Były szef śląskiej policji czeka na wyrok
Prawdopodobnie jeszcze w tym roku zapadnie wyrok na generała Mieczysława K., byłego szefa śląskiej policji. Chodzi o głośny proces w sprawie mafii paliwowej, łapówek i zdrady, który toczy się przed Sądem Okręgowym w Szczecinie.
Ta sprawa przeciąga się w nieskończoność. Ostatnie czynności procesowe przeprowadzono w niej prawie rok temu. Wtedy też prokurator Marek Wełna z Krakowa miał odczytać mowę końcową, a przewodniczący składu, sędzia Maciej Strączyński, wydać wyrok.
Nie stało się tak jednak, bo oskarżeni zaczęli składać wnioski dowodowe i zażalenia. Dotyczyły one m.in. legalności podsłuchów. Podsłuchiwana w śledztwie była bowiem także córka gen. K. (kobieta jest sędzią w Częstochowie). Wszystko to spowodowało wielomiesięczną przerwę w procesie.
Ostatnio generał zażądał, by proces rozpoczął się od nowa, a wcześniej prosił o zmianę składu orzekającego. Wnioski zostały odrzucone.
Gen. K jest oskarżony o sprzedaż mafii poufnych informacji, o korupcję, udział w mafii paliwowej, ujawnienie tajemnicy służbowej i państwowej, a przez to narażenie życia swoich podwładnych. Oskarżenie mówi o tym, że generał K. sprzedał baronom dane oficerów ze specjalnej grupy powołanej do zwalczania mafii paliwowej w Centralnym Biurze Śledczym. Według krakowskiej prokuratury, która prowadziła śledztwo, generał przyjął co najmniej 700 tys. zł łapówki.
Obok generała K. na ławie oskarżonych od trzech lat zasiada także 12 osób. To m.in. znani szczecińscy biznesmeni ze spółki BGM: Arkadiusz G., Jan B. i Zdzisław M., policjanci z Wrocławia i funkcjonariusze UOP. Przypomnijmy, że proces został utajniony ze względu na interes państwa. Zarzuty dotyczą m.in. dokumentów, jakie Jan B. otrzymał wiosną 2001 roku. To była m.in. decyzja o powołaniu do życia specjalnej grupy do spraw ścigania mafii paliwowej. Jej członkowie nie mieli wątpliwości: - Komendant po prostu sprzedał nas. Naraził na niebezpieczeństwo nas i nasze rodziny.
Mieczysław K. był jedną z osiemnastu osób w kraju, które otrzymały te dokumenty z Komendy Głównej Policji. Trzymał je w sejfie. Ekspertyzy laboratorium kryminalistycznego potwierdziły, że kopie znalezione w spółce BGM zostały wykonane z dokumentu generała. Nieoficjalnie wiadomo, że wysłał je faksem. Na górze papieru był nagłówek... śląskiej komendy.
Szefowie BGM dali ponad dwa miliony złotych łapówki, aby ukryć, skąd wyciekły dokumenty znalezione w teczce Jana B. Chcieli zamiany zatrzymanych dokumentów na takie bez odcisków palców. Do tej podmiany nie doszło, ale pośrednicy i tak zasiedli na ławie oskarżonych.
Zenon P., kiedyś policjant z Komendy Głównej Policji, zeznał w Szczecinie, że powiązani z mafią mężczyźni powiedzieli mu, iż generał K. wziął za te tajne dokumenty od mafii 300 tys. zł.
Generał nie przyznał się do winy. Twierdzi, że wrobili go policjanci. Został zatrzymany 13 maja 2005 roku w swoim domu w podczęstochowskich Izbiskach. W areszcie przebywał ponad dwa lata.
Za niegodne policyjnego munduru czyny grozi mu do 12 lat więzienia.
Polecamy w wydaniu internetowym www.polskatimes.pl/ DziennikZachodni: Pani minister z przypadku przed komisją hazardową