Były SB‑ek zeznawał ws. Gilowskiej
Były funkcjonariusz SB i kontrywywiadu Witold W. był przez trzy godziny przesłuchiwany w gdańskiej prokuraturze okręgowej w związku ze śledztwem dotyczącym domniemanego szantażu lustracyjnego Zyty Gilowskiej. Nie chciał odpowiadać na pytania, zasłaniając się tajemnicą państwową. Prokuratura zapowiada, że wystąpi o jej uchylenie i ponownie wezwie Witolda W., by złożył zeznania.
18.07.2006 | aktual.: 18.07.2006 18:21
Mężczyzna przybył do prokuratury po godzinie 13. Nie odpowiadał na pytania dziennikarzy. Zasłaniając twarz przecisnął się między nimi na korytarz wydziału, gdzie w jednym z pokoi miał składać zeznania. Był przesłuchiwany prawie trzy godziny.
W trakcie przesłuchania Witold W. zasłaniając się tajemnicą państwową nie chciał odpowiadać na pytania prokuratorów.
Pan Witold W. o szczegółach nie chciał z nami rozmawiać; zasłaniał się tajemnicą służbową. Co do jego pracy w latach 1986- 1989 nie chciał odpowiadać na pytania zasłaniając się tajemnicą państwową. Zapytaliśmy pana Witolda W. również o kontakty towarzyskie z panią wicepremier Gilowską - powiedział szef wydziału śledczego gdańskiej prokuratury okręgowej, Adam Borzyszkowski.
Zapowiedział, że prokuratura wystąpi o uchylenie tajemnicy państwowej. Gdy to nastąpi, Witold W. zostanie wezwany na kolejne przesłuchanie.
Pytany, czy W. to świadek kluczowy w tej sprawie potwierdził, że można go tak nazwać w związku z publikacjami prasowymi, gdzie Witold W. "obficie się" wypowiadał.
W rozmowie opublikowanej w minionym tygodniu w "Trybunie" powiedział m.in., że Gilowska była jego "kontaktem operacyjnym", choć o tym nie wiedziała. Z kolei według "Rzeczpospolitej", Witold W. miał zeznać w 2004 r. przed ówczesnym Rzecznikiem Interesu Publicznego Bogusławem Nizieńskim, że Gilowska nie była tajnym współpracownikiem SB o pseudonimie "Beata".
Prokurator Borzyszkowski zapowiedział, że w związku ze śledztwem, przesłuchanych zostanie jeszcze kilkunastu świadków. Mają to być pracownicy Biura Rzecznika Interesu Publicznego i dawnego MSW.
Witold W. jest mężem przyjaciółki Gilowskiej ze Świdnika - Urszuli. W rozmowie opublikowanej w minionym tygodniu w "Trybunie" powiedział m.in., że Gilowska była jego "kontaktem operacyjnym", choć o tym nie wiedziała. Z kolei według "Rzeczpospolitej", Witold W. miał zeznać w 2004 r. przed ówczesnym Rzecznikiem Bogusławem Nizieńskim, że Gilowska nie była tajnym współpracownikiem SB o pseudonimie "Beata".
W związku ze sprawą, w ostatni poniedziałek przesłuchano trzech byłych oficerów Służby Bezpieczeństwa i kontrwywiadu, przełożonych Witolda W.
Zeznania w charakterze świadków składali także m.in.: minister ds. służb specjalnych Zbigniew Wassermann, wicepremier i szef MSWiA Ludwik Dorn, dyrektor generalny Ministerstwa Finansów Tadeusz Wydra, b. posłanka PO Marta Fogler oraz Zastępca Rzecznika Interesu Publicznego Jerzy Rodzik.
Gilowska została zdymisjonowana przez premiera Kazimierza Marcinkiewicza po tym, jak 23 czerwca Rzecznik Interesu Publicznego złożył wniosek o jej lustrację. Gilowska mówiła wtedy, że jej oświadczenie lustracyjne o braku związków ze służbami PRL jest prawdziwe. Uznała też, że padła ofiarą "szantażu lustracyjnego" ze strony RIP i złożyła w tej sprawie zawiadomienie do prokuratury. Śledztwo zostało wszczęte pod koniec czerwca.
2 sierpnia Sąd Lustracyjny rozpocznie proces lustracyjny b. wicepremier - o jego wszczęciu z urzędu zdecydował Sąd Lustracyjny II instancji, który uznał, że choć Gilowska nie pełni już funkcji publicznej, zachodzi tu przewidziany przez ustawę inny, "szczególnie uzasadniony przypadek".