< Monika Olejnik> Ks. Adam Boniecki, redaktor naczelny „Tygodnika Powszechnego” i Monika Olejnik, witam. Witam. < Monika Olejnik> Księże redaktorze, ks. Mieczysław Maliński udzielił wywiadu „Tygodnikowi Powszechnemu”, a potem wycofał się z tego wywiadu, później „Tygodnik Powszechny” zawiesił współpracę z ks. Malińskim. Czy w wywiadzie ks. Maliński przyznał się, że współpracował z SB? Myśmy przyjęli wolę ks. Malińskiego, żeby nie opowiadać tego, co zawierał wywiad, ale ponieważ on to powtarza wszędzie - dzisiaj w „Dzienniku Polskim”, „Krakowskim”, z którym on z kolei zawiesił współpracę, potwierdza to, co zawsze mówił, że nie był świadomym współpracownikiem SB. Tak brzmi w skrócie ta jego zasadnicza teza, ale pozostają materiały, któreśmy poznali, które niewątpliwie mają się dostać do rąk szerokiej publiczności i stąd ten wywiad, w którym chcieliśmy, żeby odpowiedział na te wszystkie pytania i wątpliwości, które się czytelnikowi tych akt nasuwają. Okropnie nieprzyjemny wywiad, bo brzmiał niemal jak
przesłuchanie, ale trzeba było o to zapytać, żeby uprzedzić, żeby po prostu wyjść przed uderzenie i w ten sposób ochronić ks. Malińskiego przed sytuacjami znowu jakichś dwuznaczności. < Monika Olejnik> A czy te materiały są, były obciążające dla ks. Malińskiego, rozumiem, że są obciążające, ale kiedy „Tygodnik Powszechny” kiedy dziennikarze „Tygodnika Powszechnego” poznali te materiały, od kiedy są w ich posiadaniu? Od bardzo niedawna. Z chwilą gdyśmy mieli w ręku coś, co stawia, daje podstawę do wątpliwości, wtedy natychmiast nawiązaliśmy kontakt z ks. Malińskim i rozpoczęła się sprawa właśnie wyjścia z tego impasu. On poznał, to nie było tak jak z Witkowskim i wywiadem w „Życiu Warszawy”, gdzie do ks. Czajkowskiego przyszedł dziennikarz i zadał mu parę pytań. < Monika Olejnik> Nie, nie było to parę pytań. Tak jak mówią dziennikarze „Życia Warszawy” rozmowa trwała kilka godzin z ks. Czajkowskim. Kilka godzin rozmowa trwała? < Monika Olejnik> Tak, tak. No to całe szczęście. Natomiast myśmy dali ks.
Malińskiemu to wszystko cośmy mieli, on to przeczytał i miał wiedzę taką samą jak my i... < Monika Olejnik> I mówił, że nie? ...i zrozumiał, że taki artykulik, który początkowo proponował, kiedy wstępnie mówiłem, że jest coś takiego, że ten artykulik, jak sam powiedział, to jest taka literaturka, a tu trzeba odpowiedzieć na konkretne wątpliwości, bo nieszczęście tego materiału polega na tym, że ten materiał jest obciążający jeżeli się nie wyjaśni niektórych rzeczy. Zostawienie tego biegowi rzeczy, że ktoś to potem wyda tak jak jest, uważam jest bardzo niebezpieczną zabawą. < Monika Olejnik> Ale to jest tak, że o ks. Malińskim mówiło się od kilku lat w Krakowie. Pamiętam dramatyczną rozmowę z ks. Malińskim w ubiegłym roku chyba 20 kwietnia, kiedy ks. Maliński dramatycznie krzyczał "nie donosiłem". Potem kupiłam sobie w PAX – ie książkę wydaną w 2003 roku „Teczki Wojtyły”, na pewno zna ksiądz tę książkę? Tak, tak. < Monika Olejnik> I tam ks. Maliński Leonowi Królowi z wydziału ds. wyznań opowiada, co sądzi o
niedouczonym kardynale Wyszyńskim. I o tym rozmawialiśmy z ks. Malińskim i o tej sprawie, a wtedy kiedy krążyły te pogłoski, cóż ja mogłem zrobić? Ja usiłuję się dowiedzieć i myślę, że się dowiedziałem z tych którzy znali te dokumenty, ja nie miałem prawa wglądu do nich, czy jest podstawa pewna do tego zarzutu, odpowiedziano mi "nie - takiej podstawy pewnej nie ma". Rozmawiałem z Malińskim - zaprzeczył. „Wątpliwości, domniemanie niewinności“ wobec tego zostawiliśmy sprawę nie mogąc jej lepiej poznać, ale w miarę narastania staraliśmy się o to i udało nam się dostać te materiały, które po prostu wymagają wyjaśnienia. To są poważne materiały. < Monika Olejnik> Ale księże redaktorze, czy to nie jest tak, że gdyby nie ks. Zalewski to ks. Maliński byłby w tym samym miejscu, w którym był i „Tygodnik Powszechny” byłby w tym samym miejscu, w którym był czyli współpracowałby z ks. Malińskim. Nie ujmując nic ks. Zalewskiego, zasługom i żarliwości, i wadze tego co robi, to akurat ta sprawa nie ma z ks. Zalewskim nic
