CBA unieważnia podejrzany przetarg. Sprawą zajmą się posłowie z komisji ds. specsłużb?
Po naszych publikacjach podejrzany przetarg pistoletów prowadzony przez Centralne Biuro Antykorupcyjne został ostatecznie unieważniony. Sprawą mają zająć się posłowie z sejmowej komisji ds. służb specjalnych.
Centralne Biuro Dziwnych Kroków
O podejrzanym zamówieniu na broń dla CBA pisaliśmy w listopadzie ub. r. w tekście "Zabawy z bronią w CBA. W tle przetargu kontrowersyjny biznesmen”.
Ujawniliśmy w nim, że w przetargu na ponad 60 pistoletów za blisko 100 tys. zł początkowo została wybrana oferta firmy B. z Wolsztyna, za którą stoi kontrowersyjny biznesmen Jacek P. Pod koniec października ub. r. media donosiły nawet o podpisaniu umowy na zakup pistoletów Tara produkowanych przez firmę z Czarnogóry. Sam Jacek P. chwalił się na swoim profilu na Facebooku, że jest to pierwszy, historyczny zakup tych pistoletów przez służby w Polsce.
Nieoczekiwanie CBA zdementowało tę informację i jest to kolejny, ale wcale nie ostatni, zaskakujący krok tej instytucji w tej sprawie. Po publikacji naszego tekstu, 5 listopada ub. r. CBA unieważniło wybór oferty firmy B.
Dlaczego? Temistokles Brodowski, rzecznik prasowy CBA, poinformował jedynie, że stało się tak z powodu "zaistnienia konieczności powtórnego badania i oceny ofert”. CBA odmówiło nam jakiegokolwiek uzasadnienia tej decyzji. Sam przetarg jednak toczył się dalej, nadal z udziałem firmy B. Jednak po upływie miesiąca przetarg już ostatecznie został całkowicie unieważniony. CBA wydała jedynie zdawkowy komunikat, że stało się tak z powodu "braku ofert nie podlegających odrzuceniu".
Agent Tomek: "kłamałem pod presją". Politycy idą do sądu [ZOBACZ WIDEO]
CBA nie zależało na rozstrzygnięciu przetargu?
Jednak, jeśli spojrzymy za kulisy tego unieważnienia, widać, że postępowanie CBA w tej sprawie w dalszym ciągu było dość zastanawiające. Dlaczego? Na nasze pytanie, co znaczy uzasadnienie o "braku ofert nie podlegających odrzuceniu", biuro prasowe CBA odpowiada tak: - Zamawiający działając na podstawie art. 89 ust. 1 pkt 7a ustawy Pzp [prawo zamówień publicznych – red.] odrzucił oferty Wykonawców, którzy nie wyrazili zgody, o której mowa w art. 85 ust. 2 ustawy Pzp, na przedłużenie terminu związania ofertą.
Sprawa jest jednak dość prosta, mimo tej zawiłej formułki, która być może skrywa kolejną tajemnicę tej służby. Zgodnie bowiem z przepisami dotyczącymi zamówień publicznych, zamawiający ma 60 dni, od momentu otwarcia kopert, na podpisanie umowy na ofertę, która została wybrana. Jest to właśnie ten "termin związania z umową”. Niestety, CBA się w nim nie wyrobiła.
Warto zauważyć, że prawo dopuszcza możliwość przedłużenia tego 60-dniowego okresu za zgodą oferentów. Tego właśnie dotyczy stwierdzenie o wykonawcach którzy "nie wyrazili zgody (…) na przedłużenie związania ofertą”.
Rzecz jednak w tym, że zgoda ta jest udzielana na prośbę zamawiającego, a CBA po prostu… nie wystąpiła z takim wnioskiem. Odmówiła nam również uzasadnienia tej decyzji pisząc w odpowiedzi jedynie: "Zamawiający nie ma obowiązku zwracania się do Wykonawców o wyrażenie zgody na przedłużenie terminu związania z ofertą”.
To oczywiście prawda, ale też budzi kolejne zdziwienie ekspertów od zamówień publicznych. Sytuacje, kiedy jakaś instytucja nie wyrobi się z przetargiem w terminie związania umową, zdarzają się naturalnie dużo częściej. Zazwyczaj jednak inicjatywa w takim wypadku leży po stronie zamawiającego, któremu zależy na dokończeniu przetargu i na kupnie określonego towaru. Tutaj jednak takiego wniosku CBA zabrakło i całe postępowanie zostało po prostu unieważnione.
- Sam przebieg przetargu musi budzić szereg wątpliwości: następuje wybór najlepszej oferty, później się ją unieważnia, ponownie rozpatruje się wszystkie oferty, a następnie ponownie unieważnia się, tym razem już cały przetarg praktycznie bez uzasadnienia. Przetarg przeprowadza służba specjalna, która w działaniach nie raz przeprowadza kontrole... przeprowadzania przetargów przez podmioty publiczne. Właśnie nawet z tego powodu CBA powinno przeprowadzić tego typu przetarg w sposób profesjonalny – ocenia Marek Biernacki, były minister MSWiA i Sprawiedliwości, a także koordynator ds. służb specjalnych, obecnie poseł klubu PSL- Koalicja Polska, członek sejmowej komisji ds. służb specjalnych.
