Chcą wprowadzić strefę buforową. "Jesteśmy bardzo mocno zaniepokojeni"
- Od grudnia mówimy o tym, że Donald Tusk kontynuuje politykę Prawa i Sprawiedliwości - mówi WP Bartosz Rumieńczyk z Zespołu ds. Komunikacji Grupy Granica. Aktywista w rozmowie z WP ocenił zapowiedź premiera ws. wprowadzenia strefy buforowej przy granicy.
29.05.2024 20:27
W środę Donald Tusk zapowiedział, że w związku z sytuacją na granicy z Białorusią rząd podejmie decyzję o przywróceniu tam strefy buforowej. Jak przekazał, mowa o "pasie mniej więcej dwustu metrów tam, gdzie jest to konieczne z punktu widzenia skutecznego działania służb państwa polskiego przy granicy" - takie działanie mieli rekomendować dowódcy służb działających na granicy.
"Obserwujemy cofnięcie się do starych praktyk"
- Od 13 grudnia mówimy o tym, że Donald Tusk kontynuuje politykę Prawa i Sprawiedliwości - mówi Bartosz Rumieńczyk z Zespołu ds. Komunikacji Grupy Granica w rozmowie z Wirtualną Polską. - A dziś obserwujemy cofnięcie się w tej polityce do starych praktyk, stosowanych na granicy przez Prawo i Sprawiedliwość - czyli do wyłączania dostępu do części terytorium państwa polskiego tylko po to, żeby nie pozwolić niezależnym podmiotom oraz obywatelom patrzeć władzy na ręce - dodaje.
- Strefa stanu wyjątkowego była przez PiS wprowadzona tylko po to, żeby do terenów przygranicznych nie miały dostępu organizacje pozarządowe, które niosą pomoc humanitarną, prawną i medyczną osobom w drodze oraz dziennikarze - w ten sposób chciano ukryć łamanie praw człowieka oraz stosowanie przemocy wobec osób migrujących na masową skalę. Dziś Donald Tusk robi dokładnie to samo - mówi aktywista.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Jesteśmy bardzo mocno zaniepokojeni zapowiedziami wprowadzenia strefy buforowej, w naszej ocenie to jest powtórka z historii, która się rozpoczęła tutaj na tej granicy w 2021 roku i obawiamy się, że ten zakaz wstępu będzie rozszerzany, być może na więcej niż 200 metrów albo zostanie wprowadzony kolejny stan wyjątkowy - dodaje Bartosz Rumieńczyk.
"Mówiliśmy, że była to 'strefa śmierci'. Teraz może być podobnie"
Jak wskazuje aktywista, gdy w 2021 roku za rządów PiS została wprowadzona strefa stanu wyjątkowego, to do osób, którym się nie udało z tej strefy wydostać, niejednokrotnie nie docierała żadna pomoc. - Wtedy mówiliśmy o tym, że była to "strefa śmierci". I teraz możemy mieć do czynienia z podobną sytuacją, nie tylko nie będziemy docierać z pomocą humanitarną czy medyczną, ale też prawną - przekazuje Bartosz Rumieńczyk, dodając, że "na tych 200 metrach władza będzie mogła z tymi ludźmi, którzy wymagają pomocy, robić wszystko".
- Sytuacja na granicy jest w tej chwili politycznie tak dynamiczna, że nie wykluczamy, że za chwilę będziemy mieć do czynienia z kolejnymi restrykcjami, które tak naprawdę nie powinny mieć miejsca. Bo przecież cały czas mówimy o osobach migrujących z krajów doświadczanych przez wojnę, biedę czy np. następstwa zmian klimatycznych. Mówimy o osobach, które chcą się przedostać na terytorium Polski oraz Europy w poszukiwaniu bezpiecznego i godnego miejsca do życia dla siebie i swoich bliskich, a tymczasem władza dziś robi z nich bandytów, którzy chcą atakować polskie wojsko i przed którymi trzeba nas odgrodzić jakimś niemalże kordonem sanitarnym. To absolutne nieporozumienie - dodaje Rumieńczyk.
Jak przekazuje aktywista: "oczywiście wiemy, że dochodzi do incydentów na tej granicy, wiemy, że pojawiają się prowokacje czy próby eskalowania przemocy". - Do wczorajszego ataku nożem na polskiego żołnierza absolutnie nie powinno dojść i mamy wielką nadzieję, że ten mężczyzna wyjdzie z tego cało oraz powróci do pełni sił i zdrowia. Natomiast nie mamy wątpliwości, że takie ataki są inspirowane bezpośrednio przez służby białoruskie - podkreśla Rumieńczyk.
