Chiny i Japonia ustalą wspólną wersję historii?
Chiny i Japonia powołają specjalną grupę ds. badań nad wspólną historią - celem działania takiej grupy będzie likwidacja głębokich różnic w interpretacji najnowszej wspólnej historii obu państw.
Decyzja o powołaniu grupy studyjnej - mającej przedstawić wyniki badań w 2008 roku - zapadła na spotkaniu ministrów spraw zagranicznych dwu państw - Li Zhaoxinga i Taro Aso. Obaj przebywają w Hanoi, gdzie w czasie weekendu odbędzie się szczyt forum Współpracy Gospodarczej Azji i Pacyfiku (APEC), do którego należą oba kraje.
Jak pisze japońska agencja Kyodo, celem działalności nowej chińsko-japońskiej studyjnej grupy - w skład której wchodzić ma po dziesięciu historyków z obu krajów - będzie "promowanie wzajemnego zrozumienia w oparciu o obiektywną ocenę historii". Możliwość prowadzenia takich badań zapowiedziano zresztą w czasie październikowej wizyty nowego premiera Japonii Shinzo Abe w Pekinie.
W Hanoi ministrowie Li i Aso potwierdzili też gotowość nawiązania negocjacji w sprawie wspólnego zagospodarowania złóż gazu na spornych wodach Morza Wschodniochińskiego. Nie podjęto jednak konkretnych decyzji.
Pomiędzy Japonią a Chinami regularnie dochodzi do napięć, wynikających z różnej interpretacji historii, przede wszystkim lat okupacji japońskiej w Chinach. I tak np. według Pekinu, japońscy żołnierze w czasach wojny japońsko-chińskiej zabili po zajęciu ( w grudniu 1937 r.) miasta Nankin około 300 tysięcy chińskich żołnierzy i cywilów (tzw. masakra nankińska). Tokio uważa, że w mieście zginęło nie więcej niż 200 tys. ludzi. Kontrowersje dotyczą też japońskich podręczników szkolnych, zdaniem strony chińskiej przedstawiających wypaczony obraz lat wojny. Pekin irytują wizyty najwyższej rangi japońskich polityków w tokijskiej świątyni Yasukuni - zdaniem Chin, kultywowana jest tam pamięć o japońskich żołnierzach poległych w II wojnie światowej, w tym także o zbrodniarzach wojennych.
Tokio i Pekin - dwa rywalizujące ze sobą azjatyckie mocarstwa - toczą również terytorialny spór o wyspy, zwane w Japonii - Senkaku, a w Chinach - Diaoyu, w okolicach których ma znajdować się złoże gazu oszacowane na 200 mld metrów sześciennych.
W ubiegłym roku chińscy demonstranci powybijali szyby w oknach i drzwiach do ambasady japońskiej w Pekinie i konsulatu w Szanghaju, protestując przeciwko polityce Tokio wobec własnej przeszłości wojennej i sprzeciwiając się próbom uzyskania przez Japonię stałego miejsca w Radzie Bezpieczeństwa ONZ.
Mimo animozji, Chiny i Japonię łączą silne więzy gospodarcze. W ub.r. wartość obrotów wyniosła prawie 190 mld dolarów; rok wcześniej Japonia zajęła pierwsze miejsce na liście największych partnerów handlowych Chin, wypierając USA.