Polska"Chcecie mieć cyrk, to na mnie nie głosujcie"

"Chcecie mieć cyrk, to na mnie nie głosujcie"

- Jeśli ktoś chce mieć w Parlamencie Europejskim objazdowy cyrk w wykonaniu Polaków, nie powinien na mnie głosować - mówi Wirtualnej Polsce Konrad Szymański lider eurowyborczych list PiS w Wielkopolsce.

"Chcecie mieć cyrk, to na mnie nie głosujcie"
Źródło zdjęć: © PAP

WP: Andrzej Kędzierawski: Co jako europoseł zamierza Pan zrobić dla Polski?

Konrad Szymański: Zamierzam kontynuować prace na rzecz otwarcia UE na Wschód. Byłem w tej kadencji dwukrotnym sprawozdawcą w tej dziedzinie (finansowanie polityki wschodniej, partnerstwo wschodnie).

Zamierzam aktywnie działać na rzecz utrzymania unijnego finansowania polityki regionalnej oraz rolnej. W zakresie planowanego wzrostu wydatków na badania i rozwój (już budżet 2010 przewiduje 12% wzrost nakładów na tę dziedzinę) zamierzam wpisać gwarancje, by pieniądze te były wydawane zgodnie z celami polityki spójności. Tylko tak unikniemy renacjonalizacji składki przez najbardziej rozwinięte kraje. Tylko tak pieniądze z tego działu będą mogły płynąc do polskich regionów (w przypadku Wielkopolski jest to drugi – po komunikacji - priorytet Regionalnego Programu Operacyjnego).

Zamierzam w tej kadencji dołożyć jedno pole aktywności więcej – będę wnioskował o udział w jednej z komisji gospodarczych. Mam krytyczne zdanie o legislacji europejskiej szczególnie w zakresie kosztownych regulacji ochrony środowiska.

WP: Na jakim poziomie zna Pan język angielski oraz czy zna Pan inne obce języki?

- Znam język angielski w mowie i w piśmie na dobrym poziomie. Mam certyfikat IELTS z 2000 r.

WP: Jakie jest Pana doświadczenie w polityce, w polityce europejskiej oraz w pracy w międzynarodowych instytucjach?

- Prawem międzynarodowym zajmowałem się już na studiach prawniczych w Poznaniu. Obroniłem bardzo dobrze pracę właśnie w tym zakresie. Jestem w trakcie przygotowań do doktoratu. Od 1997 roku pracowałem z Marcinem Libickim, który wtedy był Przewodniczącym Polskiej Delegacji do Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy. Od 5 lat jestem posłem do Parlamentu Europejskiego. We wszystkich niezależnych rankingach pracy europosłów zdobywam najwyższe noty (3 w kraju wg "Wprost", 4 w kraju wg Instytutu Kościuszki i Rzeczpospolitej).

WP: Czy któreś z unijnych praw, dyrektyw, ustaw bądź projektów ustaw mogą zagrażać Polsce? Jeśli tak, to jakie?

- Pakiet energetyczno-klimatyczny jest zdecydowanie zbyt drogi w jego wdrażaniu. Generuje koszty po stronie nie tylko elektrowni węglowych, ale także cementowni, czy hut szkła.

Dyrektywa o emisjach przemysłowych przyniesie podobne koszty po stronie przemysłu.

Polityka pomocy publicznej stosowana przez ostatnie lata przez Komisję Europejską jest najeżona sprzecznościami. KE karze Microsoft i jednocześnie milczy się w sprawie penetracji europejskiego rynku energii przez Gazprom. Ta sama Komisja, która pod pretekstem pomocy publiczne zamyka działające stocznie w Polsce, pozwala na olbrzymią pomoc publiczną dla stoczni w Meklemburgii.

Pomoc publiczna i dyrektywy środowiskowe są dziś największym problemem rozwojowym dla Polski.

WP: Gdzie jest granica ingerencji prawa unijnego w polskie prawo krajowe? Jaki powinien być prymat tych praw?

