Chaos - nikt nic nie wie, ale Polacy się nie boją
Na początku października we Włoszech ruszył Powszechny Spis Ludności i Nieruchomości. Udział w nim jest obowiązkowy - dotyczy, więc także Polaków przebywających na terenie Włoch i mających dokumenty pobytowe. Jedną z nowości "censimento" jest możliwość "samospisu", czyli wypełnienie formularza drogą elektroniczną.
XV Powszechny Spis Ludności i Nieruchomości rozpoczął się wśród protestów i polemik. W niedzielę 9 października 2011 roku, portal ISTAT (Włoski Instytut Statystyczny odpowiedzialny za spis), dosłownie padł. Zablokowała się też centrala telefoniczna, gdzie teoretycznie można było uzyskać informacje na temat tego, jak wypełnić ankietę.
Jak zwykle chaos
We Włoszech - jak przy każdej okazji, w której nowe media i technologia są wykorzystywane do tego, aby ułatwiać życie obywatelom - zapanował chaos. Na portal, na którym można dokonać samospisu logowało się po 500 tys. osób jednocześnie. Już o 11.00 na pierwszej stronie pojawiła się informacja: "Przepraszamy za chwilowe niedogodności. Bardzo wielu obywateli wypełnia formularze elektroniczne jednocześnie, co jest przyczyną problemów technicznych. W celu uzyskania informacji prosimy dzwonić pod bezpłatny numer 800.069.701".
Strony portalu ISTAT zawieszały się bez przerwy, nie można było otworzyć kolejnych okienek i w krótkim czasie nie można było się nawet zalogować. Jeżeli ktoś był tak naiwny, że chciał jeszcze dzwonić pod bezpłatny numer, aby uzyskać informacje - czekał w nieskończoność, albo na uzyskanie połączenia, albo na rozmowę z operatorem w centrali.
W rezultacie - wszyscy, którzy chcieli wypełnić formularz spisowy pierwszego dnia i mieć już to z głowy - spędzili całą niedzielę klnąc siarczyście przed komputerem. Przyczyną chaosu było zapewne to, że większość obywateli nie uzyskała najważniejszej informacji dotyczącej długiego czasu, jaki mają na wypełnienie i zwrócenie formularzy - przez internet lub w mniejszych miasteczkach do końca grudnia, w dużych miastach do końca lutego 2012 r. Dotarło do nich tylko to, że nie poddanie się spisowi powszechnemu może grozić sankcjami administracyjnymi - czyli grzywną. Nikt jednak dokładnie nie wie, jakiej wysokości może być ta grzywna, bo w formularzu jest podany tylko artykuł dotyczący sankcji (art. 7 del d.lgs. n. 322/1989), a widząc, że ustawa ta pochodzi z 1989 r., grzywna jest wyrażona w milionach lirów... Oto niektóre uroki biurokracji włoskiej.
Co muszą zrobić Polacy?
Spis powszechny ma objąć 61 milionów mieszkańców, zarówno Włochów jak i cudzoziemców. Ankietę otrzymali wszyscy obcokrajowcy - a więc także Polacy, którzy są zarejestrowani we włoskim "Anagrafe" - czyli w rejestrach komunalnych. Jest ona banalnie prosta i nie zawiera żadnych pytań, na które obcokrajowiec przebywający legalnie na terytorium Włoch nie mógłby odpowiedzieć. Natomiast ci, którzy przebywają nielegalnie - w spisie nie wezmą udziału, bo nie otrzymają formularzy, które tym razem zostały wysłane pocztą.
Nie weźmie w nim udziału także większość polskich opiekunek, które pracują na terenie Włoch, ale nie są zarejestrowane w "Anagrafe". Nie mają się czym niepokoić - skoro nie otrzymały imiennych formularzy, nie będzie żadnych konsekwencji, jeżeli się nie spiszą. Jeżeli natomiast otrzymały - muszą wypełnić ankietę, wsadzić ją w kopertę, jaka była w pakiecie i odnieść na pocztę. Najlepiej, jeżeli zrobią to do końca roku.
Ankietę koniecznie trzeba wypełnić po włosku! W instrukcji jest jednak pouczenie w języku polskim, które mówi o tym, że w razie trudności można ściągnąć z portalu ISTAT przewodnik przetłumaczony na polski lub zgłosić się po pomoc w języku ojczystym do Ośrodków Gminnych. Wszystkie udzielane informacje podlegają ochronie danych osobowych.
Pytania są proste i bardzo ogólne. Jak mówią niektórzy, nawet zbyt ogólne, bo skoro - jak twierdzi ISTAT - XV Powszechny Spis Ludności i Nieruchomości będzie "fotografią" Włoch, przy tej okazji można byłoby dowiedzieć się więcej o współczesnej Italii.
Z Rzymu dla polonia.wp.pl
Agnieszka Zakrzewicz