Były rosyjski premier nie zatruty radioaktywną substancją
Irlandcy lekarze badający tajemniczą chorobę byłego premiera Rosji Jegora Gajdara doszli do wniosku, że nie został on zatruty radioaktywną substancją. Przyznali jednak, że w jego zdrowiu nastąpiły nagle "radykalne zmiany".
50-letni Gajdar został znienacka dotknięty ciężką chorobą 24 listopada podczas wizyty w Irlandii. Przez pierwszą dobę przebywał w szpitalu w Irlandii, a następnie wrócił do Rosji.
Jak poinformował jego rzecznik Walerij Natarow, były premier czuje się znacznie lepiej i w sobotę powoli dochodzi do siebie. W ciągu najbliższych dni może być wypisany ze szpitala, gdy lekarze postawią diagnozę i przepiszą leczenie.
Według współpracowników Gajdara, lekarze z Moskwy podejrzewają, że został on otruty i starają się ustalić, jak do tego doszło. Natarow powiedział, że irlandzcy doktorzy nie zdiagnozowali choroby, ale przekazali wyniki badań, pokazujące, jak w krótkim czasie nastąpiła radykalna zmiana życiowych funkcji organizmu.
Ta informacja nie wyklucza żadnych teorii, łącznie z otruciem - podkreślił Natarow.
Lekarze w Dublinie powiadomili, że badania na zatrucie Gajdara radioaktywną substancją wypadły negatywnie. Z kolei irlandzkie władze sanitarne podały, że nie wykryto śladów promieniowania w żadnym z miejsc, w których przebywał.
Według dziennika "Irish Independent", irlandzka policja sceptycznie podchodzi do hipotezy o otruciu Gajdara i nie widzi żadnego powiązania między jego chorobą a śmiercią byłego rosyjskiego szpiega Aleksandra Litwinienki, który zmarł otruty w Londynie 23 listopada.
Jak twierdzi gazeta "Irish Times", matka Gajdara - Arianna Gajdar wiąże jego chorobę z nadciśnieniem i częstym korzystaniem z samolotów w ostatnim czasie.