Putin chce naprawić "błąd" Gorbaczowa. Szykuje się katastrofa [OPINIA]

We wtorek zmarł Michaił Gorbaczow, ostatni przywódca ZSRR. Reformator, który wbrew własnej woli uruchomił procesy, prowadzące do rozpadu Związku Radzieckiego, co pozwoliło Polsce i innym państwom naszego regionu zakorzenić się w wojskowych i gospodarczych strukturach Zachodu.

Prezydent Rosji Władimir Putin
Prezydent Rosji Władimir Putin
Źródło zdjęć: © Getty Image | Contributor#8523328
Jakub Majmurek

31.08.2022 | aktual.: 31.08.2022 18:02

Nigdy nie było to celem Gorbaczowa, nie chciał rozpadu, tylko modernizacji radzieckiego systemu. Jakie nie byłyby jednak jego intencje, gdyby władzę w Moskwie sprawował pod koniec lat 80. ktoś inny, historia mogłaby się potoczyć w sposób znacznie trudniejszy dla państw takich jak Polska. To, że Gorbaczow podjął strategiczną decyzję, że Moskwa nie będzie siłowo bronić swoich sojuszniczych reżimów w Europie, wymusiło w Polsce reformy, które skończyły się pierwszymi częściowo wolnymi wyborami.

Gorbaczow po swojej śmierci z wielkim szacunkiem i sentymentem wspominany jest na Zachodzie. Sprzyja temu wojna w Ukrainie i zbrodnicza, niezrozumiała dla europejskich stolic polityka Putina. Wszystkie hołdy, jakie zachodni przywódcy składają dziś zmarłemu Gorbaczowowi, są też głosem tęsknoty za Rosją inną niż ta Putina. Bardziej przewidywalną, otwartą na Zachód i pragnącą z nim dobrych stosunków, gotową do reform, w tym nawet – przynajmniej do pewnego stopnia – demokratycznych.

Putin i jego otoczenie podobne głosy odczytują najpewniej jako kolejne potwierdzenie przekonania, jakie żywią od dawna: że Gorbaczow był po prostu przywódcą słabym. I właśnie za słabość chwalony jest przez Zachód niezdolny pogodzić się z silną Rosją, odgrywającą na światowej scenie "należne jej" miejsce. Właściwie całą prezydenturę Putina można odczytywać jako próbę naprawienia "błędów" spowodowanych przez "słabość" Gorbaczowa.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Próba reformy niereformowalnego

Co było punktem wyjścia dla reform Gorbaczowa? Przede wszystkim pragmatyczna kalkulacja, że Związek Radziecki w latach 80. nie jest już w stanie dotrzymać kroku Zachodowi w globalnej konkurencji. Koszty utrzymania imperium rozciągającego się od Łaby po Władywostok stały się - jak uznał Gorbaczow - po prostu zbyt wysokie. Moskwa, wspierając różne satelickie i sojusznicze reżimy – NRD, PRL, Syrię, Wietnam, Kubę – więcej dokłada do interesu niż z niego wyciąga i potrzebna jest głęboka rewizja tej polityki – uznał ostatni przywódca ZSRR.

Aby radziecka gospodarka była w stanie zapewnić swoim obywatelom poziom konsumpcji, jakiego się domagają, by była w stanie choćby powalczyć o to, by przestać oddalać się od Zachodu, konieczne są uwalniające społeczną energię reformy wewnętrzne i zwinięcie geopolitycznego frontu, usunięcie przyczyn największych napięć z Zachodem.

Z tych założeń wynikały najważniejsze decyzje w polityce zagranicznej Gorbaczowa: wycofanie wojsk radzieckich z Afganistanu, rozmowy z Reaganem o redukcji zbrojeń, próba zbudowania dobrych relacji z przywódcami państw Europy Zachodniej: Margaret Thatcher, François Mitterandem i Helmutem Kohlem. Choć z tym ostatnim na początku szło przywódcy ZSRR najtrudniej. Z tego powodu Związek Radziecki Gorbaczowa odrzucił "doktrynę Breżniewa" zakładającą, że Moskwa ma prawo zbrojnie interweniować w obronie swoich satelickich reżimów z Układu Warszawskiego.

