Były szef niemieckiego MSW przed sądem
Były minister spraw wewnętrznych Niemiec
Manfred Kanther stanął we wtorek przed sądem w Wiesbaden,
oskarżony o działanie na szkodę swej partii - Unii Chrześcijańsko-Demokratycznej (CDU). Chodzi o nielegalne transfery pieniędzy
partyjnych za granicę przed 20 laty.
17.08.2004 | aktual.: 17.08.2004 13:40
65-letni dziś Kanther był szefem MSW w latach 1993-98. Zarzuca mu się, że jako sekretarz generalny heskiej CDU uczestniczył w 1983 roku w wyprowadzeniu z kraju na zagraniczne konta bankowe, m.in. w Szwajcarii, funduszy partyjnych w wysokości prawie 21 mln marek. Pochodzenie tych funduszy jest do dziś nieznane.
W latach 80. i 90. pieniądze były transferowane z powrotem do Niemiec. Aby ukryć ich pochodzenie, deklarowano je jako spadek po Niemcach żydowskiego pochodzenia.
Wprowadzone w ten sposób do obiegu pieniądze wykorzystywano na kampanie wyborcze. W tym nielegalnym procederze uczestniczyli skarbnik partii książę Casimir zu Sayn-Wittgenstein oraz doradca finansowy CDU Horst Weyrauch. Obaj zasiedli także na ławie oskarżonych.
W pierwszym dniu procesu Kanther odrzucił oskarżenia o działanie na szkodę partii. Partyjny majątek uległ pomnożeniu na zagranicznych kontach i wykorzystany został następnie na cele związane z działalnością CDU - podkreślił. Kanther zapewnił, że ani on, ani nikt inny z oskarżonych nie wzięli dla siebie "ani feniga" - podała telewizja n-tv. Dodał, że gdyby schował wówczas pieniądze do własnej kieszeni, to dziś nie miałby kłopotów, ponieważ sprawa uległaby po 5 latach przedawnieniu.
Nielegalne transakcje wyszły na jaw w 2000 roku, podczas śledztwa związanego z nielegalnymi dotacjami przyjętymi przez byłego kanclerza Helmuta Kohla. Kanther przyznał się w 2000 roku do finansowych machinacji. Twierdzi, że kierował się lojalnością wobec własnej partii. W centrum krytyki znalazł się wówczas także premier Hesji Roland Koch, jednak parlamentarna komisja śledcza nie znalazła dowodów na to, że wiedział on o machinacjach swoich partyjnych kolegów.