wspólnego. To akurat nie ma nic wspólnego z ks. Zalewskim, to jest dodatkowy czynnik. Zresztą Zalewski twierdzi, że on nie będzie ujawniał nazwisk w środę. < Monika Olejnik> Różnie mówi, raz mówi, że tak, raz że 28, raz że 24 nazwiska, raz że nie poda nazwiska, ale powie, co robili księża tak, że będzie można ich łatwo zidentyfikować. Czy ksiądz obawia się tej konferencji ks. Zalewskiego i czy rozumie ksiądz ks. Zalewskiego, który chce się rozliczyć z księżmi, którzy donosili? Rozumiem. Będąc prawie 50 lat księdzem rozumiem ludzi w różnych stanach, w które trudno mi się wczuć i wyobrazić sobie, żebym postępował podobnie. Ale rozumiem go i naprawdę nie chcę go osądzać i tej decyzji. Naprawdę uważam, że to nie jest dobra droga, którą on wybrał, jeśli tego rodzaju operacji on publicznie dokona. W moim przekonaniu on za szybko zrezygnował z tego zmagania się z Komisją Arcybiskupa, tam są chyba większe możliwości niż Zalewski przypuszczał. On się za szybko zniechęcił. Ja ciągle wierzę, że ta komisja obudzi się ze
snu zimowego i ona się jeszcze bardzo przyda. To tej komisji przekazaliśmy sprawę Malińskiego, naszą wiedzę i to wszystko. < Monika Olejnik> Ks. Zalewski mówi w „Newsweeku”, że próbował się kontaktować z arcybiskupem Dziwiszem, przesłał mu arcybiskup tylko dwuzdaniowy list i mówi tak: „Kardynał Dziwisz to jest uczciwy człowiek, ale przez kilkadziesiąt lat nie było go w Polsce. Z drugiej strony wielu ludzi z jego otoczenia to byli tajni współpracownicy, pisali donosy na niego, opisywali kolację z papieżem. Może on nie chce się zmierzyć z tą prawdą, może oni przeszkadzają.” tak mówi ks. Isakowicz- Zalewski „Newsweekowi”. No tak, mówi o fakcie i interpretacji swojej. Może tak, może są jakieś inne jeszcze motywy. Nie sądzę, żeby kard. Dziwisz nie rozumiał co się święci, to tu ośmielę się sądzić, ze rozumie to lepiej niż ktokolwiek inny. Jest to szalenie trudne, bo to jest jednak bardzo jakościowy skok, tu się musi stać coś co się jeszcze nigdy nie działo i nie wiadomo co z tego może wyniknąć, ale to jest
konieczne. Decyzja tego naszego małego komunikatu, a wcześniej decyzja tej operacji z Malińskim tak się zdaje w tej chwieli, że to było oczywiste przedstawić zarzuty oskarżonemu, wysłuchać jego odpowiedzi. To była naprawdę ciężka psychicznie, bardzo taka bolesna sprawa, rozmawiać z kimś kogo się doskonale zna, zadawać mu pytania typu, robiłeś to czy to jest prawda. Więc to są pytania, o które pytając już staję się zażenowany, że o coś takiego pyta. < Monika Olejnik> Czy ksiądz zadawał te pytania? Ja zadawałem pytania. Znam Mietka od lat, lubię go i uważam za przyjaciela w jakimś tam szerszym znaczeniu, bo nigdy bliskośmy nie byli, ale on nie był członkiem redakcji członkiem zespołu, nie uczestniczył w pracy „Tygodnika” nigdy, ale był autorem od kilkudziesięciu lat. Trzeba szukać sposobów wyjścia. Najpiękniejszy sposób, jaki do tej pory widziałem to jest pani Sabina Kaczmarska, która pod pseudonimem przewija się przez książkę Lasoty i gdy książka się ukazała, ta ilustratorka „Tygodnika” dawna przyszła do nas
