Były prezydent oskarżony o kradzież żywego inwentarza
W Mołdawii, która od kilku miesięcy przeżywa kryzys polityczny, nowi, prozachodni liderzy zarzucili byłemu komunistycznemu prezydentowi Vladimirowi Voroninowi, że ustępując ze stanowiska, zabrał z rezydencji pod Kiszyniowem kury, indyki, a nawet krowę - pisze agencja Reutera.
Voronin, który był u władzy przez osiem lat, zabrał z rezydencji w Condricie także konia, kolekcję win i meble - utrzymują dziennikarze, którzy na początku listopada towarzyszyli w wycieczce do Condrity pełniącemu obowiązki prezydenta przewodniczącemu parlamentu Mihaiowi Ghimpu.
- Ghimpu powinien lepiej przestudiować spis żywego inwentarza i wtedy nie zadawałby głupich pytań. Powinien był jeszcze policzyć ryby w stawie - ironizował na konferencji prasowej Voronin. Niemniej odmówił odpowiedzi na pytanie, co się stało z żywym inwentarzem z gospodarstwa w Condricie, gdzie było także 20 kur.
Willa w Condricie, położona w lesie ok. 30 km od Kiszyniowa, była jedną z rezydencji szefów partii komunistycznej w czasach ZSRR.
- Spis inwentarza pokaże, co było, co zostało zabrane i kto za to odpowie - powiedział Ghimpu.
Ta sprzeczka odzwierciedla zażartą walkę o władzę między przywódcami prozachodniej koalicji a Partią Komunistów Republiki Mołdawii (PCRM).
We wtorek parlament Mołdawii już po raz trzeci w tym roku nie zdołał wybrać prezydenta republiki. Przedstawiciele opozycyjnej partii komunistycznej odmówili udziału w głosowaniu i opuścili salę.
Do wyboru prezydenta potrzeba 61 głosów w 101-osobowym parlamencie. Prozachodnie partie dysponują jedynie 53 mandatami. Jeśli deputowani nie zdołają wyłonić prezydenta w ciągu najbliższych 30 dni, Ghimpu, jako pełniący obowiązki szefa państwa, rozwiąże parlament i ustali datę nowych przedterminowych wyborów.