Cenne zbiory trafiły do Biblioteki Jagiellońskiej
Inkunabuły warte kilkaset tysięcy złotych
każdy, a także wiele innych starych ksiąg trafiło do Biblioteki
Jagiellońskiej. Jak informuje "Dziennik Polski", bezcenny zbiór
pochodzi z klasztoru oo. Franciszkanów w Bieczu.
Zakonnicy, którzy ogromnym nakładem sił i środków remontują klasztor, nie są w stanie uporać się z renowacją zabytkowych ksiąg. Wicedyrektor "Jagiellonki" dr Andrzej Obrębski ma nadzieję, że księgi zostaną w Krakowie jako depozyt. Przygotowywana jest umowa z zakonnikami w tej sprawie.
Prawdopodobnie niebawem Biblioteka Jagiellońska otrzyma na tych samych zasadach inkunabuły znajdujące się w zbiorach krakowskich kamedułów. Dyrekcja biblioteki, która ma obowiązek dbać o zabytki piśmiennicze, stanowiące skarby kultury narodowej, nie wyklucza, że uda się również przyjąć w depozyt zasoby piśmiennicze jednego z klasztorów w woj. świętokrzyskim - zapowiada gazeta.
Starodruki z klasztoru w Bieczu są w opłakanym stanie. Jak mówi dr Andrzej Obrębski, będą one poddane zabiegowi tzw. gazowania, dzięki któremu zlikwiduje się rozmaite mikroby, jakie występują zwykle na kartach starych ksiąg przechowywanych w nieodpowiednich warunkach. Następnie księgi będą poddawane renowacji, karta po karcie. Koszty ratowania starodruków wyniosą setki tysięcy złotych, dlatego biblioteka musi szukać sponsorów.
O tym, jak cenne są zbiory z Biecza niech świadczy fakt, że do "Jagiellonki" zostały przywiezione w specjalnym konwoju, poprzedzanym przez antyterrorystów na motorach. Koszty przewozu ksiąg pokryli samorządowcy z powiatu gorlickiego. W ratowanie inkunabułów zaangażował się starosta gorlicki Mirosław Wędrychowicz, który zainteresował sprawą niszczejących ksiąg wiceprezesa Fundacji dla UJ Marka Szpunara - pisze "Dziennik Polski". (PAP)