Chiny: ojciec ofiary z placu Tiananmen popełnił samobójstwo
Ojciec chłopaka zastrzelonego przez chińskie wojsko podczas pacyfikacji placu Tiananmen powiesił się w Pekinie po ponad 20 latach bezskutecznej walki o zadośćuczynienie za śmierć syna - poinformowała organizacja "Matki Tiananmenu".
73-letni Ya Weilin został znaleziony martwy w nieużywanym podziemnym garażu pod osiedlem, na którym mieszkał. Prawdopodobnie powiesił się w piątek - podała grupa.
Według rodziny zmarłego w liście pożegnalnym opisał on śmierć swojego syna z rąk żołnierzy i wyjaśnił, że odbiera sobie życie na znak protestu przeciwko władzom, które przez ponad 20 lat odmawiały wzięcia za nią odpowiedzialności.
- Pisaliśmy do nich bez przerwy przez ostatnie 18 lat. Oni nigdy nie raczyli odpowiedzieć, ani razu, całkowicie nas ignorowali - żalił się Ya w 2007 roku w wywiadzie dla katalońskiej telewizji TV3.
Pekińska policja nie odpowiedziała dotychczas na prośbę agencji Associated Press o komentarz w tej sprawie.
Ya zabił się na tydzień przed rocznicą masakry na Tiananmen. W nocy z 3 na 4 czerwca 1989 roku czołgi i wozy pancerne wjechały na centralny plac Pekinu, gdzie przez siedem tygodni demonstrowały tysiące chińskich studentów, domagających się demokratyzacji systemu. Armia chińska dokonała masakry. Nadal nie rozliczono winnych rzezi.
Zobacz galerię: Chcieli zmian, utonęli w morzu krwi.
Rodziny ofiar należące do organizacji "Matki Tiananmenu" co roku bezskutecznie apelują do władz o śledztwo w sprawie masakry, odszkodowań dla rodzin ofiar, ukaranie odpowiedzialnych za zdławienie protestów i "przełamywanie tabu", jakim wciąż jest w Chinach publiczne mówienie na temat tamtych wydarzeń.