Celników nie ma, przemytnicy grasują
Nielegalni importerzy towarów mogą bezkarnie
poruszać się po zachodniopomorskich drogach. Szanse, że zostaną
poddani jakiejkolwiek kontroli są minimalne. Z chwilą wejścia
Polski do Unii Europejskiej celnicy zostali wycofani z przejść
granicznych - pisze "Głos Szczeciński".
17.07.2004 | aktual.: 17.07.2004 09:55
Zamiast na granicach celnicy mieli łapać przemytników w rejonach przygranicznych. Ostrzegali, że specjalne "grupy mobilne" będą krążyć po drogach, urządzać punkty kontrolne i z pomocą specjalistycznego sprzętu ujawniać przemyt. rzede wszystkim papierosów, które przemycane są z Polski do Niemiec i wysokoprocentowego alkoholu, a także piwa, które trafia z Niemiec do Polski.
Na celników spadło też kontrolowanie dokumentów przewozowych, transportowych, a nawet to, czy w bakach ciężarówek jest olej napędowy czy też olej opałowy - który jest tańszy od ON - ale nie może być używany w autach. I jak się okazuje szumne zapowiedzi nijak mają się do rzeczywistości.
W Zachodniopomorskiem działają tylko dwie grupy: jedna w Szczecinie, druga w Świnoujściu. Ta pierwsza otrzymała do dyspozycji bus, który wcześniej służył do przewożenia pracowników. Jedyna jego modyfikacja to montaż świateł na dachu, napis "Służba celna" na burcie i syrena.
"Aby grupy mobilne mogły realizować swoje zadania muszą być wyposażone w odpowiedni sprzęt techniczny, a tego nie ma" - przyznaje Monika Woźniak-Lewandowska z biura prasowego Izby Celnej w Szczecinie.
Brakuje nie tylko kamer termowizyjnych ale specjalnych lornetek i laptopów, które umożliwiałyby szybkie korzystanie z bazy danych. Nie lepiej jest z finansami na utrzymanie służby. W efekcie grupa szczecińskich "mobilnych" celników pracuje jak zwykli urzędnicy: od godziny 7.30 do 15.30.