- Jest ona zapisana w traktatach. W niektórych dziedzinach – w zakresie wspólnego rynku – niemalże tej granicy ingerencji prawa europejskiego nie ma. Są dziedziny – sprawy wewnętrzne i sprawiedliwość – gdzie prawo unijne reguluje pomocniczo tylko wybrane dziedziny. Są też takie dziedziny, w których Unia nie ma żadnych podstaw prawnych do egzekwowania swojego stanowiska. Pozostaje to wyłączną sferą prawa narodowego lub współpracy politycznej. W tej ostatniej dziedzinie mamy przede wszystkim politykę zewnętrzną UE. Wyłączenie kompetencji unijnej dotyczy szczególnie zagadnień prawa podatkowego, socjalnego, czy rodzinnego. Choć i tu prawo unijne próbuje ingerować pośrednio. W zakresie prawa podatkowego będzie się to działo za sprawą ustalania wspólnej bazy podatkowej. W zakresie prawa socjalnego za sprawą dyrektywy o czasie pracy. W przypadku prawa rodzinnego mamy problemy na gruncie stosowania dyrektywy o prawach pracowników i ich rodzin. Te problemy się nasilą w kontekście homoseksualistów na gruncie
stosowania zasady niedyskryminacji w prawie unijnym. To są zasadnicze sfery napięć między prawem krajowym i unijnym. Uważam, że bez wyraźnej kompetencji wyrażonej w traktatach, Unia nie powinna się starać rozpychać kompetencyjnie kosztem państw członkowskich. To doprowadza do utraty najważniejszego kapitału jaki mamy – zaufania.

WP: Czy Polska powinna walczyć w UE o pielęgnowanie chrześcijańskich korzeni Europy? Jeśli tak, to w jakiej mierze i w jaki sposób?

- Z cała pewnością tak. Dla podtrzymania własnej tożsamości oraz dla dobra samej Unii powinniśmy zwracać uwagę na problem chrześcijańskiej tożsamości Europy. Europa powstała z chrześcijaństwa. Unia Europejska – wtedy EWG - była wciąż pod wielkim wpływem myślenia w kategoriach chrześcijańskiego christianitas. Niestety dziś ta Unia jest wyrywana z rąk założycieli przez lewicę socjalistyczną i liberalną. Oba wpływowe obozy chcą napisać historię europejską od nowa czasem przemilczając (jak w preambule konstytucji europejskiej), a czasem atakując wprost chrześcijański wizerunek Europy. Zadanie jest ułatwione przez wyraźny kryzys tożsamości europejskiej chadecji, która coraz częściej sprowadza swój przekaz do zwykłego humanizmu. Tak nie obronimy chrześcijańskiej Europy. Ta sprawa wymaga spojrzenia prawdzie w oczy i zdecydowanej, mądrej odpowiedzi. Ta odpowiedź nie może być agresją wobec innych. Musi brać pod uwagę, że zwolenników chrześcijańskiej Europy jest wielu, także w innych krajach. Nie jesteśmy pępkiem
Europy. Ale musimy też pamiętać, że Polska wciąż jest wyjątkowym kawałkiem tej Europy. Szczególnie społecznie. Musimy umiejętnie podzielić się naszym potencjałem życia chrześcijańskiego z Europą. Poznałem przez ostatnie lata wiele osób w Europie, które na to bardzo liczą. Dlatego nie możemy się od Europy odwracać plecami.

WP: Czy wciąż istnieje podział na tzw. nową i starą Unię? Jeśli tak, to gdzie jest on widoczny?

- Tylko werbalnie. To co różnicuje nasze kraje to już nie jest staż w Unii. O wiele ważniejsze jest to wszystko co wynika z naszego (nowych krajów) położenia i stanu gospodarki. To geopolityka sprawia, że kraje, które weszły do Unii w 2004 roku chcą większej aktywności Unii na Wschodzie oraz bardziej stanowczej polityki wobec Rosji.

