ŚwiatChińska armia 2025 okiem Amerykanów

Chińska armia 2025 okiem Amerykanów

Instytut Studiów Strategicznych amerykańskiej uczelni wojskowej US Army War College opublikował serię prognoz i raportów, które skupiają się na kształcie chińskiej armii w 2025 roku. Uczeni przeanalizowali czynniki, które wpływają na modernizację wojsk Państwa Środka oraz ocenili jej kierunki.

Chińska armia 2025 okiem Amerykanów
Źródło zdjęć: © AFP | Liu Jin
Adam Parfieniuk

04.09.2015 17:52

Raporty podzielono na trzy sekcje. W pierwszej skupiono się na wewnętrznych, zewnętrznych i technologicznych czynnikach wpływających na modernizację; w drugiej na alternatywnych scenariuszach dla chińskiej armii w regionalnych i globalnych relacjach, łącznie z osłabieniem wojsk; a w trzeciej na wpływie alternatywnych scenariuszy na region Pacyfiku, wewnętrzny system i stosunki z USA.

Cele Chin

Lonnie Henley, który zbierał dane wywiadowcze do raportów, sądzi, że chińska armia ma dwa duże cele w przyszłości. Pierwszym jest przygotowanie do konfliktu na peryferiach Chin, ze szczególnym uwzględnieniem Tajwanu, Mórz Południowo- i Wschodniochińskiego oraz granicy z Indiami. Drugim rozwój możliwości "obrony chińskich interesów poza regionem Azji Wschodniej". Ekspert dodaje, że Chiny będą dążyć do osiągnięcia takiego poziomu, by wygrać ewentualną wojnę z Tajwanem i swoją potęgą zniechęcić przy tym USA do interwencji.

Badacze ocenili, że sytuacja wewnętrzna w Chinach może mieć duży wpływ na rozwój militarny. W Chinach dochodzi do częstych incydentów, w których obywatele wyrażają swoje niezadowolenie. Zdaniem prof. Josepha Fewsmitha tylko w 2010 roku było 180 tys. zajść tego typu. W czasie spowolnienia ekonomicznego, problemów ze środowiskiem i kurczącą się siłą roboczą społeczeństwo może protestować jeszcze chętniej i jeszcze głośnie. Dlatego amerykańscy naukowcy sądzą, że Pekin może się uciec z jednej strony do agresywnej polityki bezpieczeństwa wewnętrznego, a z drugiej może chcieć wzniecać kryzysy zagraniczne, by skonsolidować Chińczyków.

Kierunki rozwoju

Jeśli chodzi aspekty techniczne, badacze ocenili, że Chiny kładą obecnie duży nacisk na integrację swoich działań zbrojnych i opracowują systemy skoordynowanego ataku powietrznego, morskiego, lądowego, komputerowego. Armia usprawniła dowodzenie, systemy komunikacyjne, komputerowe, obserwacyjne oraz możliwości prowadzenia działań w ramach cyberwojny.

Zdaniem prof. Roberta Cole'a w przyszłości należy oczekiwać dalszego rozwoju marynarki wojennej i lotnictwa Chin, które prawdopodobnie będą finansowane coraz szerszym strumieniem środków. Pekin skupi się na tych gałęziach armii, ponieważ właśnie one są gwarancją na wypadek ewentualnych konfliktów z Japonią, Wietnamem, Tajwanem czy Filipinami. Specjalista ocenia, że do 2025 roku w regionie "Chiny zakończą niemal bezprecedensowy rozwój zarówno w kontynentalną, jak i morską potęgę militarną",

Z kolei Oriana Skylar Mastro sądzi, że równocześnie Chiny mogą zacząć rozwijać możliwości, które pozwolą im przeprowadzać "globalne operacje ekspedycyjne. Stanie się tak pod warunkiem utrzymania dobrych notowań gospodarczych. Specjalistka sądzi, że w ten sposób Chińczycy będą być może chcieli ochronić szlaki transportu ropy naftowej na Bliskim Wschodzie.

Analitycy ocenili także, jak będzie wyglądała armia w przypadku kryzysu ekonomicznego i wewnętrznych niepokojów. Według raportów, taki obrót spaw może poważnie spowolnić modernizację armii, głównie ze względu na to, że środki dotychczas przeznaczane na wojsko mogą zostać przekierowane na inne cele. Osłabiona armia pozostanie z kolei "uwiązana do peryferiów Chin". Z kolei inny z autorów, Phillip Saunders, sądzi, że w przypadku osłabienia wojsko skupi się na bezpieczeństwie wewnętrznym i stabilizacji komunistycznego reżimu.

Chiny-USA

Naukowcy ocenili, że spory terytorialne z sąsiadami pozostaną nierozwiązane do 2025 roku, ale równocześnie Chiny będą kontynuowały proces podważania status quo w regionie. Bez względu na tempo modernizacji armii, chińskie wojska pozostaną zagrożeniem dla bezpieczeństwa Tajwanu, Japonii, Wietnamu, Filipin i Korei Południowej. Admirał Michael McDevitt ocenia, że w przyszłości to koalicja tych państw z udziałem Stanów Zjednoczonych powinna zbalansować wzrost militarnych i politycznych ambicji Chin.

Phillip Saunders sądzi, że Chińczyków powinno się oceniać jako "umiarkowanych rewizjonistów". Jego zdaniem, oznacza to, że nie Pekin nie chce od razu burzyć systemu międzynarodowego, który został w dużej mierze zaprojektowany przez USA po II wojnie światowej, ale chce zmienić niektóre jego elementy. W opinii prof. Roberta Suttera, rosnąca potęga Chin będzie stanowiła coraz większe wyzwanie dla międzynarodowego porządku. Co ciekawe, naukowiec odżegnuje się od konfrontacyjnej polityki i zaleca ustępstwa wobec Chin, które uznaje za "pragmatyczną korektę w obliczu nowych realiów w układzie sił".

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (27)