Chiny: Parlament Europejski rani nasze uczucia
Chiński parlament wyraził oburzenie rezolucją Parlamentu Europejskiego, który zaapelował do
Pekinu o poszanowanie autonomii Tybetu.
"Jesteśmy bardzo oburzeni i sprzeciwiamy się rezolucji, która ingeruje w wewnętrzne sprawy Chin, szkodzi stosunkom między Chinami i Europą oraz rani uczucia narodu chińskiego" - napisał w komunikacie Komitet Spraw Zagranicznych Ogólnochińskiego Zgromadzenia Przedstawicieli Ludowych, które w piątek zakończyło swą sesję plenarną.
Parlament Europejski zaapelował w czwartek do Chin o wznowienie dialogu na temat "rzeczywistej autonomii" Tybetu z okazji 50. rocznicy udania się dalajlamy na uchodźstwo do Indii.
Eurodeputowani wezwali rząd chiński, by "natychmiast rozważył memorandum w sprawie rzeczywistej autonomii dla narodu tybetańskiego, przedstawione w listopadzie 2008 r. jako podstawa do pogłębionej dyskusji". Memorandum, przekazane władzom chińskim przez wysłanników dalajlamy, zostało odrzucone przez Pekin, który uważa, że ten dokument kwestionuje integralność terytorialną Chin.
Krytyczny stosunek Parlamentu Europejskiego do łamania przez Chiny praw człowieka zaostrzył w ostatnich miesiącach napięcia między Brukselą i Pekinem.
Tybet został zajęty przez wojska Mao Zedonga w latach 1950-51. 10 marca 1959 roku wybuchło tam powstanie antychińskie, które zostało krwawo stłumione, a dalajlama wraz z 80 tys. tybetańskich uchodźców wyemigrował do Indii.
W zeszłym roku w związku z rocznicą powstania mnisi buddyjscy zorganizowali w Lhasie protesty przeciwko chińskim rządom. Demonstracje w ciągu kilku dni przerodziły się w największe od 20 lat antychińskie wystąpienia, obejmujące także zamieszkane przez Tybetańczyków obszary poza Tybetańskim Regionem Autonomicznym (TRA), ale w historycznych granicach Tybetu.
Według władz tybetańskich na wygnaniu, podczas dławienia protestów przez chińskie siły porządkowe zginęło 220 osób, a 7 tys. zostało zatrzymanych. Pekin twierdzi, że w Lhasie zginęło 22 ludzi, w większości cywilów.