Chłopak Magdaleny Żuk wraca do normalnego życia. Ludzie go przepraszają
Marcus W. po trzech miesiącach od śmierci swojej dziewczyny próbuje wrócić do normalnego życia. Chłopak wrócił do salonu fryzjerskiego, w którym pracował zanim doszło do tragicznych wydarzeń w Egipcie. - Wszyscy jego stali klienci czekali na jego powrót. Ich wsparcie pomaga mu w codziennych obowiązkach - zdradza znajomy mężczyzny.
Sprawą śmierci 27-letniej dziewczyny w maju żyła cała Polska. Tajemnicze okoliczności, w których zginęła wywołały olbrzymie zainteresowanie internautów, którzy na własną rękę prowadzili śledztwo zakładając m.in. setki grup dyskusyjnych w mediach społecznościowych. Zdecydowana większość tego typu forów pełna była teorii spiskowych, za pomocą których rzucano fałszywe oskarżenia na osoby związane z Magdaleną Żuk. Jedną z ofiar samozwańczych śledztw był właśnie Markus W. O sprawie pisaliśmy więcej w artykule poniżej.
Po wielu tygodniach śledztwa służby potwierdziły ostatecznie, że Markus nie ma związku ze śmiercią swojej dziewczyny. Przez cały ten czas przeżywał jednak piekło.
- Było naprawdę niebezpiecznie. Codziennie, setki razy jemu i jego mamie grożono śmiercią - podaje "Fakt".
Jego sytuacja powoli wraca do normy. Nienawiść z jaką musiał się mierzyć każdego dnia maleje.
- Ci, którzy grozili mu śmiercią, zaczęli go przepraszać - donosi "Fakt".
- Markus wrócił do salonu 1 sierpnia. I co najważniejsze, wszyscy jego stali klienci czekali na jego powrót. Ich wsparcie pomaga mu w codziennych obowiązkach - - zdradza znajomy mężczyzny w rozmowie z "Faktem".
- Jego życie nigdy nie będzie normalne, ale ten chłopak jest silny i walczy, a my wszyscy mu pomagamy - dodaje.
Magdalena Żuk poleciała 25 kwietnia na wycieczkę do kurortu Marsa-Alam. Po dwóch dniach jej partnera - który został w Polsce - zaniepokoiło dziwne zachowanie 27-latki. Mężczyzna zdecydował, że Magda powinna wrócić do kraju. Ze względu na pogarszający się stan zdrowia kobieta trafiła do szpitala. W tym samym czasie do Egiptu przyjechał ich znajomy, aby zabrać Magdę do Polski. W szpitalu dowiedział się, że kobieta nie żyje, ponieważ wyskoczyła przez okno. Całą sprawę wyjaśniali na miejscu w Marsa Alam reporterzy Wirtualnej Polski: Jarosław Kociszewski i Patryk Osowski.