To gospodarka powoduje, że jesteśmy niechętni takim dyrektywom unijnym, których koszty wdrażania spadają nieproporcjonalnie mocno na naszych przedsiębiorców. Dla przykładu koszty wprowadzenia systemu autoryzacji chemikaliów jest 4-krotnie wyższy w Polsce niż na Zachodzie. Wynika to z większego rozdrobnienia rynku. Takie regulacje dają nieuzasadnioną przewagę konkurencyjną molochom takim jak BASF. Trudno oczekiwać, byśmy z drogich unijnych regulacji się nadmiernie cieszyli.

WP: - Jaka powinna być polityka UE wobec Rosji? Czy możliwe jest uniezależnienie się od Rosji jako dostawcy potrzebnych Europie surowców?

- Nie ma potrzeby pełnego uniezależnienia się od Rosji. Nikomu w Europie nie powinno zależeć na izolacji tego kraju. Chodzi tylko o ograniczenie rosyjskiego udziału w narodowych rynkach energii oraz w ogólnym rozrachunku unijnym. Tylko to przywróci partnerskiej relacje UE-Rosja. Dziś Gazprom jest obecny w 17 państwach Unii. To ma określone konsekwencje dla polityki Unii w naszej części Europy.

Powinno nam zależeć na Unii otwartej na Wschód; na Unii, która pomaga budować strefę stabilizacji politycznej i gospodarczej za naszą wschodnią granicą. To natrafia na opór Rosji. I dlatego – a nie z powodu jakiejś wrodzonej wrogości – powinniśmy zabiegać o twardą politykę Unii wobec Rosji. Jeśli się ten plan powstrzymywania Rosji nie powiedzie, będziemy, prędzej czy później, sami odczuwali rosyjski oddech ma swoich plecach, A tego trzeba uniknąć. WP: Czy Turcja powinna zostać członkiem UE? Jaki powinien być klucz przyjmowania nowych państw członkowskich?

- Polska nie ma powodu, by blokować Turcję na drodze do członkostwa. Powinniśmy jednak zadbać o to, by dystans polityczny między Turcją, a Ukrainą na tej drodze się wyrównywał.

Osobiście jestem sceptyczny wobec wejścia tego kraju do Unii ponieważ dostrzegam w tym kraju wyraźny trend w kierunku usztywnienia stanowiska religijnej części Turków. To może w przyszłości skutkować przyjęciem przez Turcję roli adwokata islamu w Europie. Myśle, że to potencjalne źródło napięć społecznych.

WP: Jakie jest Pana stanowisko w sprawie uprawy i sprzedaży produktów GMO?

- Ludzie mają prawo żywić obawy. Także wtedy, gdy naukowe ich uzasadnienie nie jest przyjmowane jednomyślnie w świecie akademickim. Dlatego Unia powinna pozwalać krajom, regionom, które nie chcą GMO, na wprowadzanie zakazów uprawy i sprzedaży.

WP: W jakich komisjach europarlamentu chciałby Pan pracować i dlaczego?

- Chcę kontynuować pracę Komisji Spraw Zagranicznych z powodu rozpoczętych działań w zakresie polityki wschodniej i energetyki w tym kontekście. Będę wnioskował o członkostwo w Komisji Ochrony Środowiska lub Komisji Przemysłu. Chcę w większym stopniu wykorzystać wykształcenie prawnicze i mieć większy wpływa na prace legislacyjne Parlamentu, szczególnie w dziedzinach dla Polski kłopotliwych – jak ochrona środowiska i energetyka.

WP: - Dlaczego wyborca powinien zagłosować właśnie na Pana? Co wyróżnia Pana spośród innych kandydatów?

- Nie ma zapewne jednej cudownej przesłanki. Zapewne wiele moich cech jest podzielanych także przez innych kandydatów. Przez ostatnie 5 lat udowodniłem jednak, że potrafię sprawować mandat europejski profesjonalnie i efektywnie. Jasno i konkretnie przedstawiam moje zamierzenia dotyczące Unii. W tym upatrywałbym swoich szans. Jeśli ktoś woli mieć w Parlamencie Europejskim objazdowy cyrk w wykonaniu Polaków, …nie powinien na mnie głosować.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (143)