Chaos na Lampedusie. Włoch obwinia Niemców o kryzys z migrantami
Masy migrantów przybywają na Lampedusę na małych, drewnianych łodziach. Obozy dla uchodźców są przepełnione. Włoska wyspa pogrąża się w chaosie, a zdaniem polityka z Włoch wszystkiemu winne są Niemcy.
W ciągu zaledwie trzech dni na włoską wyspę Lampedusa, leżącą między wybrzeżem Afryki a Sycylią, przybyło około 10 tysięcy imigrantów. Ośrodki recepcyjne są przeludnione, a rząd od kilku tygodni realizuje plan podwojenia liczby miejsc dla tych, którzy kwalifikują się do wydalenia z Włoch. Premier Giorgia Meloni, która w weekend przybyła na wyspę wraz z szefową Komisji Europejskiej, Ursulą von der Leyen, wróciła do tematu blokady morskiej oraz zapowiedziała nowe restrykcje i przedłużenie aresztu dla nielegalnych imigrantów. Szefowa KE mówiła zaś o planowanych działaniach Brukseli.
Sytuacja jest krytyczna, a mieszkańcy wyspy boją się, co przyniesie jutro. Żyją z turystyki i rybołówstwa - nie chcą, by ich piękną wyspę przekształcono w obóz dla uchodźców. W sobotę około 600 osób wzięło udział w proteście.
"To wina Niemiec"
Zdaniem włoskiego ministra infrastruktury i transportu, Matteo Salviniego, winę za kryzys migracyjny na Lampedusie ponoszą Niemcy, bo opłacają statki ratownicze i w ten sposób "wciągają" nielegalnych imigrantów do Europy i Włoch.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Prawdą jest, że na Morzu Śródziemnym znajdują się trzy statki ratownicze organizacji pozarządowych, których misją jest ratowanie rozbitków, i że są one finansowane z darowizn z Niemiec, w tym Kościoła protestanckiego - niemiecki kanał informacyjny N-TV podkreśla, że ani jeden ze statków nie przewiózł we wrześniowy weekend nikogo na Lampedusę. Imigranci, najczęściej z Tunezji, przypływają na wyspę małymi, ledwo nadającymi się do żeglugi, drewnianymi łódkami.
Źródło: N-TV