnie też nie podoba się to, jak z każdym dniem widzę kolejne doniesienia o masowych wycinkach, często zdrowych drzew. Ale chcę podkreślić, że chodziło mi tylko o wiewiórkę. O niewłaściwe działania człowieka, niezależnie w którym parku i niezależnie od ustawy.
- Jesteś warszawiakiem?
- Nie, ale mieszkam tutaj od sześciu lat i bardzo zżyłem się ze stolicą. Mam 33 lata i interesuje mnie to, co się w niej będzie dalej działo. Nie chcę żyć w mieście bez zwierząt i drzew w parkach.
Według naszych najnowszych ustaleń drzewo złamało się samo jesienią ubiegłego roku. "Może wiewiórka sama znalazła sobie kącik na ostatnie chwile życia" - przypuszcza Monika Beuth-Lutyk, rzecznik dzielnicy Ochota.