Chcą poparcia krajów arabskich dla opozycji w Syrii
Rząd amerykański stara się zyskać poparcie krajów arabskich dla opozycji w Syrii, od wielu miesięcy demonstrującej przeciwko reżimowi prezydenta Baszara el-Asada - zasygnalizował w Kongresie przedstawiciel administracji USA.
10.11.2011 | aktual.: 10.11.2011 03:24
Podczas przesłuchania przed Komisją Spraw Zagranicznych Senatu dyrektor wydziału ds. Bliskiego Wschodu w Departamencie Stanu Jeffrey Feltman powiedział, że jego resort popiera koncepcję utworzenia międzynarodowej "grupy kontaktowej", która pomagałaby w rozwiązywaniu kryzysu w Syrii.
Z pomysłem utworzenia takiej grupy, pod nazwą "Przyjaciele Narodu Syryjskiego" wystąpił wcześniej demokratyczny senator Robert Casey. Służyłaby ona jako platforma do kontaktów z opozycją w Syrii.
Feltman powiedział, że popiera tą koncepcję i oświadczył, że administracja USA postara się, aby "sami Arabowie odgrywali w tym przywódczą rolę". Wezwał Ligę Arabską do podjęcia działań w tym kierunku.
Rząd amerykański potwierdził również, że radzi przeciwnikom dyktatury Asada, aby nie przyjmowali od reżimu oferty amnestii w zamian za złożenie broni.
Waszyngton zajął takie stanowisko w ubiegłym tygodniu, kiedy rząd syryjski przedstawił powstańcom taką ofertę. Wywołało ono gniewną reakcję Damaszku, który oświadczył, że USA popiera w ten sposób zbrojne powstanie.
W środę rzecznik Departamentu Stanu, Mark Toner, powiedział, że "byłoby niemądre ze strony przeciwników reżimu oddawać się w ręce władz, zważywszy, że reżim Asada stosuje tortury i bandytyzm przeciwko opozycji".
Jednocześnie oświadczył, że rząd USA nie popiera przemocy w Syrii. "Naród syryjski powinien protestować w sposób pokojowy. W żadnym wypadku nie popieramy przemocy ze strony syryjskiej opozycji" - powiedział.
Według organizacji obrony praw człowieka, od początku antyrządowych protestów w Syrii w marcu zginęło tam już około 3500 cywilów, w większości pokojowych demonstrantów.