Podobne przesłanki stały za wewnętrznymi reformami ery Gorbaczowa. Miały one uwolnić społeczną energię, wyzwolić produktywność wiecznie krztuszącej się radzieckiej gospodarki, przygotować system do tego, by bardziej skutecznie reagował na wyzwania, z jakimi na co dzień musi się mierzyć. Być może gdzieś w tym wszystkim była też ideowa wiara Gorbaczowa w bardziej humanistyczny i demokratyczny socjalizm – ale ostatni przywódca ZSRR, choć do końca życia określał się jako socjalista, nigdy nie potrafił powiedzieć, jak właściwie konkretnie taki system miałby wyglądać.

Reformy Gorbaczowa nie udały się i pewnie nie mogły. Próbowały naprawiać system w momencie, gdy nie był już on zdolny do istotnych reform. Uruchomiły za to siły i żądania, których nie dało się spełnić w ramach radzieckiego ustroju: przede wszystkim niepodległościowe aspiracje narodów z tworzących ZSRR republik związkowych. W efekcie w grudniu 1991 roku, sześć lat po wyborze Gorbaczowa na pierwszego sekretarza KPZR, Związek Radziecki został rozwiązany. Powstała w wyniku jego rozpadu Federacja Rosyjska odrzuciła jakiekolwiek pretensje do budowy socjalistycznego systemu, próbowała stać się normalnym, demokratycznym państwem z gospodarką rynkową – jak wiemy, ostatecznie bez sukcesu.

Wielka smuta i dobry car

O ile w naszej części świata pamięta się Gorbaczowa jako kogoś, kto zakończył zimną wojnę, umożliwił upadek muru berlińskiego, zjednoczenie Niemiec i powrót Europy Środkowo-Wschodniej do jej domu na Zachodzie, to w Rosji pamięć ostatniego sekretarza jest zupełnie inna. Gorbaczow postrzegany jest tam przede wszystkim jako ojciec tego wszystkiego, co spotkało Rosję i Rosjan w latach 90. A ocena tego okresu jest skrajnie spolaryzowana.

Nieliczni liberałowie, jacy jeszcze zostali wśród Rosjan, postrzegają go jako czas, gdy przed społeczeństwem otworzyły się nieznane wcześniej wolności i możliwości. Wspominają z nostalgią autentycznie konkurencyjny system polityczny, mniej więcej wolne społeczeństwo obywatelskie, otwarcie gospodarki. Ta narracja nie jest do końca fałszywa, ale pozostaje w Rosji mniejszościowa. Większość społeczeństwa postrzega bowiem lata 90. jako czas, gdy Rosja straciła swoje imperium, przeżyła załamanie gospodarcze, po raz pierwszy od prawie wieku musiała zmierzyć się z masowym bezrobociem. Postrzega je jako czas bezprawia, przemocy i rozkradania państwowego majątku przez polityczno-mafijne kliki. Słowem: jako czas nowej wielkiej smuty, którą Gorbaczow sprowadził na kraj.

Nastrój tamtych czasów doskonale oddaje film "Brat" (1997) Aleksieja Bałabanowa. Film rozgrywa się w rządzonym przez mafijną przemoc Petersburgu, pełnym zdesperowanych, wyplutych przez nową rzeczywistość ludzi, pogrążonych w gniewie i nostalgii za utraconym imperium. Za jego utratę obwiniają Zachód, Niemców, Żydów i czekają na "mocnego człowieka", który zrobi w mieście porządek, nieważne jakimi metodami. W filmie jest nim czeczeński weteran Daniło.

W rosyjskiej historii kimś takim okazał się Putin – przez lata pracujący w petersburskim ratuszu polityk, który zbudował sobie w całej Rosji wizerunek "mocnego człowieka", gdy jako premier zapowiedział zrobienie porządku z Czeczenią i "czeczeńskim terroryzmem". Putin przez długi czas cieszył się autentycznym poparciem Rosjan, obiecując im: już nigdy nie będzie tak upokorzeni jak w latach 90., Rosja odzyska należne jej miejsce w świecie, państwo zrobi porządek z bandytami, a uczciwi Rosjanie będą mogli żyć spokojnie i godnie. Głosujący w kolejnych wyborach na Putina Rosjanie w jakimś sensie deklarowali: polityka Gorbaczowa była błędem, który teraz trzeba naprawić, zrobi to nasz nowy dobry car.

