"Chciałem, żeby wszyscy się śmiali". Sławę w sieci okupił więzieniem

Robił wszystko, by rozbawić swoich internetowych fanów. Zainspirował się modą, jaka opanowała japońską sieć. Chodzi o zdobywanie popularności dzięki niestandardowym zachowaniom w miejscach publicznych, polegającym na łamaniu zasad higieny. Przez swoje "żarty" młody Japończyk znalazł się w opałach.

Ofiarą żartów w sieci padła japońska sieciówka, ale z "sushi terrorem" zmaga się większość restauracji, w których jedzenie stoi na widoku i w zasięgu rąk klientów
Ofiarą żartów w sieci padła japońska sieciówka, ale z "sushi terrorem" zmaga się większość restauracji, w których jedzenie stoi na widoku i w zasięgu rąk klientów
Źródło zdjęć: © Wikimedia Commons

16.02.2024 10:31

Ryu Shimazu, 35-letni pracownik budowlany z Osaki, postanowił wraz z kolegą nagrać "przezabawny" film i opublikować go w sieci. Mężczyźni weszli do fast foodu Yoshinoya w porze, gdy w barze nie było klientów.

Ryu dał tam popis, za który w czwartek sąd skazał go na dwa lata i cztery miesiące więzienia oraz grzywnę 200 tysięcy jenów (ponad 5 tys. zł). Jego kolega Toshihide Oka, który nagrał wszystko i udostępnił wideo w mediach społecznościowych, został ukarany grzywną w wysokości 300 tysięcy jenów, ale uniknie więzienia.

Nagrane w barze scenki polegały na obrzydliwym zachowaniu - Ryu Shimazu oblizywał czyste naczynia, swoimi używanymi pałeczkami wpychał sobie do ust marynowany imbir wyłożony w pojemniku przeznaczonym dla wszystkich gości. Pomyślał, że będzie to zabawne i dzięki któremu zdobędzie jeszcze więcej obserwujących w Internecie.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Jak podaje w piątek "The Straits Times", o wydarzeniach, które rozegrały się we wrześniu 2022 roku, policję zawiadomił Yoshinoya Holdings - właściciele baru, którzy nagranie znaleźli w internecie w zeszłym roku. Przedsiębiorcy stwierdzili, że żart "wywołał niepokój i złe uczucia wśród innych klientów oraz wzbudził wątpliwości co do bezpieczeństwa i ochrony w branży gastronomicznej".

Więzienie za niehigieniczny "żart" w restauracji

Dochodzenie prędko wykazało, kto wyrządził wizerunkowe szkody firmie. Mężczyzna tłumaczył, że nie miał takiego zamiaru. Robił wszystko, by rozbawić swoich internetowych fanów.

Zainspirował się modą, jaka opanowała japońską sieć. Chodzi o zdobywanie popularności dzięki niestandardowym zachowaniom w miejscach publicznych, polegającym na łamaniu zasad higieny.

Mężczyzn aresztowano. Obaj przyznali się do popełnienia czynu. "Chciałem, żeby wszyscy się śmiali" - tłumaczył Shimazu.

Podczas czwartkowej rozprawy sędzia Satona Takahashi nazwała działania Shimazu "samolubnymi i złośliwymi". Naraziło gastronomiczną firmę na szkody materialne i utratę klientów.

Yoshinoya nie jest jedyną ofiarą łamania higieny przez klientów. Największe japońskie sieci spożywcze borykają się ostatnio z internetową modą znaną jako "terroryzm sushi". Wielu klientów dokonuje podobnych przekroczeń norm w restauracjach, próbując zyskać więcej obserwujących na swoich kontach w mediach społecznościowych.

Modne stało się podkradanie kęsów jedzenia z nie swoich talerzy, picie sosu sojowego lub pożeranie keczupu ze wspólnych, ogólnodostępnych pojemników, lizanie czystych naczyń, odgryzanie kęsów z eksponowanych w witrynach produktów.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
osakasushiwykroczenie
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (13)