Chaos na granicy z Białorusią. Wieś przecięta na pół. "Można się pogubić"
Konstantynów został podzielony przez wprowadzenie stanu wyjątkowego w pasie przygranicznym z Białorusią. W jednej połowie wsi obowiązują ograniczenia, w drugiej - już nie. Pas oddziela główna ulica, biegnąca przez miejscowość. - Są pytania sąsiadów przy tej samej ulicy: "Słuchaj, ty jesteś w strefie, a ja nie jestem. Czym to jest podyktowane?" - relacjonuje Romuald Murawski. Wójt gminy Konstantynów rozkłada ręce i stara się na wątpliwości mieszkańców odpowiadać. Ci z kolei liczą kilometry i wychodzi im, że wieś znajduje się 10 km od granicy. Tymczasem pas graniczny, obejmujący stan wyjątkowy, miał mieć szerokość około 3 km. - Coś tu nie gra - mówi jeden z mężczyzn. Podobna sytuacja jest w Janowie Podlaskim. Najbardziej stratni są właściciele pensjonatów. - Nawet nie chce myśleć, co to dla nas oznacza - przyznaje Katarzyna Okoń-Szczepaniak, właścicielka pensjonatu "Uroczysko Zaborek". O co w tym wszystkim chodzi? Więcej w materiale Klaudiusza Michalca.