Dantejskie sceny w lokalu. "Aroganccy młodzi ludzie"

Totalny chaos w jednym z lokali wyborczych w Łodzi. - Nigdy więcej już tu nie będę głosował. Jest duszno, jak w piekle - skarżył się jeden z wyborców. Jest reakcja wiceprzewodniczącego komisji.

Wybory 2023.
Wybory 2023.
Źródło zdjęć: © FORUM | ANDRZEJ HULIMKA
Katarzyna Bogdańska

W dzielnicy Stare Bałuty w Łodzi, nieopodal centrum miasta, w zachodniej części osiedla Bałuty-Doły, już od wczesnych godzin porannych przed lokalami wyborczymi zaczęła się ustawiać długa kolejka wyborców.

Wyborcy z Obwodowej Komisji Wyborczej nr 61 w Łodzi musieli czekać na oddanie swojego głosu nawet półtorej godziny. Według relacji wielu z nich panował tam chaos organizacyjny.

Powodem zamieszania było już choćby umiejscowienie lokalu. Lokal wyborczy nr 61 w Łodzi znajduje się na pierwszym piętrze budynku, a dojście do niego wiąże się z koniecznością pokonania stromych schodów. Samo pomieszczenie, w którym odbywa się głosowanie, ma niewiele ponad 30 metrów kwadratowych.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Problemy w lokalu

- Od godziny 14, ogromne kolejki stały się wręcz antyreklamą dla "święta demokracji', jakim są wybory parlamentarne i referendum - skomentowała sytuację pani Zofia.

- Zawsze było tu ciasno, ale nigdy wcześniej nie obserwowałem takich kolejek. W komisji jest chyba trzynaścioro członków, niestety wielu z nich to zagubieni i aroganccy młodzi ludzie, którzy nie znają przepisów - zauważył mężczyzna w średnim wieku.

- Tylko trzy osoby obsługują stoliki, jedna wydaje karty, reszta albo nieobecna, albo bezproduktywnie kręci się po pomieszczeniu, albo zapatruje się w ekrany swoich smartfonów - dodał pan Mieczysław z ulicy Franciszkańskiej.

- Jeden z trzech stolików obsługuje najmniejsze ulice, gdzie mieszka może sto osób, więc to stanowisko jest praktycznie cały czas puste. Drugie jest umiarkowanie oblężone, a do trzeciego nie można się w ogóle dostać - podkreśliła 83-letnia pani Krystyna.

Po prawie półtorej godzinie oczekiwania, w tym kwadrans na zewnątrz i godzinę, dziesięć minut na schodach i w ciasnym, dusznym lokalu, udało jej się oddać głos.

"Duszno jak w piekle"

- Nie może być tak, że komisja nie panuje nad tłumem i poprzez oczywisty brak organizacji utrudnia głosowanie. Wszędzie mogą być kolejki, ale nie powinno się tłoczyć ludzi w tak ciasnym pomieszczeniu - zwrócił uwagę pan Jerzy, który głosował w komisji obwodowej nr 61 razem z siostrą na podstawie zaświadczenia, ponieważ mieszka w innym miejscu Łodzi.

- Nigdy więcej już tu nie będę głosował. Jest duszno, jak w piekle - dodał. W lokalu jedna z kobiet była bliska omdlenia.

Po godzinie 15 wyborcy zawiadomili Okręgową Komisję Wyborczą w Łodzi o panującym chaosie w lokalu.

Reporter Polskiej Agencji Prasowej, który odwiedził tę komisję, zapytał zastępcę przewodniczącego komisji o organizację wyborów w tym lokalu. Odpowiedź była wymijająca: "Przyszło bardzo dużo osób, nic nie poradzimy".

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (303)