Chiński pojazd kosmiczny
W tym tygodniu - niewykluczone, że już w środę - Chiny wyślą w kosmos własny pojazd załogowy, stając się tym samym - po USA i Rosji - trzecim krajem, będącym w stanie umieścić ludzi w przestrzeni kosmicznej.
Długoterminowe chińskie plany kosmiczne obejmują przeprowadzenie serii lotów załogowych, a następnie - bezzałogową misję księżycową i wysłanie załogowego lotu na Księżyc.
Pierwszy Chińczyk poleci w kosmos na pokładzie rodzimego pojazdu kosmicznego - piątego z serii Shenzhou (Niebiański pojazd). Zgodnie z zapowiedziami centralnej telewizji chińskiej, wystrzelenie rakiety z ośrodka kosmicznego w Jiuquan ma być transmitowane na żywo przez media i odbędzie się w obecności chińskich przywódców. Nie jest jasne, ile czasu pierwszy chiński kosmonauta pozostanie na orbicie - mowa jest o dziesięciokrotnym okrążeniu ziemi i 24-godzinnym locie. Część mediów zapowiadała jednak tylko 90-minutowy lot.
Nazwisko pierwszego chińskiego kosmonauty nazywanego "taikonautą " - od słowa taikong ren czyli człowieka przestrzeni kosmicznej, w przeciwieństwie do terminu oznaczającego kosmonautów innych narodowości - "yuhangyuan" utrzymywane jest w tajemnicy.
Wiadomo, że od września w chińskim ośrodku przebywa 14 kandydatów do lotu, w tym dwaj - Wu Jie i Li Jinlong zostali wyszkoleni jeszcze w 1999 r. w Rosji.
Pierwszy chiński statek Shenzhou został wystrzelony w kosmos w listopadzie 1999 r. Program początkowo był oparty na technologiach rosyjskich. Paradoksalnie, do rozwoju chińskiego programu kosmicznego przyczyniły się też Stany Zjednoczone, gdy w końcu lat czterdziestych zeszłego wieku wydaliły z kraju, zmuszając do powrotu do Chin znanego naukowca-specjalisty od technologii rakietowych, Qian Weichanga, który stał się ojcem chińskiego programu kosmicznego.
Zdaniem komentatorki brytyjskiej sieci BBC, chińskie ambicje kosmiczne idą znacznie dalej niż załogowy lot w kosmos. Wszelkie dalsze plany zależeć jednak będą bezpośrednio od powodzenia pierwszego załogowego lotu. Dotychczas kolejne misje Shenzhou utrzymywane były w ścisłej tajemnicy a publiczne informacje na temat lotów podawano jedynie w przypadku powodzenia próby.
Chiny podkreślają, iż program kosmiczny ma wyłącznie pokojowe cele; zdaniem amerykańskiego analityka Charlesa Vicka z Global Security, chiński załogowy lot, w sytuacji, gdy amerykańskie promy kosmiczne pozostają unieruchomione po katastrofie Columbii, z pewnością będzie uważnie obserwowany w USA. Jak powiada Vick, Stany Zjednoczone zostaną zmuszone do stawienia czoła kwestiom, których za wszelka cenę starały się unikać od czasów zakończenia zimnej wojny. "Potencjalne wejście państwa Trzeciego Świata do wyścigu kosmicznego stanowić będzie główne zagrożenie dla interesów narodowych USA" - stwierdza Vick.