- Tymczasem władza zdecydowała się zastosować odpowiedzialność zbiorową wobec wszystkich osób znajdujących się na terenach przygranicznych. Przez atak prowokatora wprowadza się dodatkowy bufor, który jeszcze bardziej utrudni niesienie tym osobom pomocy humanitarnej, a to przełoży się na jeszcze większą skalę przemocy, łamania praw człowieka, cierpienia, a być może nawet śmierci - zwraca uwagę.
Bartosz Rumieńczyk przyznaje też, że obecne zapowiedzi rządzących pozbawiają jakiejkolwiek nadziei na zmianę na granicy. - Natomiast nie ustajemy w apelowaniu do władz, do premiera, także jego koalicjantów. Mamy w koalicji Polskę 2050, a przecież wiele osób z ruchu Szymona Hołowni było zaangażowanych w niesienie pomocy na granicy polsko-białoruskiej - podkreśla. - Nie zamierzamy ustawać w apelach, żeby ta granica była bezpieczna, czyli taka, na której nikt nie cierpi i nikt nie ginie - dodaje.
Oświadczenie organizacji niosących pomoc na granicy. Przekazali żądania
W środę po południu opublikowano także wspólne oświadczenie organizacji niosących pomoc humanitarną na granicy polsko-białoruskiej, pod którym podpisały się m.in. Grupa Granica, Fundacja Ocalenie, Podlaskie Ochotnicze Pogotowie Humanitarne czy Helsińska Fundacja Praw Człowieka.
W oświadczeniu przekazano, że od kilkunastu tygodni obserwowana jest eskalacja przemocy oraz narastającą bezwzględność w stosowaniu polityki wywózek dokonywanych przez Straż Graniczną i Wojsko Polskie wobec osób, które próbują przekroczyć granicę polsko-białoruską.
"Jako organizacje społeczne i mieszkańcy terenów pogranicznych nie chcemy i nie możemy milczeć w obliczu bezprawia i koszmaru, których jesteśmy świadkami. Apelujemy do wszystkich instytucji i organizacji krajowych oraz międzynarodowych, które poważnie traktują zapowiedzi polityków dotyczące przywracania praworządności oraz przestrzegania praw człowieka, a także do wszystkich obywateli, o głośny sprzeciw wobec polityki wywózkowej rządu Donalda Tuska" - napisano.
Jak dalej przekazano, zrozumiała jest potrzeba zapewnienia bezpieczeństwa przed potencjalną agresją ze strony Rosji i Białorusi, jednak nie ma zgody na narażanie życia bezbronnych ludzi. "Nie zgadzamy się na normalizowanie przemocy i dehumanizację osób migrujących. Najwyższy czas położyć kres łamaniu prawa i cierpieniu na granicy".
W oświadczeniu przekazano także listę żądań, wśród których wymieniono przywrócenie praworządności na granicy polsko-białoruskiej, prowadzenie polityki ochrony granicy z poszanowaniem prawa międzynarodowego i krajowego czy pociągnięcie do odpowiedzialności osób winnych przemocy.
Czasowy zakaz przebywania przy granicy z Białorusią? Jest projekt MSWiA
W związku z sytuacją na granicy z Białorusią Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji planuje wprowadzić zakaz przebywania w strefie nadgranicznej na Podlasiu. Zakaz ma dotyczyć 27 miejsc i ma być wprowadzony od 4 czerwca na 90 dni - przewiduje projekt MSWiA, który w środę trafił do uzgodnień.
Chodzi o projekt rozporządzenia ministra spraw wewnętrznych i administracji w sprawie wprowadzenia czasowego zakazu przebywania na określonym obszarze w strefie nadgranicznej, przyległej do granicy państwowej z Republiką Białorusi.
Obszar, na którym ma obowiązywać zakaz, został określony w wykazie załączonym do projektu rozporządzenia. Obejmuje on 26 obrębów ewidencyjnych w powiecie hajnowskim w woj. podlaskim, oraz jeden obręb ewidencyjny w powiecie białostockim.
Zakaz przebywania na tym obszarze ma obowiązywać przez 90 dni od dnia wejścia w życie rozporządzenia, które jest planowane na 4 czerwca.
Aleksandra Wieczorek, dziennikarka Wirtualnej Polski