i ze łzami w oczach powiedziała „Ten pseudonim to ja byłam”, opowiedziała jak to było, jakim cudem ona dała się w to wciągnąć i pyta "co ja tutaj mogę teraz zrobić?". Ja mówię "pani Sabino, niech pani napisze to po prostu." Jest ten tekst, który jest w całej swojej pokorze, zwięzłości, prostocie uważam najważniejszym tekstem roku w „Tygodniku Powszechnym”. Ten krótki list pani Sabiny: "Donosiłam, wciągnęłam się i dałam się w to wplątać, mam nadzieję, że nikomu nie zaszkodziłam, żałuję –przepraszam, podpis." Tekst króciuteńki, ale naprawdę za gardło człowieka chwyta. < Monika Olejnik> Dobrze, ale co ksiądz myśli o księdzu, który mówi „Nie, to wszystko nieprawda”, a z drugiej strony ksiądz ma dokumenty. To co wtedy można myśleć? Do końca chcę myśleć, że ksiądz mówi prawdę, że to jest nieprawda, że to jest jakaś niesłychanie perwersyjna operacja ubeków, którzy w teczce Malińskiego, żeby tam była pełna teczka. Widać, że to była duża teczka, znikły niemal wszystkie papiery, ale zostało trochę, niewiele, to nie są
stosy, ale okropne. IPN szuka gdzieś tam w innych departamentach, czy się nie przechowało, ale ten kto zostawił to był... < Monika Olejnik> Ale skoro ksiądz pytał, to miał ksiądz wątpliwości, gdyby ksiądz nie miał wątpliwości, to by ksiądz nie pytał. Więc co ksiądz myśli wiedząc, że co innego jest napisane, a co innego mówi ksiądz. Wszystkiego nie można było spreparować. On na wszystkie pytania odpowiedział. Czy mnie te pytania przekonały? Chciałem, żeby mnie przekonały. Z całego serca chciałem żeby on mnie przekonał, żeby przekonał czytelników, którzy trafią na te pytania. Człowiek tak chłodno, teoretycznie myśli, ale kiedy ma się przed sobą człowieka, no przyjaciela, to się tak chce, żeby to wszystko co on mówił było prawdą, że człowiek aż trochę głupieje. Jego odpowiedzi, jego obraz został przygotowany, żeby dać czytelnikowi, pełnym głosem mówił to precyzował to uzupełniał, nie było tam pięć minut, to trwało parę seansów parę spotkań, szlifowanie tego tekstu przez Malińskiego co myśmy rozumieli, to był
papieski tydzień, to była ciężka praca. < Monika Olejnik> A dlaczego nie, dlaczego powiedział, że wycofuje? Mój Boże, nie mam pojęcia, nie wyjaśnił. < Monika Olejnik> Przyszedł i powiedział, że wycofuje? Nawet zadzwonił tylko. Zadzwonił i powiedział, żadne perswazje, tłumaczenia, że dla niego to jest lepiej. Przecież on w ten sposób zablokował wszystkie potem komentarze, może ktoś mu poradził jakiś lepszy sposób. Nie wiem. < Monika Olejnik> Dzisiaj w „Rzeczpospolitej” ks. Maliński mówi, że zrobił to dlatego, że nie chciał znaleźć się w numerze razem z papieskimi tekstami. No proszę, to już teraz wiem. < Monika Olejnik> A z kolei w innym dzienniku czytam, takie są tytuły, że: ” Donosił Na Papieża”. Czy są dowody, ze donosił na papieża? Sprawa "donosił" - to jest tak jak w tej opowieści - rozmowie z Królem, czy to jest rozmowa donos? Oczywiście, że dla ubeka Króla jest to wspaniały materiał donosowy. < Monika Olejnik> Oczywiście z kim się liczą w Watykanie, z kim się nie liczą, kto jest niedouczonym
kardynałem, a kto jest bardzo wykształconym, a kto gwarantuje porozumienie między Watykanem a rządem Polskim itd., itd. No tak, no więc... < Monika Olejnik> To ja skończę rozmowę i dziękuję księdzu. Dziękuję bardzo za tę rozmowę i bardzo się cieszę, bo nie chciałbym, żeby opinia, ze „Tygodnik Powszechny” ogłosił, że Maliński był agentem się rozchodziła, bo my nie jesteśmy od ogłaszania i nasz komunikat tego nie ogłasza, to nie nasza sprawa. < Monika Olejnik> Dziękuję bardzo, ks. Adam Boniecki redaktor naczelny „Tygodnika Powszechnego”.