Chińczycy w Afganistanie. Zagadkowa misja chińskich żołnierzy
W północno-wschodnim Afganistanie niespodziewanie pojawili się chińscy żołnierze. Mimo dowodów, fotografii i zeznań, zarówno Pekin, jak i Kabul zaprzeczają jednak tym doniesieniom. Komentatorzy przypuszczają, że Chiny chcą zwiększyć swoje zaangażowanie w kraju pod zmniejszającą się obecność Amerykańów i "zamieszać" w geopolitycznym układzie sił.
28.02.2017 | aktual.: 28.02.2017 16:16
Mały Pamir to część Korytarza Wachańskiego, niewielkiego, odległego i wąskiego przesmyku afgańskiego terytorium na pograniczu z Chinami. To właśnie tam w ostatnim czasie zauważono patrole chińskich żołnierzy - według niektórych doniesień, dokonywane wspólnie z siłami afgańskimi i tadżyckimi. Chiny od dłuższego czasu coraz silniej angażują się w sprawy swojego sąsiada: w ostatnich miesiącach już bezpośrednio i wyraźnie wyrażają swoje obawy związane z działalnością dżihadystów w tym regionie, który może stać się bazą dla ujgurskich separatystów. Jednak ekspedycja chińskiego wojska na terytorium Afganistanu to zupełnie nowa jakość.
Władze obydwu krajów zaprzeczają tym doniesieniom, mówiąc jedynie, że Chiny współpracują z rządem w Kabulu, biorąc udział we wspólnych operacjach antyterrorystów. Jednak jak pisze ekspert think-tanku Central Asia Caucasus Institute Franz J. Marty, dowody na obecność chińskiej armii są wyczerpujące: fotografie, wypowiedzi świadków, doniesienia indyjskich mediów. Nieoficjalnie potwierdzają to też chińscy dyplomaci. Co za tym stoi?
Zdaniem Tomasza Otłowskiego, eksperta ds. Bliskiego Wschodu i bezpieczeństwa międzynarodowego, Chiny przygotowują się w ten sposób do wypełnienia próżni po ewentualnym wycofaniu się USA. W Afganistanie pozostało już tylko ok. 8 tysięcy amerykańskich wojsk, tymczasem afgańscy Talibowie są w ofensywie i kontrolują dziś wicej terytorium niż jeszcze na początku wojny.
- Życie nie zna próżni: wycofują się Amerykanie i Europejczycy, to wchodzą inni, którzy mają tam interesy. Chińczycy, ale też Hindusi, Rosjanie, Irańczycy - mówi Otłowski. - W przypadku Pekinu, jak sądzę, autentycznie chodzi głównie o kwestie zagrożeń terrorystycznych: islamiści, rozplenieni w Afganistanie, coraz śmielej penetrują Państwo Środka, szczególnie zamieszkaną przez Ujgurów prowincję Sinciang. Granica istnieje tylko na mapie, a władza Kabulu nie sięga odległych rubieży w Pamirze - dodaje.
Ale w grę wchodzą też interesy gospodarcze. Podobnie jak w innych krajach regionu Chiny prowadzą w Afganistanie intensywną ekspansję biznesową - szczególnie w sektorze wydobywczym - a to z kolei zwiększa potrzebę zapewnienia bezpieczeństwa.
- Coraz częściej pojawiają się doniesienia o dużej obecności chińskich prywatnych firm wojskowych w Afganistanie, właśnie w roli ochrony chińskich inwestycji - zauważa ekspert.
Chiny nie są jedynym krajem, które zwiększają w ostatnim czasie swoje zainteresowanie Afganistanem. Coraz widoczniejsze są działania Rosjan, którzy z jednej strony prowadzą ofensywę dyplomatyczną mającą doprowadzić do porozumienia Talibów z rządem w Kabulu, zaś z drugiej wspierają Talibów wysyłając im uzbrojenie, mówiąc o islamskich fundamentalistach jako o sojuszniku w walce z Państwem Islamskim. Według Otłowskiego, Afganistan może wkrótce stać się jednym z pól geopolitycznej rywalizacji mocarstw..
- Chińczycy już dawno byli zaniepokojeni aktywnością Indii w Afganistanie, tak samo jak ich sojusznik Pekinu Pakistan. Teraz nadarza się okazja, aby trochę poprzez Afganistan “zamieszać” w regionalnym układzie sił. Tylko patrzeć, jak zareagują na to Rosjanie i Irańczycy - mówi analityk.