Dodaje: - CBA jako służba, instytucja zwalczająca korupcję musi postępować tak, żeby obywatele nie mieli żadnych wątpliwości co do jej działania zgodnego z prawem i zasadami profesjonalizmu, dlatego też tryb postępowania podczas tego przetargu oraz brak rzetelnej informacji na temat jego unieważnienia jest nad wyraz naganny. Na pewno powyższą sprawę poruszę na posiedzeniu komisji i przygotuję interpelację na ten temat – mówi Biernacki.
Broń i przetarg niepotrzebne?
Unieważnienie przetargu oznacza, że na razie do CBA nie trafi ponad 60 pistoletów, których dostawa była jego przedmiotem. Na pierwszy rzut oka wygląda na to, że skoro biuro antykorupcyjne chciało kupić pistolety to ich potrzebowało, a to, że tego na razie nie zrobi, oznacza duży kłopot dla tej instytucji. Jednak odpowiedz CBA w tej sprawie po raz kolejny zadziwia:
- Funkcjonariusze CBA zarówno nowo przyjęci jak i już wykonujący zadania służbowe są w pełni wyposażeni. Niezrealizowany dotąd przetarg na broń nie jest w najmniejszym stopniu przeszkodą w wykonywaniu obowiązków nałożonych na funkcjonariuszy Biura – informuje biuro prasowe tej służby.
Można więc wyciągnąć z tego wniosek, że ta broń nie była i nie jest tak naprawdę do niczego potrzebna. Po co w takim razie CBA zorganizowała ten przetarg?
- Na marginesie - przy tak wielkich potrzebach lokalowych CBA - musi budzić wątpliwość cel przetargu, czyli zakup nowej broni, której w tej służbie wydaje się, że jest dosyć – zwraca uwagę Marek Biernacki.
Interesy Jacka P.
Pewne światło na to, dlaczego CBA podejmowała tak dziwne kroki w trakcie trwania tego przetargu, może rzucić to, kim jest Jacek P. z Wolsztyna, stojący za firmą B., której oferta została początkowo wybrana.
Jak ujawniliśmy Jacek P. z jednej strony ma kłopoty z prawem a z drugiej jest powiązany z…CBA. O jego działalności i samej osobie, a także związku z niewyjaśnioną do tej pory sprawą inwigilowania dziennikarzy przez służby specjalne pisaliśmy w tekście "Inwigilacja dziennikarzy. Dziwne losy kluczowego świadka”. Wcześniej Jackiem P. zajmowała się równie wielokrotnie na swoich łamach Rzeczpospolita.
Co ciekawe, firma B. stale bierze udział w przetargach na dostawy broni dla innych służb, policji czy straży granicznej, wcześniej również próbowała robić interesy z wojskiem. W niedawno zakończonym postępowaniu Komendy Głównej Policji oferowała ponad 4,5 tys. sztuk broni za blisko 6,5 mln zł. Ostatecznie wygrała jednak inna firma.
Co jeszcze ciekawsze przetarg ten był konsekwencją wcześniejszego zamówienia publicznego policji. Wiosną tego roku KGP ogłosiła przetarg na dostawę tysiąca pistoletów dla swoich funkcjonariuszy. Wygrała go firma Centrum Szkoleniowe C. z Wolsztyna, która chciała za nie ponad 2,5 mln zł. Rzecz w tym, że za tą firmą również stoi Jacek P. - formalne należy ona do jego obecnej żony, a on sam występuje jako pełnomocnik firmy. Jej siedziba mieści się… pod tym samym adresem w Wolsztynie, co firma B.
Firma C. wygrała ten przetarg, mimo, że w 2016 r. MSWIA wydało decyzję o cofnięciu tej firmie koncesji na handel bronią. Firma ta jednak do tej pory odwołuje się od tej decyzji na drodze administracyjnej, więc od 3 lat decyzja ta jest nieprawomocna, a firma działa bez przeszkód dalej. Po tym, jak opisała to Rzeczpospolita, KGP ostatecznie unieważniła przetarg, oficjalnie z powodów formalnych.
O autorze:
Tomasz Bodył - pochodzi z Ostrowa Wielkopolskiego, absolwent filozofii Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Karierę rozpoczął w lubelskich ośrodkach Polskiego Radia i TVP, później w latach 2006-2014 dziennikarz TVN i TVN Turbo. Następnie publikował w prasie i Internecie, jego teksty można znaleźć m. in. w "Gazecie Wyborczej", "Rzeczpospolitej" czy różnych serwisach grupy Wirtualnej Polski.
Przeczytaj też:
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.