ŚwiatChiny wzmacniają siły wojskowe na granicy z Indiami. Oba mocarstwa coraz bardziej podzielone

Chiny wzmacniają siły wojskowe na granicy z Indiami. Oba mocarstwa coraz bardziej podzielone

Ostatni krok Pekinu dowodzi, że w niezwykle skomplikowanych relacjach chińsko-indyjskich zmierza ku gorszemu. Oba atomowe mocarstwa dzieli coraz więcej i "zimny pokój" może przerodzić się w zimną wojnę.

Chiny wzmacniają siły wojskowe na granicy z Indiami. Oba mocarstwa coraz bardziej podzielone
Źródło zdjęć: © AFP | STR

08.12.2016 15:18

O tym, że Chińczycy zbroją się na granicy z Indiami, rozmieszczając tam dodatkowe siły powietrzne i pociski rakietowe, poinformował United Press International, powołując się na chińskojęzyczny raport agencji Kanwa Asian Defense. Wzmacnianie garnizonów granicznych odbywa się w najdalej na zachód wysuniętych prowincjach Sinciang i Tybet. Pekin rozmieszcza tam stosunkowo nowoczesne myśliwce Chengdu J-10 i Shenyang J-11, najnowsze chińskie samoloty wczesnego ostrzegania KJ-500, strategiczne bombowce przeznaczone do przenoszenia broni nuklearnej H-6K oraz pociski balistyczne średniego zasięgu.

Według źródeł, które cytuje Kanwa Asian Defense, "wielkoskalowa rozbudowa wojskowa ma za cel wzmocnienie gotowości na wypadek militarnej konfrontacji z indyjskim wojskiem". Doniesienia te są potwierdzeniem informacji Pentagonu z maja bieżącego roku, który ostrzegał, że Państwo Środka rozwija swoje zdolności obronne tuż przy granicy z Indiami.

Zapalna granica

Sytuacja jest o tyle niebezpieczna, że oba państwa mają arsenały jądrowe i nierozwiązane spory graniczne, które są jedną z najbardziej palących kwestii w obustronnych stosunkach. Do dziś Pekin i Nowe Delhi uregulowały zaledwie około 2 proc. liczącej ponad cztery tysiące kilometrów granicy, a roszczą sobie prawo do terytoriów o łącznej powierzchni prawie 130 tys. kilometrów kwadratowych, leżących po obu stronach linii granicznej. Co gorsza, regularnie dochodzi tam do incydentów zbrojnych.

Obraz
© (fot. WP)

Ostatni raz między mocarstwami poważnie zazgrzytało we wrześniu ubiegłego roku, gdy indyjscy żołnierze rozebrali chińską wieże obserwacyjną na spornym obszarze w regionie Ladakh w Kaszmirze. Doprowadziło to do wzrostu napięcia i manifestacji siły po obu stronach granicy. Możliwe, że do rozlewu krwi nie doszło tylko dzięki "gorącej linii" między Nowym Delhi a Pekinem, ustanowionej kilka miesięcy wcześniej właśnie na wypadek podobnych incydentów.

Nie zmienia to faktu, że w ostatniej dekadzie obie potęgi rozbudowują infrastrukturę transportowo-militarną w nadgranicznych regionach. Indie również starają się dotrzymać rywalowi kroku - np. w lipcu bieżącego roku rozmieściły we wspomnianym Ladakh kontyngent złożony ze 100 czołgów T-72, wywołując groźne pomruki w Pekinie. Niemniej jeszcze dwa lata temu wydawało się, że w chińsko-indyjskich relacjach idzie ku lepszemu. Dziś pogarszają się one w ekspresowym tempie.

Geostrategiczna rozgrywka

Kiedy w maju 2014 roku w Indiach rządy obejmował Narendra Modi i jego Indyjska Partia Ludowa, eksperci prognozowali, że wszelkie animozje między Chinami i Indiami będą wyciszane. Nowe indyjskie władze były nastawione do potężnego sąsiada pragmatycznie i kompromisowo. Zamierzały koncentrować się na współpracy gospodarczej i przyciągnięciu chińskich inwestycji.

Modi rzeczywiście starał się choć trochę zabliźnić stare rany, ale lista sporów okazała się zbyt długa, a świadome swej przewagi Chiny - zbyt bezkompromisowe. Należy pamiętać, że nie tylko zapalna granica dzieli oba mocarstwa, jest jeszcze wiele innych drażliwych kwestii. Jak choćby sprawa pobytu dalajlamy i tybetańskiego rządu na uchodźstwie, którym władze Indii udzielają azylu od 1959 roku. Albo chińskie partnerstwo ze znienawidzonym przez Indusów Pakistanem.

Oba państwa mają podobnie wielkie ambicje odgrywania coraz ważniejszej roli na arenie międzynarodowej, więc zderzenie ich interesów wydaje się być nieuniknione. Państwo Środka od lat rozbudowuje sieć baz i instalacji morskich, które rozciągają się od Zatoki Perskiej ku ich wybrzeżom - m.in. na Sri Lance, w Pakistanie, Bangladeszu i Birmie. Ten "sznur pereł", jak nazywają pajęczynę chińskich baz specjaliści, w zamyśle Pekinu ma zabezpieczyć jego szlaki handlowe. Indyjskie władze widzą w nim jednak próbę strategicznego okrążania ich kraju.

Na razie największe spoiwo łączące obie potęgi, to antyzachodnia płaszczyzna, której wyrazem było powołanie bloku polityczno-gospodarczego BRICS. Ale w Indiach trwa teraz wielka debata, czy dalej brnąć w przymierze przeciwko Zachodowi, czy sprzymierzyć się z Zachodem przeciwko Chinom. Ten geostrategiczny dylemat wciąż nie został rozstrzygnięty. Otwarte pozostaje więc pytanie, czy "zimny pokój", jak niektórzy lubili określać chińsko-indyjskie relacje, przerodzi się w najprawdziwszą zimną wojnę

indiechinygranica
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (56)