Chciał postraszyć żonę granatem - urwało jej rękę i nogę
- Chciałem ją tylko postraszyć granatem - mówił oskarżony o usiłowanie zabójstwa swojej żony Sławomir G. z Grudziądza, który zdetonował w dyżurce grudziądzkiego więzienia granat. Kobieta w wyniku wybuchu straciła rękę i nogę - podaje "Gazeta Pomorska".
Do tragedii doszło doszło 4 lipca 2008 roku. 52-letni Sławomir G. czekał przed więzieniem przy ulicy Wybickiego w Grudziądzu, na swoją żonę Halinę. Kobieta pracowała jako nauczycielka w przywięziennej szkole. Para była w trakcie rozwodu, a mężczyzna chciał porozmawiać z nią o sprawach dotyczących podziału ich wspólnego majątku.
Po krótkiej rozmowie Halina G. uciekła do więziennej dyżurki po tym, jak oskarżony pokazał jej granat ukryty w plecaku. Sławomir G. nie dał jednak za wygraną i ruszył za nią. Wszedł do środka budynku. Tam doszło do szarpaniny podczas, której nastąpił wybuch granatu. Kobieta w ciężkim stanie trafiła do szpitala. Ranny został też Sławomir G.
- Przyznaję, że faktycznie spowodowałem niebezpieczeństwo dla życia ludzi, ale nie miałem zamiaru zabójstwa - mówi oskarżony. - Chciałem jedynie postraszyć żonę tym granatem i wyegzekwować od niej moje rzeczy, ponieważ zostałem oszukany podczas rozliczenia za sprzedaż naszego domu.
Jeśli śledczy udowodnią, że mężczyzna chciał zdetonować granat, może mu grozić nawet dożywotnia kara więzienia.