ŚwiatChicago: morderca polskiego jubilera wciąż bez wyroku

Chicago: morderca polskiego jubilera wciąż bez wyroku


Nadal ciągnie się sprawa Radneya Thomasa oskarżonego o zabójstwo Tadeusza Pawlikowskiego, właściciela sklepu Ted's Jewelers na południu Chicago. Morderstwo na tle rabunkowym miało miejsce ponad trzy lata temu, 3 maja 1998 r. Kilka tygodni później zatrzymano podejrzanego, a proces rozpoczął się z końcem września tego roku.

Oskarżony został rozpoznany przez naocznych świadków morderstwa. Po zabójstwie jubilera groził śmiercią innej osobie, używając jej jako zakładnika, ale ława przysięgłych może go uniewinnić. Adwokaci oskarżonego przedłużają sprawę na różne sposoby, negują procedurę zatrzymania (w Missouri), śledztwa, konfrontacji świadków itp.

Zarzucają prowadzącemu śledztwo inspektorowi, że podczas rozpoznawania oskarżonego przez świadków wśród innych osób podstawionych stał on ciągle w tym samym miejscu grupy. Stawiają też zarzut (pomimo negatywnych odpowiedzi inspektora), że detektyw przed konfrontacją pokazywał świadkom zdjęcie zatrzymanego, by mogli zapamiętać jego twarz i zasugerować się, że pokazany na fotografii osobnik jest mordercą. Chodzi tu o to, że w dniu napadu i zatrzymania Thomas nosił niewielką brodę, a w zeznaniach świadków spisanych krótko po napadzie nikt o tym nie wspomniał. Składający zeznania przed sądem inspektor odrzucił te sugestie.

Obrońcy doszukują się w materiale ze śledztwa niezgodnych z prawem posunięć, by zakwestionować rezultaty dochodzenia, kwestionują nawet sam sposób zatrzymania oskarżonego. Zatrzymanie Thomasa wyglądało tak, że zebrane w miejscu zabójstwa odciski palców zgadzały się z jego liniami papilarnymi (Thomas był uprzednio kilkakrotnie zatrzymany przez policję i jego odciski znajdowały się w głównym archiwum policji).

Do St. Louis chicagowska policja wysłała list gończy. Miejscowy policjant udał się 15 maja pod adres zamieszkania Thomasa, a kiedy go nie zastał, zostawił mu wezwanie na policję. Thomas zgłosił się tam 19 maja. Gdy powiedziano mu, że jest oskarżony o morderstwo, zaprzeczył, że kiedykolwiek był w Chicago.

Kilka miesięcy temu jego obrońcy wytoczyli policji z Chicago sprawę o bezpodstawne aresztowanie ich klienta, jednak została ona przez sąd oddalona. Zrezygnowali więc z tezy, że Thomasa w ogóle w Chicago nie było. Bronią go jednak w ten sposób, że był w sklepie Pawlikowskiego, ale tylko raz, oglądając towar, a po kilku godzinach strzelał ktoś inny. Domagają się ponownego postawienia przed sądem przesłuchanych już świadków czy detektywów, by móc zadać inne pytania, jakie podobno wynikły w trakcie procesu. Dlatego też sprawa (mimo dosyć sprawnie nadzorującej ją sędziny Coughlin) toczy się trzeci tydzień i potrwa zapewne jeszcze długo. (pr)

chicagozabójstwopolicja
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)