Były szef Agencji Wywiadu: Poszliśmy na wojnę bez uzbrojenia
- To było złudne myślenie, że wprowadzenie stanu wyjątkowego pozwoli zatrzymać zjawisko migracji. Również zbudowanie muru na granicy, choć mam wątpliwości, czy to szybko się stanie, nie rozwiąże problemu – mówi w rozmowie z Wirtualną Polską płk Grzegorz Małecki. Były szef Agencji Wywiadu komentuje także nasze ustalenia w sprawie działań przemytników na polsko-białoruskim pograniczu.
16.10.2021 07:11
Patryk Michalski, Wirtualna Polska: W tekście "Wakacje dla entuzjastów przyrody Białorusi. W Polsce kwitnie przemyt migrantów" pokazaliśmy, że przemytnicy, nie bacząc na polskie służby, coraz śmielej reklamują się w internecie. Mówiąc wprost, jest ich w Polsce coraz więcej. Czy ogłoszenia i informacje, którymi dzielą się w mediach społecznościowych, mogą pomóc w zatrzymaniu tego procederu?
Płk Grzegorz Małecki, były szef Agencji Wywiadu: Oczywiście, to są ważne i użyteczne informacje, które powinny pomagać w neutralizowaniu przemytu ludzi.
Tylko czy nasze służby z nich korzystają? Te informacje są na wyciągnięcie ręki, a samochody przemytników z migrantami regularnie wyjeżdżają z Polski...
Nie podejrzewam, żeby policja, Straż Graniczna czy ABW lekceważyły takie informacje. Problemem jest jednak skala tego zjawiska. Obawiam się, że poszliśmy na wojnę bez wystarczającego uzbrojenia.
Co ma pan na myśli?
Samo wprowadzenie stanu wyjątkowego nie rozwiązuje żadnego problemu. To było złudne myślenie rządzących, że ten ruch pozwoli nam zatrzymać migrację. W pana tekście widać, że skala przemytu i składanych ofert jest ogromna. Widać, że zjawisko z dnia na dzień narasta. Wiemy też, że ponad 4000 osób dotarło z Polski do Niemiec. To oznacza, że zastosowane środki nie są wystarczające. Władzom po prostu zabrakło wyobraźni, jakie mogą być konsekwencje kryzysu na granicy.
Czego brakuje?
Na pewno brakuje ludzi i pieniędzy. To, co dzieje się na polsko-białoruskiej granicy, z pewnością wymaga znacznie większych środków niż te, które zostały zastosowane. Decydenci nie przewidzieli, że możemy spotkać się z aż taką skalą migracji.
Odpowiedzią ma być mur za 1,6 mld zł, który według rządzących miałby zmniejszyć skalę nielegalnej migracji.
Mam wątpliwości, czy ten mur szybko powstanie, bo to nie jest takie proste. A nawet jeśli, to on też niczego magicznie nie rozwiąże. Problem jest wielowymiarowy, dlatego trzeba go rozwiązywać na wielu płaszczyznach. Nie ma jednego panaceum. Zapora w jakimś stopniu pewnie ograniczy skalę migracji, ale nie zatrzyma jej w stu procentach. Każde nasze działanie wywoła przecież odpowiedź drugiej strony i właśnie dlatego rozwiązanie kryzysu to coś więcej niż tylko blokowanie granicy.
To nie jest przecież problem, którego źródłem jest naturalny ruch migracyjny. On jest stymulowany i organizowany przez Białoruś. Konieczne jest więc działanie w miejscach, gdzie wszystko się zaczyna, gdzie zaczynają działać przemytnicy i tam, gdzie ludzie decydują się wyruszyć na Białoruś. Polska musi te procesy bardzo intensywnie monitorować .
Samo zwalczanie przemytników w Polsce nie będzie wystarczające. Konieczna jest współpraca z naszymi parterami zagranicznymi, jeśli sami nie dajemy rady. Oni mają potężne doświadczenie, bo od lat walczą z działalnością zorganizowanych grup przestępczych, które organizowały migrację przez szlak bałkański czy hiszpański. To oni wiedzą, jak temu zapobiegać w Afryce czy na Bliskim Wschodzie. W pojedynkę tego nie zrobimy.
Tym bardziej, że polskie służby nie mają takich doświadczeń.
Nie mają, choć mogły mieć. Już 10 lat temu, kiedy byłem pierwszym radcą ambasady RP w Hiszpanii, zabiegałem o to, by Polska włączyła się do międzynarodówki służb wywiadowczych rozpoznających to zjawisko. Nie było zainteresowania. Ówczesne władze uznały, że to nie jest i nie będzie nasz problem. Wtedy też zabrakło wyobraźni. Na tym przykładzie dokładnie widać, jakie powinno być znaczenie wywiadu. On ma z dużym wyprzedzeniem identyfikować zagrożenia i wpływać na działania władz, ale ani jedno, ani drugie się w Polsce nie dzieje. Czas najwyższy wyciągnąć z tego wnioski i zacząć wyprzedzająco rozpoznawać zagrożenia, zanim się zmaterializują.