Cenne głosy Leppera
W wyborach w 1995 r. na Leppera zagłosowało ledwie 1,3% wyborców, tyle co teraz na Henrykę Bochniarz - przypomina "Rzeczpospolita". W 2000 r. dwa razy więcej, ale nadal tylko 3%. W tegorocznym
głosowaniu z Lepperem już się trzeba liczyć - ponad 15% to
trzeci wynik. Uzyskał dwa razy mniejsze poparcie niż dwóch
głównych konkurentów, ale jednak pokaźne.
Samoobrona jest dziś największą partią opozycyjną w Sejmie, a jej przewodniczący może wpłynąć na to, kto będzie następnym prezydentem - przewiduje dziennik.
"Kaczyński - wiadomo - kupi każdy głos, od każdego, byle tylko to był głos za nim". Skąd ten cytat? Z ostatniej książki Andrzeja Leppera "Czas barbarzyńców". Czy mimo to Lepper zdecyduje się "sprzedać" swoje głosy i wezwać wyborców do głosowania na Lecha Kaczyńskiego? Poparcie "psubrata liberała" Tuska oczywiście w grę nie wchodzi - podaje cytat gazeta.
Poparcie dla Kaczyńskiego sugeruje najbliższy współpracownik Leppera, dyrektor biura Samoobrony Janusz Maksymiuk. Tyle tylko, że nawet on nie ma wpływu na ostateczna decyzję, bo Lepper rządzi sam. Zresztą bez względu na to, jaką decyzję podejmie, jego wyborcy wcale nie muszą go posłuchać - ocenia dziennik.
Zaledwie połowa wyborców Leppera z głosowania prezydenckiego to osoby, które dwa tygodnie wcześniej poparły Samoobronę w wyborach parlamentarnych. Kim są pozostali? To głównie ci, którzy wówczas nie głosowali (24%), ale jest także spora grupa wyborców PiS (7%). A zatem część elektoratu "przepływa" między Samoobroną i PiS oraz ich liderami - analizuje "Rzeczpospolita".(PAP)