Los Gorbaczowa powinien być przestrogą dla Putina

Putin oczywiście wielokrotnie cynicznie rozgrywał emocje i historyczną pamięć Rosjan. Gdy było mu wygodnie, sięgał po prawosławie i najbardziej reakcyjne rosyjskie tradycje polityczne, gdy wymagała tego potrzeba chwili - po Stalina i nostalgię za Związkiem Radzieckim. Biorąc jednak pod uwagę wszystko, co wiemy o rosyjskim prezydencie, można założyć, że autentycznie wierzy on w to, rozpad ZSRR był – jak kiedyś powiedział - "geopolityczną tragedią", Rosja została "skrzywdzona" i niesprawiedliwie potraktowana przez Zachód w latach 90. A wszystko to przez słabość Gorbaczowa i Jelcyna.

Putin przez ponad 20 lat swojej władzy próbował odwrócić skutki reform Gorbaczowa. Zaczął od zamiany rosyjskiej demokracji w czystą fasadę, gdzie wybory służą wyłącznie potwierdzeniu popularności putinowskiego przywództwa. Następnie podporządkował gospodarkę jednemu ośrodkowi politycznemu, dzieląc najbardziej atrakcyjne aktywa między posłusznych sobie oligarchów. Choć do 2014 roku w relacjach z Zachodem Putin symulował wolę porozumienia, to cały czas wykorzystywał współpracę gospodarczą z Europą do tego, by wzmocnić swoją władzę, by zmodernizować Rosję, jednocześnie oddalając ją od europejskich standardów.

Po 2014 roku w relacjach z Zachodu z Rosją wróciły stosunki, które - jak się wydawało - Gorbaczow odesłał w przeszłość. Po pierwsze, angażując się w takich miejscach jak Syria czy Afryka, Rosja zaczęła znów prowadzić globalną rywalizację z Zachodem. Po drugie, atakując Ukrainę, odrzuciła podstawowe założenia polityki Gorbaczowa: że interesy imperialne Rosji nie są warte tego, by zaatakować inne suwerenne państwo i ponosić wszelkie związane z tym koszty.

Nic dziwnego, że w putinowskiej Rosji Gorbaczow stawał się postacią coraz bardziej uciszaną i zapomnianą. Im cieplej wspominano go na Zachodzie, tym mniej znaczył w kraju. Oczywiście, trzeba też pamiętać, że Gorbaczow był nieodrodnym produktem radzieckiego systemu. Że jak wiele mówiłby o demokracji, nie był nigdy do końca demokratą w zachodnim sensie tego słowa. Że choć porzucił doktrynę Breżniewa, to miał wielki problem z uznaniem prawa do samostanowienia narodów tworzących ZSRR, a w 2014 roku poparł putinowską aneksję Krymu. Ale na tle coraz bardziej zbrodniczego i agresywnego imperializmu Putina ciepłe uczucia, jakie budzi dziś po śmierci Gorbaczow, nie dziwią.

Nie wiem, czy Putin ma teraz czas na refleksje nad historycznym znaczeniem Gorbaczowa i jego śmierci. Rosyjski prezydent dla własnego dobra powinien jednak wyciągnąć z historii ostatniego lidera ZSRR jeden wniosek: politycy tworzą historię, ale nie zawsze tak, jak sobie zamierzą. Gorbaczow chciał odnowić Związek Radziecki i socjalistyczny projekt przez ambitne reformy. Doprowadził do implozji tego państwa i zmierzchu jego systemu społeczno-politycznego.

Putin teraz siłą próbuje odwrócić geopolityczny wybór Ukraińców i odrodzić rosyjskie imperium. Konsekwencje mogą się okazać równie nieprzewidywalne, jak te reform Gorbaczowa i równie wstrząsające dla Rosji. Putin, który widzi w sobie kogoś w rodzaju nowego wcielenia Piotra Wielkiego, może zafundować jeszcze Rosji kryzys, jakiego państwo to nie widziało od śmierci Iwana Groźnego.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
michaił gorbaczowwładimir putinrosja
Wybrane dla Ciebie