CBŚ zajmie się sprawą eksplozji w biurowcu Kolmeksu
Centralne Biuro Śledcze pod nadzorem
Prokuratury Okręgowej w Warszawie będzie prowadzić śledztwo w
sprawie środowej eksplozji ładunku wybuchowego w biurowcu firmy
Kolmex na warszawskiej Woli - poinformował rzecznik
prokuratury Maciej Kujawski.
Dodał, że sprawę będzie nadzorować wydział ds. przestępczości zorganizowanej prokuratury okręgowej.
Także Zbigniew Matwiej z zespołu prasowego Komendy Głównej Policji potwierdził w rozmowie z PAP, że CBŚ przejęło formalnie sprawę eksplozji od Komendy Stołecznej Policji i prawdopodobnie jeszcze dzisiaj przejmie całość materiałów jej dotyczących.
Jak dowiedziała się PAP ze źródeł zbliżonych do śledztwa, dotychczas przesłuchano już niektórych członków zarządu spółki i kierownictwa, a także pracowników, którzy byli w pobliżu miejsca eksplozji. Policja czeka też na wyniki ekspertyzy pirotechnicznej, która określi rodzaj ładunku i jego ilość.
Funkcjonariusze zapoznają się też z nagraniami z kamer znajdujących się wewnątrz budynku.
Do eksplozji ładunku wybuchowego doszło w środę po południu na siódmym piętrze siedziby Kolmeksu. Ładunek został podłożony na korytarzu - jak dowiedziała się nieoficjalnie PAP ze źródeł zbliżonych do uczestników akcji ratowniczej - w pobliżu biura prezesa. Ogłuszony został jeden z pracowników firmy, ok. 300 osób z Kolmeksu i dwóch okolicznych kamienic ewakuowano. Ładunek prawdopodobnie znajdował się w torbie. Na miejsce eksplozji przyjechali m.in. wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Andrzej Brachmański i wojewoda mazowiecki Leszek Mizieliński.
Tego samego dnia doszło do drugiej eksplozji, tym razem w domku letniskowym należącym do właścicieli spółki, w miejscowości Nowy Radzic, w Lubelskiem.
Jak poinformowała czwartkowa "Rzeczpospolita", Kolmeksem i działalnością jego prezesa Jana Błaszczuka interesowała się m.in. Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
Rzeczniczka Agencji Magdalena Stańczyk odmówiła komentarza w tej sprawie.
Kolmex był m.in. jedną ze spółek wymienionych w lipcu tego roku w informacji NIK "o wynikach wybranych, doraźnych kontroli przekształceń własnościowych spółek Skarbu Państwa i samorządu terytorialnego". NIK w latach 2001-2003 wykryła w Kolmeksie "zjawiska korupcjogenne", polegające na zatrudnianiu urzędników, którzy wcześniej pracowali w administracji państwowej i odpowiadali za sprawy związane z prywatyzacją. Według czwartkowej "Rzeczpospolitej" NIK ustalił też, że Błaszczuk przejął kilkanaście spółek należących do Skarbu Państwa. Budżet miał stracić na tym ponad 40 mln zł, kolejne 330 mln zł - jak doniosła gazeta - straciły przejęte firmy.
Jak doniosła "Rzeczpospolita", większość tych niekorzystnych prywatyzacji została przeprowadzona, gdy ministerstwem Skarbu Państwa kierował Wiesław Kaczmarek. Według gazety, jeden z obecnych szefów Kolmeksu Jan Chaładaj (były poseł SLD, któremu warszawska prokuratura zarzuca poświadczenie nieprawdy w związku z głosowaniem w Sejmie za nieobecnego posła w sprawie wotum nieufności dla ministra infrastruktury Marka Pola) w latach 90. był bliskim współpracownikiem Kaczmarka, pełniąc funkcję podsekretarza stanu w Ministerstwie Gospodarki.