Celowe działania Łukaszenki? Dziennikarz przyniósł dowody do studia
Patryk Michalski jest autorem reportażu pt. "Ludzie. Na Granicy", który nagrany został pod strefą stanu wyjątkowego. Podczas kręcenia materiału reporter Wirtualnej Polski natknął się na mnóstwo rzeczy pozostawionych przez uchodźców w prowizorycznych leśnych obozowiskach. Poza częściami garderoby i opakowaniami po jedzeniu dziennikarz znalazł tam mnóstwo dokumentów świadczących o tym, że przekraczanie polskiej granicy przez uchodźców to zorganizowana akcja białoruskiego reżimu pod wodzą Aleksandra Łukaszenki. W rozmowie z Agnieszką Kopacz w programie "Newsroom" WP Patryk Michalski przedstawił dowody świadczące o celowym działaniu Białorusi oraz opowiedział o tym, co dokładnie zawierają porzucone w lesie przez nielegalnych imigrantów dokumenty. - Tych dowodów było już do tej pory mnóstwo, ale my przekonaliśmy się o tym na własne oczy. W jednym z lasów w gminie Michałowo znaleźliśmy mnóstwo dokumentów. (…) One były całkowicie porzucone – tłumaczy dziennikarz. Jak dodał, "teoretycznie" wizyty uchodźców na Białorusi mają charakter turystyczny, ponieważ ci ludzie dostają wizy dwutygodniowe. - Ale jest to oczywiście przykrywka. Po jednym, dwóch dniach oni trafiają na granicę, często z pomocą służb. Oni nawet zaznaczają im pinezki w Google Maps, pokazując, którędy powinni iść. Dają im narzędzia do tego, by forsować to ogrodzenie, które powstało, więc to jest bardzo nierówna gra. Z jednej strony polskie służby muszą zabezpieczać granicę, ale z drugiej strony białoruskie służby robią wszystko, żeby to uniemożliwić – zauważa dziennikarz Wirtualnej Polski.